- I co sądzisz o pałacu? - spytał Tae, gdy usiedliśmy w restauracji. Seok-jin zamówił dla nas kimczi. Sądził, że muszę tego spróbować. Nie kłóciłam się. To on jest kucharzem, więc wie najlepiej.
- Piękny. - przyznałam z uśmiechem. Czas spędzony z chłopakami sprawił, że zapomniałam o Jiminie. Byli kochani i nie wspominali nawet słowem o wczorajszym dniu. Hoseok dołączył do nas dopiero przed chwilką. Tłumacząc się ,że zatęsknił. Dobrze wiedziałam, że Jimin wysłał go na zwiad. Jednak stwierdziłam ,że nic, ani nikt nie zepsuje mi tego wyjazdu. Kelnerka położyła nasze dania na stole. Rzuciłam szybko okiem na to słynne kimczi. Super sfermentowane warzywa...brzmi kusząco. Wygląda nie lepiej.
- Mam dla Ciebie pewną propozycję. - uśmiechnął się V chwytając do ręki pałeczki. Hoseok siedzący obok mnie podał je także i mi. Spojrzałam na niego zdziwiona. Szczerze mówiąc nigdy nie jadłam, ani nawet nie próbowałam jeść pałeczkami. Zaczęłam szukać łyżek, ale chłopacy je zabrali i oddali kelnerce. Zmroziłam ich wzrokiem. Robili to specjalnie.
- No nie mów ,że nie potrafisz. - zaśmiał się J-hope. Widząc ,że nie wiem co zrobić chwycił moją dłoń i kierując ją swoją ręką pomógł nałożyć pierwszą porcję. To było dziwne uczucie. Dlaczego oni muszą się tak nade mną znęcać? Czułabym się pewniej z łyżką w dłoni, a nie obawiała ,że to całe kimczi wyląduje na ziemi. Chłopacy śmiali się ,gdy nieudolnie starałam się zjeść choć kawałek. W końcu Jin się zlitował.
- Nie pastwmy się tak nad naszą ,biedną Alyą. - uśmiechnęłam się zadowolona, że chociaż jeden z nich ma serce. Nie trwało to jednak długo. - Leci samolocik. - zaśmiał się i sunął pałeczkami w stronę moich ust. Oparłam się na krześle zrezygnowana. - Alya otwórz buźkę. - szczerzył się od ucha do ucha, a reszta zwijała się ze śmiechu.
- To nie jest zabawne. - założyłam ręce na piersi. - Ja chcę tylko coś zjeść. - dodałam ubawiona swoim położeniem. W końcu zgodziłam się ,żeby Seok-jin mnie karmił. To była jedna z moich najbardziej dziwacznych chwil w życiu. Jednak czego nie robi się dla jedzenia.
***
- Wracając jednak do mojej propozycji. - odezwał się Tae, gdy wychodziliśmy z restauracji. Znów blask fleszy dał znać o tym kim są moi przyjaciele, a kim ja nie jestem. Przypomniało to słowa Jimina, które wypaliły w mojej pamięci wczorajszy dzień. Zebrało mi się na płacz. Miałam ochotę znów zwinąć się w kłębek i cicho popłakać w kącie...
- O co chodzi? - udałam ,że wszystko w porządku. Nie rozryczę się tak na środku ulicy, przy dziennikarzach. Mowy nie ma. Spojrzał na mnie z jasnym przekazem. Opowie mi wszystko w aucie. Szłam tuż za Seok-jinem ,a przed Hoseokiem. Tae trzymał się jak zwykle przodu.
- Co łączy Cię z Jiminem?! Od kiedy się spotykacie?! Jak się poznaliście?! Czy to prawda ,że jesteście razem?! Czy jesteście parą?! - krzyczeli reporterzy. Robili nam zdjęcia i kręcili. Jeden nawet podbiegł i przyłożył mikrofon do moich ust. Na szczęście ochroniarz chłopaków zareagował i odsunął go. Czułam się okropnie. Już nie, udzieliłam odpowiedzi w myślach. Już nie. Taka jest prawda. Teraz nic już nas nie łączy. Choć wciąż bardzo tęsknię i myślę o nim.
- W porządku? - spytał Jin odpalając silnik. Skinęłam głową.
- Nic mi nie jest. - skłamałam. Czułam jak ból rozrywa mnie od środka. Jak serce pęka na kawałki. Jak pojedyncza łza spływa po bladym poliku. Brakowało mi go. Strasznie... Nastała cisza. Hoseok nie włączył nawet radia. Wszystkim udzielił się mój nastrój. Trwaliśmy tak do skrzyżowania, gdy zielone światło zmieniło barwę.
- Co myślisz o zwiedzeniu Busan? - palnął nagle V. Wszyscy spojrzeliśmy na niego. Ten to umie rozwalić system.
- Ale to daleko stąd...chyba? - powiedziałam mało pewnie. Nie uśmiecha mi się jechać do rodzinnego miasta Jimina. Nie daj Boże jeszcze z nim za przewodnika.
- Pojedziemy pociągiem. - kontynuował, a ja doszłam do wniosku ,że dobrze zrobił przerywając milczenie. - Dwie i pół godziny i jesteśmy. - uśmiechnął się zadowolony swoim pomysłem.
- Jutro...? - miałam wielką nadzieję, że żartuje.
- Nie. - zaprzeczył. - Po jutrze, bo jutro mam umówione spotkanie. - skinął głową przepraszająco. - Pokażę Ci najsłynniejszą plaże w całej Korei! - namawiał. Zauważył,że nie jestem przekonana.
- No dobrze. - zgodziłam się. - To całkiem fajny pomysł. - przyznałam. Lepsze to niż siedzenie w domu i myślenie o Jiminie. - Ale bez Jimina? - nie wierzę ,że to powiedziałam. Poczułam jak moja twarz płonie pod wpływem fali wstydu. Stan buraka osiągnęłam w dwie sekundy.
- Bez. - mówił stanowczo. - Tylko Ty i ja.
***
*Czy tylko mi się wydaje ,że V ma lekkiego zeza na tym gifie? *o*
Dzięki :3

CZYTASZ
BTS-Jimin
Fanfic🎖#1 jungkook - 22.01.2021 🎖#3 hoseok - 18.05.2022 🎖#3 namjoon -3.03.2023 🎖#5 jimin - 7.10..2019 🎖#5 jin - 18.10.2021 🎖#3 idol - 24.02.2022 🎖#21 friendship - 08.07.2019 Czy zwykła nastolatka, która nie jest Azjatką ma szansę być ze sławnym ido...