Harry niepewnie szedł przez ulice Śmiertelnego Nokturnu i rozglądał się z nadzieją spotkania tu kogokolwiek kto pomógłby mu w opuszczeniu miejsca, które przyprawiały go o nieprzyjemne ciarki na ciele. Jednak ku jego niezadowoleniu spotkał tylko parę czarownic, które wydawały się wręcz szalone w negatywnym tego słowa znaczeniu. Widział również wiele osób, które patrzyły się na niego z odrazą bądź nawet zaciekawieniem, jednak co się dziwić? Wyglądał naprawdę niekorzystnie i był niemal pewny, że gdyby ciotka Petunia zauważyłby go w takim stanie, zabroniłaby mu wejść do domu.
Jego twarz, ręce oraz ubranie były poplamione od kurzu, brudu i smoły, okulary ułamane w połowie i pęknięte szkiełko. Widział również w swojej bluzce dziurę, jednak póki co nie zwracał na to większej uwagi. Jego aktualnym celem było znalezienie rodziny Weasleyów, która zapewne umierała z niepokoju o niego.
Podskoczył nerwowo, gdy usłyszał jakieś dziwne huki niedaleko miejsca, gdzie się znajdował. Z zaciekawieniem wychylił głowę, starając się zrozumieć co może być przyczyną hałasu, jednak to co zobaczył przeszło jego wszelkie wyobrażenia.
Niedaleko stał czarnowłosy mężczyzna z niezadowoleniem, zbierając różne przyrządy z powrotem do swojej torby. Jednak nie byłoby to nic dziwnego gdyby tym ktosiem nie był znienawidzony przez niego nauczyciel od eliksirów. Harry'ego zszokowało nie tylko to, dlaczego mężczyzna znajduję się na Nokturnie, ale i też kobieta stojącą zaraz obok niego, która z rozbawieniem na twarzy wpatrywała się w minę Severusa.
Gdy ten wstał rzucił jej mordercze spojrzenie i zrobił coś co spowodowało, że Harry niemal zachłysnął się powietrzem. Snape chwycił kobietę za dłoń i pomimo początkowej złości na nią, że zwaliła jego przyrządy do eliksirów, teraz wszystkie trudne emocje z niego zeszły. Potter, który wciąż z szeroko otwartymi oczami przyglądał się sytuacji, był pewny, że gdy opowie to Hermionie i Ronowi żaden z nich nie uwierzy w jego słowa.
Przez swoje chwilowe zamyślenie, nawet nie spostrzegł, gdy mężczyzna wraz z tajemniczą kobietą teleportowali się do ich wspólnego domu, gdzie wciąż wykłucali się kogo winą było stłuczenie pustych fiolek. Zaś Harry wciąż stał w tym samym miejscu i wciąż ciężko było mu się pogodzić z faktem, że Snape, który zazwyczaj uznawany był za nieuczuciowego, zimnego, wrednego mężczyznę teraz jakby nigdy nic trzymał za dłoń swoją drogą, piękną kobietę. To było dla tego młodego człowieka zdecydowanie za wiele.
*
Wtedy kiedy Harry Potter żwawo opowiadał swoim przyjaciołom o sytuacji na Nokturnie w mieszkaniu mistrza eliksirów działy się niezwykle nudne poczynania dla kobiety znajdującej się w środku. Bowiem Severus Snape stał przy swoim kociołku i z podwiniętymi rękami mieszał wywar co chwilę sprawdzając czy mikstura jest odpowiednio zrobiona. Oprócz tego na kanapie zaraz obok stolika siedziała ta sama kobieta, którą Potter widział na Nokturnie.
Przeglądała ze znudzeniem czasopisma dla czarownic, co jakiś czas z delikatnym uśmiechem wpatrywała się w stojącego do niej bokiem mężczyznę. Podziwiała jego pozę, skupienie, malujące się na twarzy i nawet pasmo włosów, które wpadało w jego ciemne oczy.
Wiedziała, że nie mogła mu teraz przeszkadzać, gdyż mogło to się skończyć wybuchem albo ewentualnie wykipieniem eliksiru. I choć kusiło ją by podejść do niego i wtulić się w jego silne ramiona, dla własnego bezpieczeństwa zrezygnowała z tego pomysłu.
Wstała i z nudów zaczęła przeglądać mikstury stojące na półkach. Severus dokładnie lustrował wzrokiem, nie chcąc żeby kobieta zniszczyła jego cenną kolekcję żabich mózgów. Gdy jej dłoń niebezpiecznie zaczęła zbliżać się do szafki, Snape warknął:
- Niech cię nawet nie korci dotykanie tego. - kobieta cofnęła dłoń i posłała mu rozbawione spojrzenie. Przynajmniej w ten sposób mogła choć na chwilę zwrócić na siebie jego uwagę.
Chodziła po kwaterach, obserwowana przez jego czujny wzrok i uśmiechała się pod nosem. Mieszkali ze sobą już tyle lat i ich zachowanie mogło budzić rozbawienie wśród osób trzecich. Sytuacja jak dziś powtarzała się niemal codziennie i choć jednocześnie potwornie się irytowali, niezmiernie kochali się, choć żaden z nich wielce tego nie okazywał.
- No mówię zostaw. - usłyszała za sobą zirytowany głos Severusa i odwróciła się w jego kierunku. Zauważyła, że zdążył przelać miksturę do fiolek, które zdołały przeżyć spotkanie z ziemią na Nokturnie. Podszedł do niej i wyciągnął z jej dłoni słoiczek, który właśnie ściągnęła z komody i odłożył na swoje miejsce. - Aż tak cię świerzbią łapska? - zapytał, patrząc na nią poważnym wzrokiem.
Nienawidził jak ktoś dotykał jego zbiorów, a zwłaszcza niepewne ręce jego żony. Nie raz musiał po niej sprzątnąć to co zniszczyła, a kolekcja jego składników do eliksirów była o wiele cenniejsza niż jej się mogło wydawać.
- Ale ja tylko dotykałam. - odparła głosem dziecka, a Snape pomyślał, że znalazł się w przedszkolu i musi tłumaczyć, dlaczego jego mikstur nie można dotykać. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że kobieta robi to specjalnie żeby zwrócić na siebie uwagę. Przez lata życia razem rozgryzł ją na wszelakie sposoby, przypominając sobie jak poznał ją na ulicy Pokątnej i pomógł znaleźć jej drogę do Borgina i Burkesa. Później spotkali się nie raz, nie dwa i wyszła z tego niesamowita historia pełna miłości i zaprzeczeń.
- To tkaj łapy gdzie indziej. - odparł, jednak zaraz poczuł jej obecność w swoich ramionach i nie mógł już się na nią złościć. Czasem denerwowało go jak łatwo daje jej się omamić. Jednak to nie zmieniło faktu, że mężczyzna ją kochał. I choć z początku trudno było mu się do tego przyzwyczaić, to teraz cieszył się z takiego obrotu spraw. Przez lata życie dawało mu w kość i czasem nie wierzył, że odnajdzie spokój i szczęście. Teraz choć wciąż był kąśliwym Severusem Snapem, mógł otwarcie przyznać, że życie parę lat temu dało mu powód do radości. W dniu kiedy ją poślubił.
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *