Rozdział zamówiony przez Tarantula_QwQ i mam nadzieję, że się spodoba.
- Moja droga dobrze wiesz, że tylko ty jesteś w stanie coś poradzić na jego zachowanie i decyzję. Kocha cię. - szepnął starszy mężczyzna, kucając przed młodą kobietą, siedzącą w jego gabinecie. Patrzyła na niego oczami pełnymi łez, a jej dłonie wyglądały jak trzęsące się galaretki.
Odczuwała niepokój, będąc wraz z Dumbledorem w jednym pomieszczeniu. Mężczyzna był największym wrogiem jej ukochanego i czuła się strasznie, okłamując Toma. Choć owszem była przeciwna jego wszystkim pomysłom i celom, to łączyła ich jedna najpiękniejsza rzecz: miłość.
- Dyrektorze dobrze Pan wie, że ja nic nie zrobię. On mnie nie słucha i mam coraz większe wątpliwości, czy kiedykolwiek mnie kochał. - szepnęła, a z jej oczu spłynęło parę łez. Czuła się strasznie z myślą, że osoba, którą kochała nad życie, tak bardzo niszczyła spokój i ład na świecie. Zabijał, torturował, a później tymi samymi dłońmi, którymi pozbawiał innych życia, przytulał ją i dotykał.
Znali się od zawsze, odkąd poznali się na placu zabaw przy sierocińcu, byli nierozłączni, wręcz złączeni ze sobą. (T.K.W) włosa była jedyną osobą, przy której Tom okazywał cokolwiek innego niż obojętność i złowrogość. Jednak ludzie szybko wyczuli, że Riddle zrobiłby dla niej wszystko. Uznano ją za zdrajczynie, jako pomocnice tego, który pozbawił ludzi życia.
Nigdzie nie była bezpieczna i gdziekolwiek szła, czarnowłosy wysyłał z nią najlepszych śmierciożerców, aby pod żadnym pozorem nic jej nie stało. Była poszukiwana przez ministerstwo nie mniej niż sam Tom. Jednak Dumbledore obiecał poufność w zamian za pomoc. Ona była ostatnią deską ratunku, aby ujarzmić Voldemorta i zaprowadzić upragniony spokój na świecie.
- Moja droga uwierz mi, obserwowałem Toma odkąd przybył do Hogwartu. Wiem, że wolałby sam zginąć, niż pozwolić cię skrzywdzić. Sama widzisz, że zaczyna się jeszcze bardziej zmieniać. Chcesz aby wasze dziecko, patrzyło jak jego ojciec zabija każdego kto tylko wejdzie mu w drogę? - zapytał i popatrzył na jej lekko zaokrąglony brzuch. Każdy zauważył, że jest w ciąży, tylko nie Tom, który ostatnio bardziej był zajęty swoimi planami, niż nią. Coraz bardziej przyzwyczajała się, że jest tylko dodatkiem w jego życiu.
- Dumbledore ja wiem, że masz jakieś nadzieję we mnie, ale ja ci nie mogę pomóc. Robiłam już wszystko, starałam się z nim rozmawiać, prosić, błagać, szantażować odejściem, ale nic nie dało efektów. On wie, że gdybym od niego odeszła, ministerstwo dostanie mnie w swoje ręce. Mi też to wszystko się nie podoba, ale kocham go. - szepnęła i rozpłakała się na dobre.
Mężczyzna podszedł do niej i delikatnie przytulił do siebie. Współczuł jej, była zawsze tak dobrą, sumienną dziewczyną. Ciążyła na niej wielka odpowiedzialność, bo kiedyś każdy miał nadzieję, że zmieni nastawienie Toma. Teraz zaś ludzie jej nienawidzili, była tylko potworem w ich oczach, takim samym jak Tom. A ona po prostu się zakochała, oddała swoje serce bardzo nieodpowiedniej osobie.
Teraz gdy pod jej sercem rosło nowe życie i za nie była odpowiedzialna. Nawet nie umiała powiedzieć swojemu ukochanemu, że nosi jego dziecko. Zresztą pomimo że mieszkali razem, nie widziała, go od ponad trzech miesięcy. Wciąż wyjeżdżał gdzieś, zarządzał spotkania i zapraszał tajemnicze stworzenia. Była teraz jak ptaszek w klatce, który po wyfrunięciu ze swojego mieszkania, zostanie pożarte przez większe stworzenia. Nie miała wyjścia, musiała zrobić wszystko, żeby jej dziecko było bezpieczne, nie zależnie od tego czy dla niej ta decyzja będzie dobra.
- Ja przepraszam, zawiodłam, mogłam dużo wcześniej zauważyć, że coś się z nim dzieje. - odparła, gdy zdołała opanować swoje emocje. - Gdybym tylko mogła coś zrobić, już dawno bym to uczyniła. Jeśli Pan coś wymyśli, niech mnie Pan poinformuje. Zrobię wszystko. A teraz muszę iść, zanim Tom wróci, nie może zauważyć, że gdzieś poszłam. - powiedziała i lekko uśmiechnęła się do Albusa.
Miała ochotę tak jak kiedyś wtulić się w ramiona Toma i usłyszeć ton jego spokojnego, opanowanego głosu. Jednak wiedziała, że to co było kiedyś, nigdy nie wróci, a ona będzie musiała w końcu wybrać między dobrem, a miłością...
~*~
Weszła do ich wspólnego pokoju i przebrała się w wygodniejsze rzeczy, kładąc się na tapczanie. W jego domu miała jak w raju, była bezpieczna, niczego jej nie brakowało. Jednak nie umiała patrzeć, jak ona ma wszystko, a wielu przez to nie miało nic.
Usłyszała otwieranie drzwi i ze zdziwieniem spojrzała na Toma, którego nie wiedziała od parunastu tygodni. Miał bardziej poważną minę niż zwykle, a jego oczy nie ukazywały praktycznie nic. Poczuła ciarki na ciele na jego widok, wyglądał jak widmo.
- Gdzie byłaś? - zapytał, a ona spojrzała na niego spokojnie. W głowie miała już ułożony cały scenariusz tej rozmowy. Z nim musiała być przygotowana na wszystko. Będąc jego dziewczyną nauczyła się idealnie ukrywać uczucia i kłamać. I choć w środku była przerażona i smutna, na zewnątrz wyglądała na szczęśliwą, młodą kobietę.
- Jakbyś mnie nie unikał zauważyłbyś, że jestem w ciąży. Musiałam jechać na badania kontrolne, a nie mówiłam ci, bo nie mam po co i tak pokazujesz, że jestem dla ciebie tylko problemem. - powiedziała, czując jak przez hormony nie panuje nad swoimi słowami. W końcu powiedziała rzeczy, które miała na języku od miesięcy. Miała jednak nadzieję, że nie będzie tego żałować.
Tom zaś delikatnie zerknął na jej brzuch, który był opięty przez bluzkę, którą miała na sobie. Wiedział, że postąpił źle, jednak miał nadzieję, że jego zachowanie wobec niej, sprawi, że przestanie patrzeć jak kobieta cierpi. Jednak teraz sprawiał jej jeszcze więcej zmartwień.
Nie był ślepy i widział, jak wiele musiała znieść, żeby z nim być. Każdy patrzył na nią sceptycznie. Zakon i ministerstwo jak na potwora, śmierciożercy również za nią nie przepadali. Bali się, że jej uczucia mogą osłabić Voldemorta. Chciał dać jej odrobiny spokoju i wolności. Myślał, że gdy odsunie się od niej, będzie miała czas na przemyślenia i zrozumienie go.
- To moje dziecko? - zapytał tylko, a ona spojrzała na niego ze zdziwieniem. Jak mogło mu w ogóle przejść przez myśl, że może nie być ojcem ich pociechy?
- Oczywiście, że tak. Będziesz ojciem, który morduje niewinnych ludzi! - krzyknęła i zaraz zasłoniła swoje usta dłonią. Żałowała, że to powiedziała, jednak na twarzy Toma, zauważyła tylko kpiący uśmiech. Choć zabolały go jej słowa, nie dawał jej tego po sobie poznać.
- Jak się ze mną przespałaś, nie był to dla ciebie problem. - odrzekł i zaraz poczuł jej dłoń na swoim policzku. Spojrzał na jej łzy w oczach i wiedział, że przesadził. Obiecał sobie, że nie da jej nikomu skrzywdzić, a sam teraz to poczynił. Owszem był wściekły, ale wiedział, że tylko ona była z nim przez całe życie, wspierając go w każdej chwili.
Przytulił ją do siebie, nie zwracając uwagi na jej opory. Delikatnie gładził ją po plecach i patrzył w przestrzeń przed sobą. To dzięki niej uwierzył, że może kochać i miłość istnieje. Choć to uczucie było całkowicie inne niż pisano w księgach i baśniach. Było to coś osobistego i choć nie pokazywał jej za bardzo swoich uczuć, kochał ją i przy wzlotach i upadkach.
- Będę miał potomka. - szepnął, gdy odsunęła się od niego. Spojrzał na jej brzuch i delikatnie położył na nim dłoń. W tamtej chwili poczuł coś, co sprawiło, że jego serce mocniej zabiło, a w oczach pojawiła się malutka iskierka szczęścia. Kobieta spojrzała na niego i była pod wrażeniem jego reakcji. Choć znała go tyle lat, nigdy nie widziała tyle radości w jego oczach.
I choć nie wiedziała, jak życie dalej się potoczy, poczuła lekki niepokój. Teraz każda jej decyzja, miała pod sobą życie wielu ludzi. Obiecała sobie, że nie pozwoli aby Tom wprowadził swoje pomysły w życie. Aktualnie miała w swoich dłoniach, życie tysięcy ludzi...
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *