Broke down

849 46 0
                                    

- Hej! Wróciłam! - zawołałam wchodząc do naszego mieszkanka. Tinga przywitała mnie w drzwiach. Dostałyśmy białego golden retriever'a od chłopaków z zespołu. Kulka miała koło trzech miesięcy. Z nami mieszka dopiero od dwóch tygodni, ale czuję się jakby była tu od zawsze. Trochę pomaga mi nie tęsknić za Bestą i domem.

- Też się cieszę ,że Cię widzę. – wyczochrałam puchate futerko. Rzuciłam wiosenny płaszcz do szafy i zdjęłam buty. Zawsze śmieszy mnie to, że jest październik, a tu w Korei panuje temperatura około dwudziestu stopni. Przeszłam korytarz prowadzący wprost na balkon. Przez okna było już widać słaniające się ku zachodowi słońce. Jejku jak ja kocham te pięćdziesiąt metrów kwadratowych! Odkąd się tu przeprowadziłyśmy jeszcze nie zdarzyło się ,żebym kończyła zajęcia wcześniej niż Paula. Weszłam do kuchni. Znów to ja muszę uszykować obiad. Przeżyłam lekki szok. Dziewczyna z pofarbowanymi końcówkami włosów siedziała na krześle. Patrzyła w pustą przestrzeń.

- Paulina? – Tinga zaczęła wąchać moją torbę. Przyjaciółka spojrzała na mnie. Jej turkusowe lub niebieskie , zależy od światła serio, włosy spłynęły na ramiona. – Co jest? – podeszłam bliżej i objęłam ją od tyłu.

- Dzwonił Namjoon. – odezwała się po chwili. – Jakaś agencja reklamowa zaprosiła Cię na casting.

- Potrzebujemy pieniędzy. – stwierdziłam. – Więc to chyba dobrze? – ucieszyłam się, że chłopacy naprawdę starają się nam pomóc. Zdjęcia do ich krótkometrażowego filmu, w którym grałam w lipcu wyszły całkiem dobrze. Dzięki temu co jakiś czas udaje mi się zdobyć jakąś pracę na planie filmowym. Kilka razy brałam także udział w nagrywaniu teledysków. Chan stał się przez to także po części moim menadżerem, więc spędzam jeszcze więcej czasu z Jiminem. Paulina pracuje w studiu. Ogarnia nagłośnienie i tego typu bzdury, więc ma w miarę stałe dochody. Tylko ja ciągle skaczę. Wiem, że trochę ją to irytuje. W gruncie rzeczy mnie także, ale nie bardziej niż trasa koncertowa Jimina, która ma się rozpocząć już za kilka tygodni.

- No tak. – przyznała. – Ale nie o to chodzi. – zmarszczyłam brwi. Dziewczyna wstała z krzesła.

- A o co? – bałam się trochę jej odpowiedzi.

- Hayley wraca do Stanów. – przytuliła się do mnie mocno. Z grubsza decyzja Pauliny została podjęta ze względu na Hayley. Pierwszą myślą  jaka mnie naszła było to, że będziemy musiały zwijać manatki do Polski.

- To pewne? - spytałam. Faktycznie w ostatnich tygodniach miały gorszy okres, ale myślałam, że to chwilowe. Z Jiminem mieliśmy już tak z tryliard razy.

- Nie wiem. - wzruszyła ramionami.

- Powiedziała Ci to? - wolałam się upewnić, nim zacznę panikować.

- Powiedziała, że musi wrócić do USA. - usiadła na kanapie. Podkuliła nogi pod siebie. - Wylatuje w piątek. - za trzy dni? Oszalała? To jakaś kpina?

- Kiedy się widziałyście? - byłam pewna, że taką rozmowę przeprowadziły w cztery oczy. Ich związek trwa już prawie rok. To nie jest jakaś tam przygoda.

- Rano. - objęła rękoma ramiona. 

- I siedzisz tu tak sama od rana? - przytuliłam ją choć byłam zła, że nie zadzwoniła po mnie. - Mogłaś wysłać chociaż SMS' a. - wtuliła się we mnie.

- Dlaczego wszystko musi się zawsze spieprzyć?

***

Dzięki :3

BTS-JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz