Justin Flint Fletchley & Reader

2.7K 58 0
                                    

Justin siedział na trybunach, oglądając mecz Quidditcha . Dziś odbywał się mecz, na którym grali Puchoni przeciwko Ślizgoną. Chłopak wraz ze swoimi przyjaciółmi Hanną Abott i Erniem Macmillanem trzymali plakat z nadrukiem borsuka. Nie mogli się doczekać, aż mecz się zacznie, ponieważ w tym roku ich przyjaciółka dołączyła do drużyny. Grała dobrze i bardzo chcieli zobaczyć ją w akcji. Choć patrząc na to jak grają Ślizgoni, mieli nikłe szansę na wygraną i dobry mecz.

Gdy rozgrywka się rozpoczęła uczniowie z domu węża rozpoczęli szybki atak. Nim Puchoni spostrzegli, Ślizgoni zdobyli pierwszy punkt. Ścigająca drużyny Huffelpufu podleciała bliżej Marcusa Flinta, by odebrać mu piłkę. Ten niespodziewanie ruszył w jej stronę i przeleciał tak szybko, że dziewczyna o mało nie zleciała z miotły.

Denerwowała się, że już na swoim pierwszym meczu musiała grać z drużyną, która gra nie fair. Taranowali innych, specjalnie w nich wlatywali, aby tylko wygrać rozgrywkę. W tamtym momencie zapominali czym jest czysta rozgrywka.

Chciała pokazać się z najlepszej strony i udowodnić, że nadaję się do drużyny. Jednak nie za bardzo jej to wychodziło, zresztą nie tylko jej. Reszta drużyny również była nieco zbulwersowana zachowaniem przeciwników. Choć znali podejście Ślizgonów do gry, to nie spodziewali się takiej agresji z ich strony.

Chcąc się zemścić na nich podleciała przed Flintem i chwyciła Kafka następnie ruszając w kierunku krążka drużyny zielonych. Musiała wykorzystać chwilową nieuwagę chłopaka i dziękowała Merlinowi, że jej się udało.

Leciała jak najszybciej mogła, ponieważ dwóch ślizgonów siedziało jej na ogonie. Wzięła rozmach i z całej siły rzuciła w krążek. Udało jej się trafić, na co uśmiechnęła się zwycięsko do Flinta. Jednak nie zauważyła jak w jej kierunku leci tłuczek. Dopiero gdy poczuła silne uderzenie w głowę, dotarło do niej, że powinna bardziej uważać, jednak było już za późno, ponieważ przed oczami pojawiła jej się ciemność.

*~*~*~*~

Gdy obudziła się na początku nie mogła przyzwyczaić się do intensywnego światła. Wpierw nie wiedziała, gdzie się znajduje dopiero później, przypomniało jej się zdarzenie na meczu i stwierdziła, że siedzi w skrzydle szpitalnym.

Gdy otwarła oczy zobaczyła, że stoi przy niej cała drużyna Huffelpufu oraz była tam również Hanna, jej najlepsza przyjaciółka. Każdy z nich gdy zobaczył, że obudziła się, spojrzał na nią z uśmiechem, chcąc mentalnie ją pocieszyć.

- W końcu się obudziłaś. - powiedziała Hanna i delikatnie przytuliła koleżankę. Bardzo się o nią martwiła, uderzenie wyglądało naprawdę poważnie. Miała nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało.

- Jak się skończył mecz? - zapytała, bardziej niż swoim zdrowiem, przejmując się wynikiem meczu, który dla niej tyle znaczył. Miała nadzieję, że udało im się zdobyć, chociaż parę punktów.

- Chwilę po tym jak spadłaś, szukający Slytherinu złapał znicz. - powiedział Cedric i spuścił głowę. Miał wyrzuty sumienia, że ktoś z jego drużyny ucierpiał. - Choć i tak było dobrze, świetnie się spisałaś.- chłopak poklepał ją po ramieniu i uśmiechnął się delikatnie.

Choć taka odpowiedzieć kompletnie jej nie zadowalała. Chciała w końcu pokazać wszystkim, że mają dobrą drużynę i są w stanie wygrać wiele meczy. Jednak następnym razem obiecała sobie, że się zemści i wygrają.

*~*~*~*~*

- Nie uwierzysz mi. - odrzekła Hanna, gdy zostały całkiem same. - Gdy spadłaś z tej miotły, Justin wpadł w panikę i w ogóle nie odstępował cię na krok. Jednak w końcu posłuchał i poszedł spać, bo wyglądał jak trup. - opowiedziała podekscytowana, a nastolatka nie wiedziała co ma powiedzieć.

Uśmiechnęła się na myśl, że Justin siedział tu z nią, martwiąc się o nią. Było to niezwykle urocze i gdy pomyślała o tym, zrobiło jej się miło na sercu. Będzie musiała mu podziękować za taką troskę.

- Sadzę, że ty mu się podobasz, zresztą każdy by to zauważył, jak się do ciebie ślini. - kontynuowała swój dialog. - Gdybyś w ostatnim czasie nie była tak zajęta przygotowywaniem do meczu, to też byś to spostrzegła. - dodała, widząc zdziwienie na jej twarzy.

- Ja? - zapytała, mając wielkie wątpliwości co do tego, co mówi jej przyjaciółka. Nastolatek nigdy nie dawał jej znaków, że coś do niej czuje. Albo rzeczywiście ostatnio była za bardzo przepracowana, żeby cokolwiek zauważyć.

- Oczywiście, że ty. - powiedziała i odwróciła się w kierunku drzwi. Zobaczyła tam zdyszanego Justina, który zaraz po tym jak dowiedział się, że dziewczyna się obudziła, przybiegł tu. - To ja was zostawiam, wszystko sobie wytłumaczcie. - powiedziała i wyszła z pomieszczenia, posyłając im uśmiech.

Dziewczyna spojrzała z niepewnością na Justina, jednak uśmiech nie schodził z jej twarzy. Cała ta sytuacja była jednocześnie bardzo niekomfortowa i cudowna. Po prostu patrzyli się na siebie i żaden z nich, nie wiedział co ma odpowiedzieć. Po prostu starczała im swoja obecność.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz