83

1.7K 93 107
                                    


Camila:

Myślałam, że coś jej zrobię. Nie wiedziałam jak mogła postawić mnie w takiej sytuacji. Od początku mówiłam, że nie cierpię dzieci, że nigdy nie chcę ich wychowywać, że nie jestem w stanie patrzeć na Ally odkąd jej brzuch był większy niż głowa. Gdy tylko wyszłam z domu od razu odpaliłam papierosa i głęboko się nim zaciągnęłam. Stwierdziłam, że dobrze zrobi mi dłuższy spacer, więc ruszyłam bezpośrednio do mieszkania DJ.

-Dinah, ratuj mnie – rzuciłam, gdy tylko otworzyła drzwi. Wyjątkowo była bez makijażu, a włosy miała w rozsypce. Mogłam coś im przerwać, ale nie interesowało mnie to w tamtym momencie. Były moimi cholernymi przyjaciółkami, a ja miałam tak bardzo dość. Chciałam, aby pocieszyły mnie i przyznały mi rację.

-Lauren chce zaadoptować dziecko Ally? – spytała wpuszczając mnie do środka i zamykając drzwi – Przygotowałam ci już alkohol. Domyślam się, że śpisz dzisiaj u nas.

-Skąd wszystko wiecie? - spojrzałam na czarnoskórą, która wsunęła drinka do mojej dłoni. Pewnie Lauren zdążyła do nich zadzwonić, ale nie mogłam sobie od razu tego skojarzyć, byłam zbyt poruszona, aby logicznie myśleć.

-Ally pierw chciała, abyśmy my wzięły Małą, ale wyjeżdżam na kilka miesięcy, przecież pamiętasz – westchnęłam głośno. Wzięłam głębokiego łyka alkoholu i padłam na kanapę – Nie miej jej tego za złe. Chce broń swoje dziecko...

-Dlaczego moim kosztem? – pozwoliłam sobie na kilka łez, które spłynęły po moich policzkach.

-Przecież wiesz, że Lauren zawsze chciała mieć dziecko – stwierdziła od razu Mani – Dla niej to świetna szansa. Gdyby Dinah nie wyjeżdżała byśmy z chęcią wzięły Małą – uśmiechnęła się lekko do swojej partnerki – Jednak wiem, że moja siostra świetnie sobie poradzi. Jest do tego stworzona, ma rękę do dzieci. Przy niej Mała będzie przeszczęśliwa.

-Nie pomyślała o mnie... – zaczęłam cicho.

-Ty nie myślisz o niej – westchnęła czarnoskóra. Dopiero wtedy zauważyłam jak zionęła do mnie niechęcią – To, że jesteś od niej młodsza nie znaczy, że musi całe życie podporządkować pod twoje widzi mi się – praktycznie warczała przez co lekko skuliłam się w sobie.

-Co? – otworzyłam szeroko oczy. Łzy nadal płynęły po moich policzkach, nawet nie próbowałam ich powstrzymać.

-Lauren robi dla ciebie wszystko. Odkąd się poznałyście wszystko ustawia pod ciebie – syknęła pijąc sporą porcję alkoholu – Zrezygnowała dla ciebie z zajebistej pracy, jak źle się czułaś to omijała wszystkie zajęcia, a teraz próbujesz się pozbawić szansy na macierzyństwo?! Marzyła o tym przez lata.

-Mani... - westchnęłam nie mogąc uwierzyć w to co do mnie mówi.

-Nie pierdol. Zabierasz jej wszystko o czym marzy! – tym razem krzyknęła przez co z moich oczu wylało się jeszcze więcej łez.

-Kochanie, nie przesadzaj... - powiedziała niepewnie DJ próbując pogładzić ją po ramionach.

-Ale taka prawda, ona wszystko dla niej skreśla – rzuciła patrząc na blondynkę. Po chwili jednak wróciła do mnie swoim zabójczym spojrzeniem - Jak zostawi dla ciebie to biedne dziecko to uwierz mi, że pożałuję wszystkiego co dla ciebie zrobiłam – warknęła.

-DJ – spojrzałam na nią smutno błagając o ratunek.

-Mani ma trochę racji, Lolo naprawdę wiele dla ciebie robi. Wiem, że nie lubisz dzieci, ale twoja dziewczyna całe życie pragnęła być matką. Daj jej spróbować... - praktycznie szepnęła. To zawsze ona była tą dominującą, a nagle ugięła się pod krzykiem Normani. Nie chciała się jej przeciwstawiać, widziałam to.

-Albo jej odpuść – Mani zacisnęła mocno szczękę. Znałam ten ruch, aż za dobrze. Moja ukochana miała dokładnie tak samo.

-Wiecie co, ja chyba jednak nie chcę u was spać – czarnoskóra przewróciła oczami – Nie przejmujcie się mną – wyzerowałam drinka wycierając nerwowo łzy.

-Przemyśl to Camila – rzuciła DJ zerkając na mnie smutno. Potrzebowałam jej cholernego wsparcia, tak bardzo chciałam się przytulić i wypłakać w jej ramionach. Wiedziałam jednak, że blondynka nie stała po mojej stronie. Nawet nie chciała mnie pocieszyć co łamało mi serce. Dla kolejnej osoby to cholerne dziecko było ważniejsze niż ja.

-Dzięki za radę – szepnęłam wstając i wychodząc z mieszkania.

Babysitter - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz