Oliver Wood & Reader

21.2K 351 49
                                    

Oliver Wood był zafascynowany Quidditchem na tyle, że czasem nie widział życia po za tym sportem. Każdy kto go znał zawsze stwierdzał, że jego jedyną miłością jest właśnie latanie na miotle i do pewnego czasu, brązowowłosy myślał tak samo. Całe dnie i niekiedy noce spędzał na ćwiczeniach, treningach, czytał książki o najlepszych miotłach i praktycznie całe dnie spędzał na kształceniu się w tym kierunku.

Nigdy nie myślałby, że to się zmieni. Prawdziwe szczęście dawał mu sport, choć po zakończeniu Hogwartu coraz częściej miał wątpliwości co do swojego szczęścia. Gdy został przyjęty drużyny Zjednoczonych z Puddlemere rzeczywiście robił co kochał, jednak później wracał do pustego domu pełnego rzeczy, związanych z Quidditchem. Siedział wtedy na fotelu i zaczął zastanawiać się, czy rzeczywiście zrobił dobrze, unikając przez wszystkie lata bliższych relacji między ludzkich.

Dzisiaj zrobił dokładnie to samo co zawsze. Zasiadł na swoim miękkim, fioletowym fotelu i zaczął wpatrywać się na zdjęcia, na których z prawdziwą radością wpatrywał się w obiektyw. Na prawie każdym trzymał przy sobie miotłę. Uśmiechnął się na samo wspomnienie jak latał w drużynie jako obrońca. Wiele dziewczyn wtedy za nim szalało, lecz on nigdy nie zwracał na nie uwagi. Teraz zaczął się zastanawiać jakby wyglądało jego życie gdyby kogoś sobie znalazł. I był pewny, że byłoby ciekawsze niż teraz.

I choć teraz też nie mógł narzekać na brak powodzenia wśród kobiet, raczej było to spowodowane jego sławą, którą chcąc nie chcąc obdarzył swoje nazwisko. Grając przez dwa lata w drużynie widział i spotkał na swojej drodze wiele kobiet, jednak z żadną z nich nigdy się nie związał na dłużej.

Westchnął i przyniósł sobie herbaty z kuchni, z powrotem siadając na swoim fotelu. I choć miał niecałe dwadzieścia lat, czuł się jak staruszek na emeryturze. Przecież tylko grał w Quidditcha, czasem spotkał się ze znajomymi, a tak większość życia przesiedział w domu, popijając ciepłą herbatę. Zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie, bycie sławnym graczem.

*

Oliver jak zawsze przed treningiem, siedział w szatni i rozmawiał z resztą drużyny. W takich momentach zapominał o swoich wieczornych rozterkach i cieszył się czasem spędzonym wśród znajomych, z którymi przez te lata naprawdę się zżył.

- Ministerstwo dziś do nas wpadnie. - odparł niespodziewanie jeden z nich, wchodząc do pomieszczenia. Był wysoki, barczysty i dobrze zbudowany. Jego ciemno, krótko przystrzyżone, włosy przykryte były nausznikami, by nie zmarzły mu uszy. Wpatrywał się w każdego swoimi ciemnymi, przenikającymi oczami i Oliver zadrżał na jego widok. Mężczyzna był kapitanem i Wood miał wobec niego ogromny dystans. - Zachowujcie się jak należy, bez żadnej dziecinady zrozumiano?

Każdy zgodnie pokiwał głową. Choć Oliver był ciekawy po co ministerstwo tu przyjechało, nie śmiał się odezwać. Na pierwszy rzut oka było widać, że kapitan ich drużyny nie miał dziś za dobrego humoru, a zdenerwowanie go jeszcze bardziej skończyłoby się tyloma karnymi kółkami, że Wood wolał nie ryzykować. I że kiedyś moja drużyna w Hogwarcie mówiła, że to ja jestem wymagający - pomyślał.

Gdy wyszli w końcu na boisko, ktoś kazał im gwałtownie się cofnąć, co oczywiście zrobili. Wood stanął za nimi i uśmiechnął się, widząc ministra magii i czarodzieja z departamentu do spraw sportu. Miał nadzieję, że to tylko rutynowa kontrola czy wszystko się zgadza i zaraz będą mogli ruszyć na boisko. Musieli ćwiczyć, gdyż do rozgrywek zostało niewiele czasu.

Jak się później okazało, tak jak podejrzewał Oliver, było to zwykle rutynowe sprawdzanie mioteł. Wszystko jak na razie trwało bardzo spokojnie, więc Wood nie martwił się niczym. Wychodziło na to, że za niedługo skończą i wrócą na boisko.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz