Scorpius Malfoy & Rose Weasley

1.3K 37 2
                                    

Rozdział zamówiony przez GinnyGryff i mam nadzieję, że się spodoba.

Scorpius siedzący w przedziale uśmiechnął się, widząc swojego przyjaciela, który dosiadł się do niego, wtaszczając do środka swoją walizkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Scorpius siedzący w przedziale uśmiechnął się, widząc swojego przyjaciela, który dosiadł się do niego, wtaszczając do środka swoją walizkę. Jednak zauważywszy jego zmartwioną minę, zmarszczył brwi i czekał aż Albus usiądzie i wytłumaczy mu co lub kto spowodował u niego tak kiepski humor.

Jednak ich spokój przerwało otwieranie drzwi i zobaczyli w nich rudowłosą kuzynkę Albusa. Potter niechętnie zerknął w stronę dziewczyny i odwrócił wzrok w okno, udając, że jej nie widzi. Nie miał z nią za dobrego kontaktu i po prostu nie lubił jej obecności. Zaś Malfoy uśmiechnął się do niej niepewnie, był ciekawy co stało się między kuzynostem, że jego przyjaciel znów tak niechętnie spoglądał w jej kierunku.

- Przyszłam ci powiedzieć, że twój tata chce żebym z tobą porozmawiała, martwi się o ciebie. - odparła i przysunęła się bliżej chłopaka, wciąż starając się nie zwracać uwagi na jego blondwłosego przyjaciela, który patrzył w jej kierunku z nadzieją, że ta w końcu zwróci na niego uwagę.

Dziewczyna zauważywszy niechętne podejście do siebie, wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami. Scorpius spojrzał wtedy na czarnowłosego z wielkim zapytaniem na twarzy. Wiedział, że jego przyjaciel kompletnie nie dogaduje się ze swoją rodziną, a zwłaszcza z Rose, jednak nie miał zamiaru wtrącać się w ich relacje. Pomimo tego chciał chociaż wiedzieć co tym razem było powodem ich kłótni.

- Co się stało? - zapytał i dopiero po paru minutach Albus spojrzał w jego jasne oczy. Niespodziewanie przytulił się do niego, a blondyn zaraz z uśmiechem odwzajemnił przytulasa. Wiedział, że skoro Potter skłania się do przytulania, musiał być naprawdę załamany i smutny.

- We wakacje przyjechała do mnie jakaś ciotka, którą w sumie widziałem pierwszy raz w życiu i wtedy dowiedziałem się, że tata skłamał jej, że jestem w Gryfindorze, żeby ona za dużo nie pytała. - odparł z ciężkim westchnieniem. - Wtedy Rose zaczęła temat mojego domu w Hogwarcie i powiedziała, że gdybym był w domu lwa moje kontakty z ojcem byłyby o wiele lepsze i resztę wakacji z nikim nie gadałem. - dodał ze smutkiem, patrząc w swoje dłonie. - Czy oni nie mogą w końcu zrozumieć, że jestem od nich inny i jest mi z tym dobrze?

Odczuwał smutek po każdym wyjeździe z Hogwartu, zresztą nawet w szkole czuł się jakby tylko Scorpius go tam rozumiał. W domu wiedział, że raczej z nie miał z kim porozmawiać. Zawsze nie mógł doczekać się powrotu do Hogwartu, by tutaj spotkać swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela, który był dla niego bardzo ważny.

- A co do Rose, wciąż nie mam pojęcia co ty w niej widzisz. - Gdy te słowa wypłynęły w ust Albusa, Scorpius sam zaczął się zastanawiać co takiego ma w sobie rudowłosa, że wciąż go do niej ciągnie. Przecież obydwoje byli całkowicie inni, różnili się praktycznie wszystkim, jednak pomimo tego nie żałował, że ulokował uczucia tak a nie inaczej i wciąż miał nadzieję, że ta choć na chwilę zwróci na niego swoją uwagę.

*

- Malfoy? - Scorpius siedząc na szkolnym korytarzu, niespodziewanie zobaczył przed sobą rudowłosą kuzynkę swojego przyjaciela i posłał jej serdeczny uśmiech, choć był też z lekka zdziwiony. Dziewczyna nigdy nie przepadała za nim, a o rozmowie z nią nawet nie marzył, zaś teraz sama podeszła do niego i zaczęła dyskusję. Był niezwykle podekscytowany z tego powodu.

- Słucham cię Rose. - Usłyszał z jej ust westchnienie i ze skupieniem w oczach obserwował każdy jej ruch. Usiadła zaraz obok niego i poczuła się przy nim dziwnie spokojnie. Zwykle unikała z nim rozmów i irytował ją, jednak wtedy zaczęła zastanawiać się, dlaczego tak zachowywała się wobec niego. Ostatecznie jednak nic sensownego nie wymyśliła.

- Mam pewien problem z Albusem i czuję, że tylko ty pomożesz mi go zrozumieć. - Odparła, a blondyn lekko zmarkotniał, gdyż naprawdę miał nadzieję, że tak bezinteresownie się nim zainteresowała. - Chodzi o to, że nie umiem się z nim dogadać, praktycznie nikt z naszej rodziny nie umie, a ty go znasz i chcę go choć trochę poznać. - Dodała, nie zauważając jego zmiany nastroju. Miała wielkie nadzieję, że ten jej pomoże.

- Wystarczy, że go zaakceptujecie i będzie między wami wszystko dobrze. - Rose musiała przyznać, że kompletnie nie spodziewała się takiej odpowiedzi. To wszystko tak prosto brzmiało, jednak w praktyce było bardziej skomplikowane.

Po jego słowach siedzieli w ciszy, która ku ich zdziwieniu nie była niczym nieprzyjemnym. Wpatrywali się w swoje buty, co jakiś czas spoglądając w swoim kierunku z niepewnością w oczach. Ta sytuacja była dla nich nieco dziwna, gdyż nigdy wcześniej nie znajdowali się w swoim towarzystwie sam na sam i nie mieli okazji nigdy porozmawiać.

- Wybrałabyś się ze mną któregoś dnia na spacer? - Scorpius wypowiedział te słowa niezwykle szybko, a Rose dwa razy musiała przetworzyć sobie w głowie to co powiedział i zdziwiła się. Z jednej strony miała ochotę odmówić mu i odejść od niego i raz na zawsze zapomnieć o tej rozmowie, lecz z drugiej strony zobaczyła, że blondyn nie był taki z jakiego go uważała.

Był mądrym, nieco nieśmiałym, dobrym człowiekiem, a nie wrednym Ślizgonem za jakiego go uważała. Wcześniej musiała przyznać, że nie przepadała za nim, jednak z czasem, widząc jak jej kuzyn uwielbia swojego przyjaciela, coraz bardziej przekonywała się do niego.

Teraz spojrzała na jego zrezygnowanie na twarzy, spowodowane brakiem reakcji z jej strony i westchnęła. Zresztą co jej szkodziło? Mogła w końcu go poznać i choć raz posłuchać swojego serca, a nie rozumu.

- Czemu nie. - Blondyn podniósł wzrok pełen nadziei i uśmiechnął się szeroko, gwałtownie wstając z ławki, na której siedzieli. Rose zaśmiała się, widząc jego reakcje i pokręciła głową z rozbawieniem na jego dziecinne zachowanie, które coraz mniej jej przeszkadzało. - Ale nie podniecaj się tak, to tylko spacer. - Jednak te słowa już nie dotarły do jego świadomości. Był za bardzo podekscytowany tym wszystkim, by zrozumieć jej słowa.

- Dziękuję. - Szepnął i chwycił jej dłonie w swoje, na co rudowłosa zarumieniła się aż po same uszy. Może rzeczywiście to spotkanie nie było najgorszym pomysłem?

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz