86

1.9K 96 67
                                    


-Mamo, dlaczego jesteśmy na plaży? – westchnęłam, gdy kobieta bez żadnego tłumaczenia wyciągnęła mnie z auta. Nie mogłam się jej stawiać, po prostu robiła co chciała. Za dobrze to znałam. Lauren by się z nią świetnie dogadała.

-Bo to zaplanowałam – zachichotała rzucając koc na piasek. Była nad wyraz szczęśliwa, nie miałam pojęcia co jej odbiło. Tak naprawdę jej nie znałam, chociaż jeden dzień z nią był bardzo przyjemną odskocznią. Czułam, że ktoś w końcu mnie rozumiał. Brakowało mi jej, gdyby była ze mną w okresie dorastania, byłoby mi znacznie łatwiej. Mogłabym z nią w spokoju porozmawiać, a tego mi zawsze brakowało – Siadaj dziecko – pokręciłam oczami, mówiłam w nocy, że nie lubiłam jak tak się do mnie zwracała, nie miałam już dziesięciu lat.

-Przynajmniej jest dzisiaj ciepło – westchnęłam siadając na kocu. Lubiłam to miejsce, nie byłam w nim od lat. Mama przywoziła nas tutaj, gdy byłam mała. Często spędzałyśmy tutaj całe dnie. To tylko sztuczna plaża i jezioro, ale przy wodzie czułam się nad wyraz spokojnie.

-Mila! – krzyknęła idąc z koszykiem – Mam jedzenie – rzuciła siadając na kocu. Otworzyła go i wyjęła jedną porcję chińszczyzny, ku mojemu zdziwieniu nie było to jedyne pudełko w koszyku.

-Dziękuję – wzruszyłam ramionami, sprawnie rozerwałam górę pudełka i otworzyłam szeroko oczy – Mamo, skąd ty wiedziałaś... - zaczęłam cicho unosząc wzrok w jej kierunku. Praktycznie opuściłam jedzenie, gdy ją zobaczyłam. Moje serce zabiło znacznie szybciej – Lauren – wyszeptałam czując ja zadrżały mi wargi.

-Cześć... - powiedziała cicho brunetka podchodząc do mnie – Dzień dobry – uśmiechnęła się lekko do mojej matki – Tak jak ustaliłyśmy, jest przy aucie. Proszę do niej iść...

-Jest sama? – Lauren szybko pokręciła głową – Dziękuję – rzuciła szybko odchodząc od naszej dwójki.

-Wcale nie chciała mi pomóc, prawda? – westchnęłam przesuwając palcami po swoich włosach. Niepewnie patrzyłam na brunetkę, która smutno zerkała w moim kierunku.

-Chciała... Właśnie dlatego tutaj jestem – kucnęła obok mnie niepewnie wyciągając ku mnie dłoń. Badała mnie wzrokiem. Moje wargi drżały, gdy niepewnie połączyłam nasze palce – Camila, słuchaj, naprawdę musimy porozmawiać. Dzwoniłam, pisałam, szukałam cię gdzie się dało. Tak bardzo się o ciebie martwiłam. Wiem, że zrobiłam źle, ale nie chcę cię stracić. Naprawdę. Jesteś dla mnie cholernie ważna.

-Lauren, ja chcę, abyś wychowała to dziecko – westchnęłam zaciskając powieki – Ale ja się nie nadaje, rozumiesz. Nie znam się na tym. Nie pomogę ci. Będę jedynie dodatkowym ciężarem.

-Nie wymagam pomocy. Będę do niej wstawać w nocy, w ciągu dnia zajmie się nią moja mama, Mani, tata, rodzice DJ, wszyscy nam pomogą... - wyciągnęłam ku mnie ramiona przez co szybko w nie wpadłam. Nie mogłam się powstrzymać, tak cholernie tęskniłam – Tak bardzo się o ciebie bałam Camzi, tak bardzo panikowałam, że coś ci się stało. Nie rób mi tak więcej, jeśli chcesz odejść zrozumiem to, po prostu nie znikaj mi... Nie tak – załkała.

-Przepraszam Lauren, tak bardzo przepraszam – wszeptałam czując jak łzy lały mi się po policzkach – Chciałam, aby było ci lepiej. Nie mogę ci tego zrobić. Mani mnie nie cierpi, twoja rodzina nie zrozumie tego, że...

-Wszystko zrozumieją, a Mani cię kocha, całym swoim jebanym sercem. Po prostu się o mnie martwi. Tak jak DJ o ciebie. Prawie osiwiała przez ten tydzień, a przynajmniej przeżywa, że przez ciebie na pewno będzie siwa... - przytuliła mnie mocno dociskając szczelnie do swojego ciała. Od razu poczułam piękny zapach jej perfum.

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz