30

3.2K 107 21
                                    

Lauren pov. 


Nie miałam pojęcia czy Camila, aż tak się na mnie obraziła, czy coś się stało. Nie odzywała się do mnie przez ponad dwadzieścia cztery godziny. Może czasami bywałam zbyt zaborcza, ale mogłaby nie olewać mnie przez tak długi czas. W mojej głowie pojawiło się już tyle złych scenariuszy, że prawie zwariowałam. Camila wiedziała przecież, że mnie nie wolno tak traktować. Może i lekko przegięłam, ale ktoś atakował moją dziewczynę, byłabym głupia gdybym nie zareagowała.

Pisałam do przyjaciółek wielokrotnie licząc, że choćby one coś wiedzą. Wszystkie zgodnie twierdziły, że Camila do nich również się nie odzywa, co wcale nie poprawiało mojego samopoczucia. Normani próbowała mnie uspokajać, ale ostatecznie uznała, że sama na to zasłużyłam skoro nie umiem rozwiązywać problemów bez kłótni i bójek. Gdy jej powiedziałam, że to też plan DJ prawie zabiła mnie wzrokiem i rozpoczęła kolejną awanturę, tym razem o to, że sprawdzam jej dziewczynę na złą drogę. Znała Dinah znacznie krócej niż Mani, a na spokojnie mogłam przyznać, że raczej to ona jest prowokatorem zamieszek. Ja po prostu reagowałam zawsze, gdy ktoś mnie zaczepiał albo sam się prosił.

Mimo tego, że już po dwóch godzinach nie mogłam wytrzymać i chciałam pobiec do swojej dziewczyny nie mogłam tego zrobić. Ich ojciec akurat miał ochotę spędzić te kilka dni w domu. Mógł wyjechać i dać mi się nimi zająć. Mogłabym na spokojnie załatwić sprawę z Camilą i nie niszczyć moich biednych nerwów. Ojciec Camili mógłby źle zareagować, gdybym tak bez powodu przyszła ją odwiedzić. Chociaż nigdy nie widziałam, żeby na nią krzyczał Camz wielokrotnie mówiła, że nie chce mu podskakiwać, a ja nie chciałam jej narażać na dodatkowe nerwy.


Cudem wytrzymałam do czternastej kolejnego dnia. Zaraz po odebraniu Sofii ze szkoły dotarłyśmy do domu.

-Jak się dzisiaj bawiłaś? – spytałam prowadząc ją za rączkę. Szybko ściągnęłam jej kurtkę i poczekałam, aż pozbędzie się butów. 

-Dobrze! – krzyknęła. Camila miała rację, mała za często wybuchała – Co będziemy dzisiaj robić?

-Nie wiem, a co masz w planach? - uśmiechnęłam się do niej lekko chociaż myślami byłam już w innym miejscu.

-Pograjmy w coś! Może Camila z nami pogra, nie poszła dzisiaj do szkoły – uśmiechnęła się szeroko ciesząc się z mojego przyjścia. Była tak kochana, że ciężko było jej czegokolwiek odmówić. Podobną słabość miałam do jej starszej siostry, ale odnosiłam wrażenie, że Sofii częściej to wykorzystywała, przez co masę czasu spędzałyśmy na zabawach, a nie odrabiając lekcje. 

-To wiesz co, zostaniesz na dole, a ja sprawdzę co u twojej siostry – rzuciłam ściągając buty. Zastanawiałam się czemu Camz została w domu. Niemożliwe, że czuła się, aż tak źle przez mój głupi wybryk. 


Sofii przystała na moją propozycję i szybko udała się do swojego pokoju. Przeklinałam w duchu swoje zachowanie. Może nie powinnam tak wybuchać. Byłam jednak wściekła. Ktoś przystawiał się do mojej ukochanej i bezczelnie z nią pogrywał. Musiałam dać mu do zrozumienia, że nie ma prawa jej dotykać ani straszyć. 

-Camz...? – spytałam niepewnie wchodząc do jej pokoju.

Od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Camila trzęsła się z zimna i co chwilę kaszlała. Szybko do niej podbiegłam i mocno przytuliłam. Była tak gorąca, że prawie mnie poparzyła. Owinęłam ją kołdrą i zaniosłam ją do salonu.

-Sofii, przynieś mi termometr! – krzyknęłam do młodszej z nich – Camz, Kochanie, proszę, odezwij się – próbowałam nią potrząsnąć, ale nie docierał do niej żaden sygnał. Miała jednak otwarte oczy. Stale oddychała, kaszlała oraz trzęsła się. Nie wiedziałam czy mnie olewa, czy serio nie dociera do niej co mówię.

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz