39

2.5K 103 50
                                    

Wracają do domu cieszyłam się z tego, że będę mieć spokój i dużo czasu sam na sam z Lauren. Mój świetny humor przerwał jednak telefon od ojca, który zdążył wkurzyć mnie przed samym wejściem.

-Karla, wracam za tydzień, żadnych imprez, zabaw, spotkań z przyjaciółkami – odsunęłam telefon od ucha, aby nie słuchać jego marudzenia. W tym czasie otworzyłam drzwi za pomocą klucza. Szybko rozejrzałam się w poszukiwaniu Lauren, ale tej nigdzie nie było. Odłożyłam telefon na parapet, ściągnęłam buty, kurtkę, a nawet poszłam umyć ręce. Po jakiś trzech minutach wróciłam na miejsce.

-Co mówiłeś? – rzuciłam od niechcenia. Spodziewałam się, że moja dziewczyna już będzie na mnie czekać. Najlepiej z jakimś ciepłym obiadkiem, jak przykładna pani domu. Zaśmiałam się pod nosem wyobrażając sobie Lauren w kuchni, w sukience w kratkę, w stylu lat pięćdziesiątych.

-Czy ty nie możesz choćby raz mnie posłuchać? Zostawiłem cię samą na tydzień, masz zachowywać się odpowiedzialnie – warknął prosto do słuchawki.

-Zostawiłeś mnie z niańką chociaż mam osiemnaście jebanych lat – to nie tak, że miałam coś do tego pomysłu. Bardzo pasowało mi to, że mogłam w spokoju spędzić czas z Lauren, a dodatkowo ona zyskała na tym sporo gotówki. Zresztą, i tak większość wydawała na mnie, co nie zawsze mi pasowało.

-To nie moja wina, że nie mogę ci zaufać – właśnie w tym był problem. Nigdy mi nie ufał i zawsze miał za gorszą. Wzięłam głęboko powietrze, aby mu nie odpowiadać – Teraz się skup, żadnych imprez, zabaw, przyjaciół, chłopaków – pokręciłam oczami. Jak zwykle gadał swoje, nigdy się nie mógł nauczyć – Masz chodzić do szkoły, nie dasz rady wkręcić Lauren, dałem jej dostęp do twojego wirtualnego planu lekcji – opadła mi szczęka. Wiedziałam, że brunetka z chęcią skorzysta z jakiejkolwiek funkcji, która pozwoli jej ciut bardziej mnie kontrolować. Nigdy jej nie okłamałam, a często panikowała tak jakbym miała przynajmniej dziesięć kochanek na koncie. To o nią trzeba było się martwić, a raczej o te wszystkie napalone laski w okolicy.

-Dlaczego dajesz jej dostęp do czegokolwiek? Może kolejne będzie moje konto bankowe? Facebook? Może mam jej oddać swój telefon? – dwa z trzech na pewno by chętnie przyjęła. Nie miałabym pretensji, gdyby Lauren powiedziała mi o tym, że ojciec dał jej dostęp do elektronicznego dziennika.

-Tak naprawdę to mądry pomysł, mogłaby wiedzieć czy niczego nie kombinujesz.

-Lauren nie jest moją matką, a ty nie udawaj, że ci na mnie zależy. Robisz wszystko, aby mnie wkurwić. Chcesz, abym cierpiała tylko dlatego, że jesteś tak okropny, że twoja żona wolała uciec...

-Karla, nawet nie waż się tego mówić.

-Tak cię boli, że mama wolała kobietę? Widziałeś siebie kiedykolwiek? Nie oskarżaj mnie za swoje jebane błędy! – warknęłam.

-Jak będziesz tak dalej się zachowywać to dostaniesz szlaban na najbliższe pół roku i nie będziesz żadnych wyjść.

-Może kurwa przypnijcie mnie do kaloryfera.

-Kto my?

-Ty i twoja najukochańsza Lauren – rozłączyłam się i rzuciłam telefon na kanapę.


Po niecałych trzydziestu minutach moja niania pojawiła się w mieszkaniu. Przez piętnaście minut była zdziwiona, że się do niej nie odzywam. Następnie po prostu odwróciła się na pięcie i wyszła z mojego pokoju. Wiedziałam, że anielska cierpliwość to nie jej drugie imię. Niestety szczerość, opanowanie ani domyślanie się, też nim nie były. Nie miałam jednak ochoty zawsze się jej spowiadać i ulegać, gdy tylko coś przeskrobie. Może i była najpiękniejsza, najseksowniejsza, najbardziej urocza i jak się uśmiechała to nogi mi miękły, ale nawet przy niej musiałam zachować choć trochę godności. 

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz