Jako, że był środek tygodnia żaden z moich znajomych nie miał ochoty wybrać się na miasto, każdy próbował nauczyć się na sprawdzian z matmy, który decydował o ocenach praktycznie całej klasy. Na Duę też nie miałam co liczyć. Obraziła się na mnie przez ostatnią rozmowę. Sama nie wiedziałam o co jej chodzi. Pierw chciała, aby coś między nami się wydarzyło, a gdy sama coś inicjowałam odpychała mnie jak najgorszego śmiecia. Dodatkowo nie wiem co miała do Lauren. Może i nie była wzorem cnót, ale chyba nie była, aż tak zła. I dlaczego miałaby niby ze mną sypiać...
Lauren spędzała u nas kolejną noc. Starałam się jej unikać jak tylko mogłam. Miałam wrażenie, że ma o mnie bardzo złe zdanie i próbuje złapać na jakimś kłamstwie. Nie mogłam do tego dopuścić. Świetnie radziła sobie z Sofii, ale nie miała prawa mieszać się w moje życie.
Był środek nocy, gdy w końcu postanowiłam podnieść się z łóżka i zejść na dół. Nie jadałam cały dzień. Wiedziałam, że podjadanie w nocy nie było najlepszym pomysłem, ale zaciskający się żołądek nie dawał mi spać. Gdy powoli schodziłam po schodach słyszałam dziwne przytłumione odgłosy.
-Kurwa, któraś z nich może się obudzić – praktycznie wyjęczała Lauren. Od razu stanęłam i przysłuchiwałam się sytuacji.
-Lolo, umiesz być cicho, a sama mówiłaś, że nigdy nie wychodzą – zdziwiłam się, gdy usłyszałam kobiecy głos. Tym bardziej się zaciekawiłam.
-Zabiję Cię.
Słyszałam ciche dzięki mokrych pocałunków. Widziałam zarys ich ciał poruszających się na kanapie. Nie miałam zamiaru im przerywać. Błagałam, aby mnie nie zauważyły. Chciałam bezczelnie na to patrzeć i zachwycać się ich odgłosami. To było chore, ale Lauren podniecała mnie za bardzo, abym myślała logicznie. Po chwili miałam pewność, że piękna brunetka dochodzi na mojej kanapie. Jej ciało wygięło się w łuk, a z jej ust wyrywały się słodkie jęki.
-Zatłukę Cię Lucy... - jęknęła o wiele głośniej.
Na moje nieszczęście moje nogi były jak z waty. Wiedziałam, że cholernie podnieciła mnie ta cudowna scena, ale nie sądziłam, że mój organizm, aż tak zwariuje. Zanim zdążyłam opanować swoje nogi zsunęła się ze schodów i mocno uderzyłam ciałem o ziemie.
-Kurwa – krzyknęła Lauren podnosząc się z kanapy i podbiegając do mnie. Nerwowo zapięła swoje spodnie i poprawiła koszulę – Camila, żyjesz? Co się stało?
-Myślisz, że długo tutaj była? – spytała szeptem jej koleżanka.
-Nie interesuje mnie to Lucy, na razie chcę wiedzieć co się jej stało – warknęła. Nie miałam sił się podnieść. Byłam zbyt zdziwiona tym co się właśnie działo. Lauren szybko chwyciła mnie na ręce i zaniosła na kanapę – Camila, Camz, proszę, znak życia. Cokolwiek.
-Żyję – jęknęłam próbując się wyprostować. Miałam zdecydowanie obity tyłek i dół kręgosłupa. Nie czułam się źle, ale mogłam chwilę pograć bardziej pokrzywdzoną niż byłam.
-Tyle dobrego. Lu, włącz światło i wyjdź stąd.
-Może Ci pomogę? – spytała smutno.
-Nie, po prostu wyjdź. Odezwę się do ciebie... Kiedyś – puściła jej sztuczny uśmiech.
Dziewczyna nic więcej nie mówiąc włączyła światło, ubrała buty i kurtkę, po czym sprawnie opuściła mieszkanie.
-Często to robisz? – spytałam próbując się wyprostować, przez co mocno się skrzywiłam. Byłam świetną aktorką i wiedziałam to nie od dziś.
-Co? – pomogła mi usiąść. Dokładnie zerkała mi w oczy. Nie wiedziałam czy sprawdza stan mojego zdrowia czy też próbuje się dowiedzieć co widziałam.
-Bzykasz się na mojej kanapie – zaśmiałam się widząc jej szeroko otwarte oczy – Spoko. Też uprawiałam na niej seks, kilka razy w życiu – puściłam jej bezczelny uśmiech.
-Przepraszam Cię... Jezu, nie powinnaś była tego widzieć. To się nie powinno stać.
-Przestań. Nic się nie stało... - na moich ustach nadal błyszczał bezczelny uśmiech.
-Proszę, nie mów ojcu. To się więcej nie powtórzy – jej wzrok mnie błagał. Zresztą ona sama klęczała zaraz obok kanapy i lekko gładziła mnie po ręce.
-Co by było, gdyby Sofii wyszła się napić? – śledziłam dokładnie wzrokiem jej zachowanie - I to jeszcze z kobietą? Słaby przykład dla dziecka – drwiłam z niej choć wcale tego nie chciałam.
-To był pierwszy i ostatni raz, obiecuję – ku mojemu zdziwieniu oparła głowę na moim kolanie – Camila, zależy mi na tej pracy.
-To była twoja dziewczyna? – pokręciła głową – Więc kto?
-Kumpela... Czasami z nią sypiam... Wiem, że to nie powinno się tutaj wydarzyć. Naprawdę, obiecuję, tak się więcej nie stanie – smutno patrzyła w moje oczy szukając zrozumienia.
-Okej. Nic nie powiem ojcu, ale musisz coś dla mnie zrobić – zerknęła na mnie pytająco – Będę mogła zapraszać ludzi pod nieobecność mojego ojca. Gdy Sofii będzie już spać.
-Jezu Camila, jak twój ojciec się dowie, że sprowadzasz facetów, gdy go nie ma w domu...
-Kto powiedział, że facetów? – uniosłam brew gromiąc ją spojrzeniem – Nie tylko ty lubisz zabawiać się z kobietami...
-Oh – wyrzuciła na szybko – Nie pomyślałam...
-Zaskoczenie – zaśmiałam się powoli podnosząc się z kanapy – Wyglądałaś mega seksownie dochodząc – puściłam jej bardzo bezczelny uśmiech – Z chęcią obserwowałabym Cię z bliska – wykorzystując to, że zamilkła powoli ruszyłam do swojego pokoju.
______________
Miłego dnia 🤗
CZYTASZ
Babysitter - Camren PL
FanfictionCamila to zbuntowana nastolatka, która od lat uważa, że wszystko jej wolno. Z błędu może wyprowadzić ją jedynie uczucie do nieprzyzwoicie seksownej niani, której przeszłość nie pozwala myśleć o miłości. * -Nie traktuj mnie jak dziwkę, proszę. Choćb...