Syriusz Black & Marlena McKinnon

6.2K 196 39
                                    

Z polecania Dumbledora mieli znaleźć w Ameryce dawną znajomą dyrektora Hogwartu z nadzieją, że ta wspomoże ich w wojnie z Voldemortem. Na misję zawsze wyruszali w parach i gdy Marlena poprosiła go, aby wyruszyli razem, zgodził się od razu, nie przejmując się zaciekawionym wzrokiem swoich przyjaciół. Chciał pomóc, jak tylko potrafił w pokonaniu zła na tym świecie. I w ten sposób znalazł się z nią w obskurnym motelu na skraju opuszczonego miasteczka. Niesympatyczna recepcjonistka dała im jeden pokój z niewielkim łóżkiem i chcąc nie chcąc musieli sobie poradzić.

Po pierwszego dniu poszukiwań, spali osobno - Syriusz na fotelu, Marlena na łóżku. Misja wydawała się prosta i bezpieczna. Jednak gdy wchodząc do mieszkania poszukiwanej przez nich staruszki, znaleźli na podłodze tylko jej ślady krwi i martwe ciało na samym środku kuchennego dywanu, obydwoje nie wiedzieli co mają ze sobą począć. Wezwali ministerstwo, wysłali zaszyfrowany list do Albusa i wrócili z niepokojem do swojego dotychczasowego lokum. Gdy tam wpadli, Marlena rzuciła się na łóżko i zaczęła cicho szlochać w poduszkę. Syriusz wyglądał jakby i jemu serce łamało się nad obecnym stanem rzeczy. Byli młodzi, mieli osiemnaście lat i nie zasługiwali na to, żeby wojna, śmierć, krew i cierpienie stawało się dla nich codziennością.

Czarnowłosy podszedł do niej i zaczął głaskać po plecach, szeptając uspokajające słowa, chociaż i jemu czasem głos się łamał. Nie znali martwej kobiety, lecz w takich sytuacjach zdawali sobie sprawę, że to wcale nie jest żart, a oni znajdują się po środku bitwy między dobrem, a złem. Nad ich głowami również czyhała śmierć i każdy im bliski mógł być w ogromnym niebezpieczeństwie. Taka wizja wywołała w nim jeszcze więcej smutku.

Jak mieli przyzwyczaić się do widoku śmierci? Jak mieli nauczyć się żyć ze strachem o swoich bliskich?

Z takimi myślami przytulił się do kobiety i ucieszył się, że to właśnie z nią mógł wyruszyć na tą misję. W ostatniej klasie zauważył, że spogląda na nią coraz częściej, a gdy ich wzrok się spotykał, ich serca zaczynały bić niespokojnie. Teraz ta bliskość jej ciepłego ciała, uspokajała go. Łaknął jej towarzystwa jakby była ona ostatnią ostoją normalności w tych brutalnych czasach. Chciał spędzić z nią tyle czasu, ile los im pozwoli. Jednak myśl, że straci wszystkich swoich bliskich nawiedzała go coraz częściej, a myśli te były coraz bardziej bolesne.

- Boję się, Syriusz. - odparła nagle, podnosząc głowę z poduszki, patrząc na niego.

- Ja też. - przyznał, wzdychając ciężko. - Ale mamy siebie, Marlena.

- I tego się boję. - wtuliła się w jego bok. - A co jak stracę Lily, Mary, Remusa, Jamesa albo... Ciebie? Ja sobie nie poradzę.

- Nie stracisz nas. - próbował ją przekonać, chociaż musiał przyznać, że i w jego głowie takie myśli pojawiały się dość często.

Przytulił ją do siebie, mając nadzieję, że kobieta zaraz się uspokoi i będą mogli porozmawiać o powrocie do Wielkiej Brytani. Chciał stąd wyjechać. Pragnął być blisko swoich przyjaciół, będąc pewny, że każdy z nich jest cały i zdrów. Chciał wsiąść stąd Marlene, zaopiekować się nią i trwać przy niej już zawsze. Nie miał pojęcia, kiedy takie myśli zaczęły pojawiać się w jego głowie. Te wszystkie nieudane misję, zniknięcia członków Zakonu Feniksa i ich rodzin, śmierć niewinnych oraz wiadomości o śmierciożercach, powodowały, że zaczął dostrzegać, jak bardzo krótkie jest życie. Zawsze chciał kochać i być kochanym, a Marlena teraz była obok niego. Zauważył, że ich zachowanie wydaje się normalne, a ich ciała reagują, jakby te czułe gesty był czymś, czego od zawsze pragnęli.

Kobietę zawsze uważał za wyjątkową. Była wyluzowana, szczera i zawsze rozmawiał z nią bez żadnych oporów. Bez problemu znajdowali wspólne tematy. Kiedy jednak James zaczął spotykać się z Lily, Marlena jako wierna przyjaciółka rudowłosej, zaczęła często pojawiać się w ich towarzystwie. Może gdyby nie problemy z rodzicami i zbliżające się Owutemy, zakończenie roku szkolnego i czyhająca w pobliżu wojna, już dawno zagadałby do niej? Hogwart skończyli niecały rok temu, a on przyłapywał się na coraz częstszych myślach o tej ślicznej blondynce.

Nigdy nie zapomniał, jak pomogła mu dojść do pokoju, gdy podczas imprezy za bardzo się upił i nie był w stanie się ruszyć. Bywały takie dni, kiedy obydwoje nie mogli spać i siedzieli wtedy przy kominku w pokoju wspólnym. Rozmawiali i otwierali przed sobą swoje najgłębiej skrywane obawy. Kiedyś nawet gdy zmęczony zachowaniem rodziców i brata, usiadł na korytarzu, ona znalazłszy go, wysłuchała jego myśli i zaprosiła do kuchni na ciepłe kakao. Teraz przypominawszy sobie tę sytuację, uśmiechnął się do siebie.

- Wracamy dzisiaj do domu? - zapytała nagle, ocierając łzy z twarzy.

- Nie wiem, raczej nie.

- Nie wiem, czy i tak miałabym siły, gdziekolwiek dojść. Muszę zapomnieć o tym dniu. - odparła, podnosząc się z łóżka.

- Zresztą i tak wątpię byśmy znaleźli jakiś mugolski transport do Wielkiej Brytanii.

Pomimo tego, że rozmawiali ze sobą o powrocie, obydwoje wcale o tym nie myśleli. Wizja martwego ciała nawet obcego człowieka, uderzyła w nich gwałtownie i nie potrafili odnaleźć się w tej przerażającej rzeczywistości. Syriusz, siedząc na łóżku, spoglądał na Marlene, widząc, jak przygarbiona szuka w walizce swojej piżamy. Chciał już wstać, aby pójść położyć się na fotelu, lecz zatrzymał go głos kobiety.

- Proszę, zostań. - odwróciła się w jego stronę błagalnym wzrokiem. - Nie usnę dzisiaj sama.

Kiwnął głową i zobaczył, jak kobieta znika za drzwiami łazienki. Sam przebrał się w luźne rzeczy i ułożył różdżkę na komodę obok łóżka. Nie czuł się pewnie w tym miejscu. Pragnął, aby jego towarzyszka położyła się obok niego i wtuliła się w jego tors. Zauważył, że przy niej zachowywał w sobie dziwny spokój. Uspokajała go.

W końcu wyszła z pomieszczenia i jak pragnął, ułożyła się obok. Z początku niepewnie przysunęła się do niego, lecz już po chwili pewniej objęła go. Bez większego zastanowienia pocałował ją w czoło i od razu poczuł, że tak właśnie powinno być. Na chwilę zapomniał o śmierci, krwi, cierpieniach. Po prostu odsunął te myśli na boczny tor, czując jak serce rozpływa mu się niepokojącym ciepłem, kiedy kobieta spojrzała w jego oczy z niebywale silnym uczuciem.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz