Embarrassed

818 47 0
                                    

Obudziłam się o trzeciej w nocy. Dookoła mnie panował mrok. Usłyszałam czyjeś kroki. Przewróciłam się na drugi bok. Ktoś zapalił światło na korytarzu. Podniosłam się z łóżka. Na ślepo ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je.

- Wiesz ,która jest godzina? - spytałam opierając się o framugę. Paulina, aż podskoczyła z przerażenia. Tinga zaczęła merdać ogonem. Była zaspana.

- Kurwa! - krzyknęła. - Nie rób tak. - zmierzyła mnie krwiożerczym spojrzeniem. Może i mówimy po angielsku, ale przekleństwa są wciąż polskie.

- Dochodzi trzecia nad ranem. - stwierdziłam. - Jak ty do cholery zamierzasz wstać na jutrzejsze zajęcia?

- Będę się tym martwić rano. - ruszyła do łazienki, a ja za nią. - Chce się umyć. - zatrzymała się w przejściu. Szczeniak ruszył za nami.

- A ja chce wiedzieć czy Ty i Hayley...

- Skąd ty w ogóle wiesz ,że byłam z Hayley? - kurde no fakt. Przecież, ani słowem nie mówiła mi o tym, że się pogodziły. Wszystko wiem tylko od Amerykanki. Kurczę...A przecież już wszystkim wygadałam.

- Ola nie mów mi, że jesteś odpowiedzialna za sprowadzenie Hayley z powrotem. - czułam, że złość się w niej kotłuje.

- Oczywiście, że nie. - zapewniłam. - Po prostu tak wnioskuje z twojego samopoczucia i częstych esemesików. - teraz to skłamałam.

- Mam nadzieję. - burknęła. - Jutro o tym pogadamy. - trzasnęła drzwiami od łazienki.

- Ale jesteście znów razem? - zawołałam.

- Może. - zaśmiała się.

- Czyli mogę ją zrobić swoją menadżerką i podpisać z nią umowę? - drzwi gwałtownie się otworzyły. Przestraszona szybkością ruchów stanęłam osłupiała w miejscu. Spojrzała na mnie owinięta w ręcznik.

- Co? - wyczułam w jej głosie pretensje.

- Miałaś rację. - wycofałam się kilka kroków w tył. - Pogadamy jutro... - szłam do pokoju.

- Aleksandro wracaj tu, ale natychmiast! - wołała za mną. Zaśmiałam się i wskoczyłam pod kołdrę.

***

- A ty gdzie? - przyjaciółka nakryła mnie ,gdy próbowałam cichaczem wyjść z mieszkania. To przez Tingę. Musiała szczeknąć.

- Spieszę się na zajęcia. - powiedziałam zamykając za sobą drzwi. Postawiła nogę pomiędzy framugą.

- Gdzie? - wiedziała, że kłamie.

- Spotkać się z twoją dziewczyną w sprawie pracy. - zaczęłam biec.

- Ty! - wybiegła za mną. - Alya wracaj tu! Nie powiedziałam ,że się zgadzam!

- Ale nie powiedziałaś nie! - krzyknęłam  na półpiętrze. Zamknęła drzwi. Ucieczkę uważam za udaną.

***

- Łoł przepraszam Pana... - przez pośpiech wpadłam na kogoś przy wyjściu. - Bardzo przepraszam... - złapał mnie za nadgarstki.

- Mogłabyś zacząć rozpoznawać swojego chłopaka. - uniosłam głowę. Jimin zaniósł się śmiechem.

- Co ty tu robisz? - zdziwiłam się. - Przestań jeszcze ktoś Cię usłyszy albo rozpozna. - szepnęłam zasłaniając mu usta. Chwycił mnie za rękę.

- Rozmawiałem z Namjoonem i Chanem. - powiedział cicho. - Chodź. - pociagnął mnie za sobą. - Musimy pogadać. - o szóstej rano? Serio?

- Ale jestem umówiona z Hayley... - kazał mi wsiąść do auta.

- Już nie. - uśmiechnął się. - Mamy ważniejsze sprawy na głowie, a prace i tak znajdziesz z tą swoją ładną buźką. - założyłam ręce na piersi. Sądzi ,że mam tylko ładną buźkę? - W najgorszym wypadku Jiminek Ci pomoże. - zaśmiał się.

- No dowcipny jesteś. - przewróciłam oczami.

- Nie dąsaj się już tak. - uśmiechnął się.

***

- Co zjesz? - spytał, gdy rozłożyliśmy się w kuchni dormu. Hayley mówiła, że do tego programu powinnam trochę zrzucić z wagi.

- Jadłam już. - zdziwił się, ale nic nie powiedział. Całe szczęście.

- Chce Cię gdzieś zabrać. - zmarszczyłam brwi. W oddali doszły mnie odgłosy chłopaków. Chyba powoli wstawali.

- Znowu? - uśmiechnęłam się. Ciągle mnie gdzieś zabiera.

- Tak, ale tym razem z noclegiem. - zaśmiałam się, gdy uniósł i opuścił brwi.

- Wiesz ,że mam dużo nauki. - tak naprawdę nic nie mam, ale zaczynam się czuć głupio, gdy tak wszędzie mnie zabiera i płaci... No jest facetem, gwiazdą...Ale czuję się taka...nieporadna. Nie lubię być tak uzależniona od kogoś.

- Rozmawiałem z Hayley jeśli o to chodzi. - zmarszczyłam czoło. - Wprowadzi się na ten czas do twojej przyjaciółki. - zdumiałam się.

- Okej... - przystałam na to. - To musi być w takim razie coś bardzo ważnego. - pokiwał twierdząco głową. - Mam wziąć sukienkę? - spytałam.

- Koniecznie. - zaśmiał się patrząc na mój gruby sweter do połowy ud i dżinsy.

- Czy mam to potraktować jako pewną sugestię? - spojrzałam na niego z powagą. Odchrzknął.

- Nie, oczywiście, że nie. - wszedł do środka Jungkook. - Dla niego nawet w dresach wyglądasz sexy. - zakpił z Jimina. Trochę mnie to zaskoczyło. Maknae ma raczej w zwyczaju szydzić ze mnie.

- A przede wszystkim wczoraj... - dodał V. - Jeszcze miała brudne ręce od węgla... - zerknęłam na Jimina ,który przybierał barwę buraka. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem.

- Jesteś niemożliwy. - pocałowałam go w polik, aż się oparzyłam tak się zawstydził. Biedny Jiminek. Zrobiło mi się go nawet żal.

***

Dzięki  :3

BTS-JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz