Pragnął go uszczęśliwić. Ich relacja była tak silna i nierozerwalna, że patrzenie na jego cierpienie zadawało mu więcej bólu niż jakiekolwiek zaklęcie użyte przeciw niemu. O Syriuszu można było powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie, że nie był dobrym przyjacielem. Kochał swoich przyjaciół całym sercem i byłby w stanie oddać za nich życie. Każdemu z nich pomagał. Jamesowi pomógł ukartować jego "przypadkowe" spotkania z Lily, Peterowi dawał rady, jak zaprosić kogoś na randkę, zaś dla Remusa wraz z resztą miał stać się animagiem i wspomóc przyjaciela w przemianie. Sprawa była pracochłonna, lecz warta całego zachodu.
Zawsze z Jamesem i Peterem wpatrywali się w bladego Remusa, nie wiedząc jak mu pomóc. Pragnęli być przy nim, pilnować, przynieść świeże ubrania i smaczne jedzenie, a nie tylko obserwować z boku. Lupin nigdy nie pozwalał im przychodzić do Wrzeszczącej chaty, gdyż nie chciał, by ci widzieli go w takim stanie. Pragnął być wtedy sam i w samotności przeżywać te upokorzenie, ból i łzy. Budził się nagi, zraniony i obolały. Czymże komukolwiek zawinił, że został ukarany likantropią? Syriusz chciał mu chociaż pomóc. Być przy nim i trzymać go za dłoń, pilnować, aby nie zrobił sobie krzywdy, uspokajać jak wpadnie w szał. Musiał tylko stać się animagiem i udało mu się.
Pomysł z przemienianiem się w zwierzęta był ryzykowny, ale warty całego zachodu. Wpadł na to z James'em, kiedy słuchali o animagii na transmutacji. Jeszcze nigdy tak czynnie nie uczestniczyli w lekcji jak wtedy. Wbrew zasadom i Remusowi, który choć wzruszony do łez pomysłem przyjaciół, nie chciał pozwolić im zrobić czegoś takiego. Jednak ani Potter, ani Black nie byli osobami, którzy kogokolwiek słuchali i puścili powyżej uszy obawy przyjaciela i zaczęli czytać księgi o przemianie w zwierzęta. Wtajemniczyli Petera w ten pomysł i już następnego dnia postanowili zająć się wszystkim.
Rozpoczęli nauki w tym samym czasie, ale pierwszemu w pełni przemienić udało się Syriuszowi. Swoje umiejętności miał możliwość wykorzystać już na w przyszłym tygodniu, ale Remus nie miał zamiaru na to pozwolić. Czuł się coraz gorzej, jego samopoczucie spadało, a wtedy przyjaciel poinformował go, że zamierza zaryzykować dla niego swoim życiem i zdrowiem. Jedyne co zdołał zrobić to palnąć go za to w głowę.
- A to za co? - zapytał z oburzeniem. - Człowiek tu się stara, a ty mnie bijesz. - dodał z udawaną powagą.
- Syriusz, ja naprawdę nie mogę uwierzyć, że chcecie zrobić dla mnie coś takiego, ale chyba mie myślisz, że pozwolę ci tak ryzykować. Przemieniłeś się raz, a jak teraz ci nie wyjdzie? Albo stracisz kontrole i zamienisz się w człowieka, kiedy ja nie będę tego świadomy? - potarł zmęczony głowę.
Najchętniej wykrzyczałby mu nagłośniej jak potrafił, ale musiał mówić cicho, wiedząc, że tutaj w Wielkiej sali wszyscy mogą ich usłyszeć.
- A ja nie mogę uwierzyć, że znowu to powtarzasz. Zachowaj głos na chwalenie mnie, jak zobaczysz moją animagową postać. To jest dopiero cudowne. - Wziął kawałek tosta i wsadził go sobie do ust.
Remus był naprawdę zmęczony tłumaczeniem im dlaczego to jest niebezpieczne. Jednak mówienie do nich było zbliżone z rzucaniem grochem o ścianę. Kompletnie go nie słuchali. Ba! Jeszcze więcej ćwiczyli, czytali i w końcu udało się jednemu z nich. Zapewne była to kwestia czasu, aż wyjdzie pozostałej dwójce. Oczywiście, że doceniał to wszystko. Sam nie wierzył, że kiedykolwiek zyska tak cudownych przyjaciół, ale nie mógłby im pozwolić tak ryzykować. Teraz bardziej od pełni bał się tego, co wymyśli Black. Jego pomysły przyprawiały go o zawrót głowy.
- Syriusz, proszę cię, ja naprawdę boje się o ciebie. Nie chcę ci nic zrobić. - spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem, nie mając nawet siły nalegać.
Black odwzajemnił spojrzenie i wtopił się w jego słodkich, smutnych oczach. Czarnowłosy miał do nich słabość, więc oficjalnie uległ. Zgodził się, aby nie towarzyszyć mu w wyprawie do Wrzeszczącej Chaty, ale wewnątrz wiedział, że i tak pójdzie. Choćby miał przyjść, gdy ten będzie już przemieniony i odejść zanim ten wstanie. Remus był jego przyjacielem, człowiekiem, który nigdy nie zostawił go w trudnej sytuacji. Zresztą Black miał do niego słabość. Potrafił godzinami spoglądać, jak ten się uczy, albo gdy śpi. Uwielbiał, jak pijany niby przez przypadek lądował w łóżku Lupina. Ten tylko kręcił głową, przykrywał kocem i przytulał do siebie.
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *