91

1.8K 90 56
                                    


-Camila, daj klucze, przecież ona może już spać – westchnęła DJ, gdy oparłam się o ścianę i ziewnęłam.

-To Lauren. Sądzisz, że poszłaby spać póki nie wróciłabym do domu? – uniosłam wymownie brew cicho chichocząc. Może między nami nie było najlepiej, ale znałam moją partnerkę.

-Coś w tym jest – głośno zapukała do drzwi – Może jedzie na własnej ręce skoro ty jej nie dajesz od kilku tygodni... Gdyby mi Mani tyle nie dawała to bym zwariowała – ruszyła brwiami uśmiechając się zbereźnie.

-Jak ty wytrzymasz te kilka miechów bez niej, co? – oparłam się o blondynkę, aby mocno ją przytulić. Wiedziałam, że tęsknota za nią będzie ogromna i ciężko będzie to przetrawić. To kolejny powód, który mnie dobijał. Chciałam, aby była blisko, aby zawsze mi pomagała, abym mogła się jej wyżalić.

-Cyberek? Mogę się też po prostu jebać do jej zdjęć – parsknęła śmiechem ponawiając pukanie do drzwi – Chyba jednak śpi, daj te klucze.

-O cześć Misiaczku ty mój – pisnęła Mani otwierając drzwi. Od razu zauważyłyśmy jak oparła się o drzwi, aby nie upaść jak długa. DJ głośno westchnęła widząc stan upojenia swojej partnerki – Wbijajcie, mamy niezłą imprezkę.

-Imprezkę? – spytałyśmy równocześnie wchodząc do mieszkania. Przez chwilę stanęło mi serce. Zastanawiałam się jaki Lauren mogła mieć pomysł i kto mógł przyjść.


W salonie byłam zanim zdążyłam pomyśleć. Ku mojemu zdziwieniu Lauren leżała na kanapie paląc skręca i zerując tanie piwo. Chyba za bardzo chciała się wyluzować przez narodzinami dziecka. Gdy znalazłam się dokładnie przy niej szybko usiadła i uśmiechnęła się zbereźnie. Prawie zapomniałam, że dla Lauren jaranie było zawsze równoznacznie z seksem. Przez chwilę pojawiła mi się w głowie myśl, że mogła się dobrać do Normani, ale zepchnęłam ten głupi pomysł jak najgłębiej się dało.

-Cześć Piękności – zamruczała brunetka łapiąc mnie za udo. Jednostajnym ruchem pociągnęła mnie tak, że wylądowałam na jej kolanach – Dobrze, że jesteś... - zaciągnęła się skrętem obłapiając mnie wzrokiem – Długo kazałaś na siebie czekać – jej dłoń przesunęła się na moje plecy. Docisnęła mnie szczelnie do swojego ciała.

-Lauren... Słuchaj, musimy pogadać – westchnęłam, gdy ustami zaczęła błądzić po mojej szyi. To nawet nie były pocałunki. Kąsała mnie i zaczepiała swoimi pełnymi wargami.

-Ty tylko byś rozmawiać chciała – praktycznie warknęła – Chcę działać. Skoro chcesz, żeby było jak dawniej, to zróbmy to po staremu. Pokaż mi do kogo należysz Maleńka, a będzie dobrze. Zadbam o to, abyś czuła się tak samo jak przy naszych pierwszych razach – zaśmiała się w ten okropny sposób, który pozbawiał mnie całej pewności siebie. Zaciągnęła się dymem kolejnym raz po czym dmuchnęła mi nim prosto w twarz – Tego chcesz, prawda? Chcesz być nadal moją małą, łatwą...

-Nie, zostaw. Nie tak – próbowałam się jej wyrwać, ale była znacznie silniejsza. Wiedziałam, że dziewczyny były w okolicy i usłyszałyby każdy mój krzyk. Chciałam jednak, aby Lauren po prostu się opanowała, przecież umiała. Niejednokrotnie to pokazała – Lo, nie jesteś sobą – zacisnęłam usta, gdy ugryzła fragment mojej piersi wystający znad dekoltu.

-Właśnie w takich momentach jestem sobą – syknęła – Przecież tak bardzo pragnęłaś mojej starej wersji. Tej, w której się zakochałaś – zerknęła mi w oczy unosząc wymownie brew – To będziesz ją mieć – wsunęła dłoń pod moją bluzkę i mocno ścisnęła pierś dłoni.

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz