Salazar Slytherin & OC

2.7K 95 57
                                    

Kiedyś był tu rozdział tak kiepski, że czułam zażenowanie za każdym razem, gdy do niego wracałam. Stwierdziłam, że muszę tutaj napisać coś nowego, bo wcześniejszy rozdział to jedna, wielka, katastrofa.

--------

Czymże była władza i potęga u boku miłości i delikatności? Były jednak takie przypadki, że umiały ze sobą współgrać. Miłość Salazara Slyherina i Heleny Mallory z niewiadomych przyczyn została pominięta w księgach i legendach. Kobieta bywała u jego boku przez lata, żyjąc w cieniu jego sławy i potęgi. Jego nazwisko kojarzone było z otwarciem pierwszej szkoły magii w Wielkiej Brytanii. Gazety pisały o nim, czarodzieje wiwatowali mając nadzieję, że w końcu będą mogli przestać ukrywać się przed niemagami. Dla wszystkich magicznych stworzeń była to wieść niesamowita. Czarodzieje wychodzili z ukrycia, widząc nadzieję dla siebie i przyszłych pokoleń. Magia miała zagościć w ich sercach na zawsze. Ich usta często wymawiały nazwiska: Gryffindor, Hufflepuff, Ravenclaw i Slytherin.

Nikt jednak nie znał szczegółów ich życia. Helena tkwiła w zamknięciu w wielkim domostwie swojego męża, przyćmiona przez jego zdolności. Nikt nie znał ani jej nazwiska, ani nawet tego, że istnieję. Jej życie było tylko pasmem nieszczęść, samotności i ukrywania się przed światem. Pogodziła się ze swoim losem bycia zapomnianą. W swej samotni zapisywała wszystkie swoje myśli, przypominając sobie dni, w których była szczęśliwa. Dni, w których miała szansę stać się kimś, lecz zostało jej to niechybnie odebrane.


Za młodu mieszkała w wiosce wraz ze swoją matką, która opiekowała się dziećmi i ojcem, pracującym na polu. Zawsze miała szczęśliwe dzieciństwo. Ojciec posiadał wiedzę i każdemu ze swoich dzieci ją przekazywał. Opowiadał im różne historię, pomagał zmagać się z trudnościami ukrywania swojej magii wewnątrz siebie i pomagania sobie czarami, tak aby nikt nie był w stanie postrzec ich czynów. Żyli wśród mugoli, z którymi mieli dobre stosunki. Wprawdzie nie znała milszych ludzi od nich. Często przechodząc przez wioskę, starsze kobiety częstowały ją świeżymi owocami z pola lub domowymi wypiekami.


Miała ośmioro rodzeństwa, lecz nigdy nie czuła się pominięta. Rodzice kochali ich całym swoim sercem. Dopiero gdy zaczęła dorastać zauważyła, że nieco różni się od nich. Odczuwała niechęć wobec ukrywania swojej magii. Chciała móc ją wykorzystać, aby pomagać. Gospodarze mieliby łatwiej na polu, zbiory mogłyby być obfitsze, a ludzie mniej by chorowali. Ludzie umierali młodo na różne choroby, często niedożywając nawet dwudziestu lat. Zioła w połączeniu z magią mogły wiele zdziałać. Zastanawiało ją to, dlaczego nikt nigdy nie wpadł na to. Wtedy nasunełą jej się odpowiedź matki, gdy zapytała jej o to. Kobieta mówiła:

- Dziecko drogie, my nie możemy pokazywać i używać naszej magii. To zbyt niebezpieczne. Zostaliśmy docenieni i dostaliśmy ten dar, ale ludzie nie mogą się dowiedzieć. Nie zrozumieją.

Młoda kobieta nie zgadzała się z tymi słowami. Uważała, że ten dar powinien być ich chlubą i powinni prezentować go z dumą. Z latami coraz mniej interesowała się wyjściem za mąż, posiadaniem dzieci i pracą w polu, jak pragnęliby tego jej rodzice. Chciała się uczyć, zdobyć księgi, gdzie wszystko byłoby napisane, a w tamtych czasach było o nie trudno, dlatego też spisywała wszystko co wiedziała na kawał materiału, bo tylko na to było ją stać. W tajemnicy przed rodzicami, uczyła swoje rodzeństwo, jednak jak zauważyła, oni woleli ciągnąć takie życie jak jej rodzice.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz