31

3.1K 90 44
                                    

Camila pov.



Obudziłam się w środku nocy. Byłam przerażona tym, że nie rozpoznawałam miejsca wokół siebie. Po kilku sekundach poczułam jak czyjeś ciało owija się wokół mojego. Od razu poczułam zapach mocnych perfum, dzięki temu rozpoznałam swoją ukochaną.

-Lauren? – szepnęłam widząc jak śpi na moim ramieniu. Księżyc świecił tak mocno, że mogłam zobaczyć jej przepiękną twarz.

-Maleńka? – od razu się obudziła i szybko się podniosła. Pogłaskała mnie po policzku, a zaraz potem cmoknęła mnie w czoło – Jak się czujesz?

-Gdzie jesteśmy? Co my robimy?

-Jesteśmy w szpitalu Kochanie – ciągle całowała mnie po czole – Odleciałaś mi kompletnie. Miałaś ponad czterdzieści stopni. Byłam tak cholernie przerażona. Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?

-Byłam zła za akcje z chłopakami... - westchnęła głośno, ale wiedziałam, że to nie czas, aby o tym rozmawiać - Czemu jesteś ze mną? Gdzie moja rodzina?

-Maleńka, twój ojciec pojechał zająć się Sofii. Kazał mi z tobą zostać – tuliła mnie mocno – Będzie wszystko dobrze, tylko musisz mi wyzdrowieć. Błagam cię, nie rób mi tak więcej – po jej policzku spłynęła łza, którą szybko wytarłam.

-Tak po prostu pojechał do Sofii? – pokiwała głową – Dziewczyny ci pomogły?

-Ally zajęła się twoją siostrą, DJ nas przywiozła, a potem pomogła mi zrobić zakupy, Mani cię pilnowała, gdy byłyśmy po twoje rzeczy. Twój ojciec po prostu uznał, że masz nie zaradzić Młodej – wyrzucała z siebie słowa jak z armaty, a ja chciałam jedynie wiedzieć czy moje przyjaciółki wiedziały co się stało.

-Mój ojciec jest zbyt przewidywalny – zaśmiałam się cicho.

-Spokojnie Kochanie. Zapłaci mi w pizdu pieniędzy za to, że przy tobie czuwam. Nie musi wiedzieć, że robię to jedynie z... - zatrzymała się, gdy zerknęłam na nią zaciekawiona - Pomyślałam, że jak wyzdrowiejesz to wezmę od niego kasę, rzucę pracę i pojedziemy gdzieś w cholerę.

-Słodziaczku, bardzo bolą mnie płuca – szepnęłam przytulając się do niej – Zabierz to. Błagam. Pojedziemy gdzie tylko chcesz, ale niech przestanie boleć.

-Maleńka, dają ci leki. Będzie coraz lepiej – mocno mnie przytuliła i ponownie zaczęła całować po skroniach.

-Boli – jęknęłam.

-Maleńka, mogę wezwać lekarza. Może da radę ci coś podać.

-Po prostu mocno mnie tul – nie zważając na okablowanie, którym byłam otoczona wbiłam się na jej ciało i mocno się przytuliłam. Nie zwracałam uwagi na to jak mi niewygodnie. Po prostu od razu zasnęłam w jej ramionach.



Obudziłam się głośno krzycząc. Pierwsze co zauważyłam to Lauren próbującą przytrzymać moją rękę. Dopiero po chwili zrozumiałam, że zmieniają mi wenflon. Zawsze źle na nie reagowałam. Miejsca, w które mi się wbijali szybko puchły i siniały. Strasznie bolały mnie takie wkłucia.

-Maleńka, jest ok. Zaraz będzie dobrze – brunetka próbowała mnie uspokoić, a ja nadal chciałam się im wyrwać – Podadzą ci leki Skarbie.

-Boli! – krzyknęłam, gdy w piątym z kolei miejscu próbowali się wkłuć.

-Błagam was, wybierzcie jakieś bardziej wytrzymałe miejsce – warknęła Lauren głaszcząc mnie po łokciu, w który próbowali się wkłuć. Jako, że nie było widać u mnie jakichkolwiek żył była to zabawa na ślepo. Miałam wrażenie, że po prostu próbują zrobić mi krzywdę.

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz