34

2.9K 99 26
                                    

Po kilku dniach wróciłam do rodzinnego domu. Ojciec nawet nie spytał jak się czułam. Po prostu traktował mnie tak, jakby nic się nie stało. Było mi to nad wyraz na rękę. Zresztą, gdy Lauren odwiozła mnie do domu od razu zabrała obiecaną gotówkę od mojego ojca. Lo nie ukrywała jak cieszyła się z przypływu pieniędzy. Ustaliła od razu, że chce odłożyć je na konto oszczędnościowe.

Wiedziałam, że ojciec ma ogromne oszczędności, a w dodatku świetną wypłatę. On po prostu dbał o to, abym nie miała żadnych swoich pieniędzy. Dawał mi kasę tylko, gdy uznawał to za potrzebne.


Mijały kolejne dni, a ja zdążyłam już nadrobić wszelkie rzeczy, które ominęłam w szkole. Dogadałam się z dziewczynami, że wyjadę z nimi na weekend. Musiałam jedynie przemówić ojcu do rozsądku, wiedziałam, że nie puści mnie za chętnie na parę dni do obcego miasta. Nie miałam jednak zamiaru go okłamywać. Wiedziałam, że jeśli by się dowiedział, że pojechałam z dziewczynami, bez jego, zgody w domu byłby koszmar. Aby ubłagać go o wyjazd wykorzystałam moment, gdy w mieszkaniu była Lauren. Opiekowała się Sofii, gdy tata akurat robił obiad dla Młodej.

-Słuchaj, moje kumpele planują wyjazd na weekend. Wyjeżdżają w piątek po szkole, wracają w niedziele wieczorem. Mogę z nimi jechać? – spytałam opierając się o blat.

-Gdzie i z kim?

-Z dziewczynami ze szkoły. Między innymi z Ally – przesunęłam dłonią po włosach – Niedaleko stąd. Wynajęły hotel. Mamy... mają trzy godziny drogi.

-Czym jadą?

-Pociągiem.

-Kto jeszcze jedzie? – spojrzał na mnie kątem oka. Był skupiony na makaronie, więc nie odrywał od niego wzroku.

-Laski z klasy... Cara, Kylie...

-Hansen też jedzie? – wiedziałam, że o to spyta. Nie mogłam go jednak okłamać. Nie umiałam.

-Może... - westchnęłam.

-To nigdzie nie jedziesz.

-Ale tato! – krzyknęłam prawie tupiąc nogami – Mam osiemnaście lat! Chcę jechać!

-Nie będziesz nigdzie jeździć z tą lesbą, wiesz że nie ma tolerancji dla takich ludzi.

-Ona nic mi nie zrobi! – nadal dziwiłam się, że nie zauważył jak wiele czasu spędzałam z Dinah przez ostatnie kilka lat, ale to tylko było mi na rękę – Znam ją!

-Karla, nigdzie nie jedziesz.

-Dlaczego mi to robisz?

-Bo nie chcę, żebyś była równie zjebana co te wszystkie... Brak mi słów – warknął, a ja miałam wrażenie, że pęknie mi serce – I nie kombinuj Karla.

-Nie jest moją winą to, że matka wolała odejść do kobiety, bo nigdy jej nie spełniałeś – wyrzuciłam zanim zdążyłam ugryźć się w język.

-Zamknij się Karla. Nie jesteśmy sami.

-A co byś powiedział jakbyśmy byli sami?

-Nie prowokuj mnie – warknął.

-Tata! – krzyknęła Sofii wbiegając do kuchni – Słyszałyśmy was i pomyślałyśmy, że pomożemy – uśmiechnęła się szeroko wskakując w jego ramiona. Mocno się przytulili stale na mnie zerkając.

-Coś nie tak? – spytała Lauren zerkając na nasz zdenerwowane miny – Mam sobie pójść? – uniosła pytająco brew. Gdy tylko ją zobaczyłam spuściłam trochę z tonu. Wyglądała przepięknie w obcisłych spodniach i luźniej bluzie ze znakiem Slytherinu. Zachwycałam się tym widokiem nie przejmując się konsekwencjami.

-Co robisz w weekend? – spytał nagle mój ojciec przez co wyrwał mnie z cudownych marzeń o tuleniu się do Lauren. 

-Chyba nic. Trzeba zostać z dziewczynami? - zerknęła na mnie pytająco, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

-Nie. Trzeba pojechać z Karlą na wycieczkę, z przyjaciółeczkami – uśmiechnął się wrednie – Koszta się ogarnie.

-Dla mnie nie problem – widziałam jak powstrzymuje śmiech – Mogę jej pilnować. Pytanie tylko czy to daleko i na kogo mam zwracać uwagę. Bardzo dużo chłopców jedzie?

-Nie mam pojęcia ilu spotkają na miejscu. Jadą w kilka dziewczyn. Twoim zadaniem jest głównie trzymanie jej z dala od Hansen. Znasz ją, więc mam nadzieję, że mnie rozumiesz – wzruszył ramionami, a Lo nadal powstrzymywała się od śmiechu.

-Bez problemu jej przypilnuję – uśmiechnęła się szeroko.

-Chyba sobie ze mnie kpisz – stwierdziłam podejmując ich grę – Mam jechać z dziewczynami i niańką? Mam osiemnaście lat!

-Albo jedziesz z Jauregui, albo wcale. Twój wybór.

-Nie mam ochoty z tobą rozmawiać – warknęłam i strzelając focha pobiegłam na schody.

-Pójdę do niej i z nią porozmawiam – usłyszałam uroczy głos Lauren, która ruszyła zaraz za mną.



-Będziesz mnie chronić przez panseksem ty mała lesbo? – cicho się zaśmiałam łapiąc ja za biodra i popychając na drzwi. Musiałam rozładować emocje, więc przywarłam do jej ust.

-Będę cię chronić przed DJ, Mani i każdym kto się za tobą obejrzy. Nawet za Ally – położyła dłonie na moich barkach i odwzajemniła pocałunek – I jeszcze mi zwrócą za to kasę.

-Moja materialistka – szepnęłam prosto w jej szyję. Delikatnie przesunęłam po niej językiem.

-Lecisz na to – wygięła się tak, abym mogła całować jej wystające obojczyki. Wiedziała, że potrzebuję bliskości, musiałam się uspokoić. Dłuższą chwilę całowałam jej delikatną skórę, aż poczułam, że zeszła ze mnie cała złość.

-Pójdź powiedzieć mojemu ojcu, że się zgodziłam na ten nieludzki układ – klęknęłam przed nią. Złapałam za pośladki i po prostu przytuliłam się do jej ud – Podziwiam cię, że nie padłaś ze śmiechu.

-Chcę to rzucić niedługo po naszym powrocie Camzi – wsunęła dłonie w moje włosy i lekko drapała skórę głowy – Nie jestem w stanie na niego patrzeć.

-Dobrze Słońce – uśmiechnęłam się do niej lekko – Ale po mojej maturze znajdziemy sobie jakieś wspólne lokum?

-Może nawet i szybciej – puściła mi buziaka, a następnie powoli wysunęła się z moich objęć – Załatwię to Maleńka. Bądź już grzeczna. 

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz