Rozdział zamówiła TheZuza_15 mam nadzieję, że rozdział się spodoba i przepraszam, że tak bardzo długo musiałaś czekać.
Narcyza z niecierpliwością patrzyła w stronę wrot. Martwiła się o swego męża i syna, którzy wraz z niektórymi śmierciożercami zostali wezwani przez Czarnego Pana wczorajszego dnia. Miała nadzieję, że zaraz wejdą przez drzwi i jak zawsze będą tutaj razem. Nie miała pojęcia, o co chodziło i potwornie bała się o swoją rodzinę. Próbowała ukryć strach przed swoją siostrą, która ewidentnie świetnie się bawiła.
Chciała zapytać czy Bellatrix wie dlaczego jej mąż i syn są wezwani. Jednak ostatnio po zadaniu tego pytania czarnowłosa zarzuciła jej niewierność Voldemortowi. Dlatego znowu nie chciała jej się narażać. Wiedziała, że jej siostra była bardzo świrnięta na punkcie Toma. Nie chciała jej znowu stresować.
Starała się robić dobrą minę do złej gry. Widziała jak inni bawią się, pijąc duże ilości ognistej Whisky. Urządzali potyczki na różdżki, śmiali się oraz opowiadali nieśmieszne żarty o mugolach. Narcyza najchętniej poszła by stamtąd, ponieważ słuchanie tego wszystkiego było dla niej katorgą. Nie mogła jednak wzniecać jakichkolwiek podejrzeń.
Gdy czarny Pan zaczął podejrzewać, że w jego szeregach znajduje się zdrajca, wszyscy byli bardziej podejrzani niż zwykle. Znając życie zaczęli by coś szeptać, że poszła wcześniej do komnaty. W tym okresie trzeba było uważać na wszystko. Nie powinno się za dużo mówić ani na mało. Każde nieodpowiednie gesty mogłyby być źle odebrane. Czarny Pan w ostatnim czasie i tak był bardzo nerwowy. I nikt nie chciał wkurzać go jeszcze bardziej.
-Mogę prosić Panią do tańca? - z rozmyślań kobietę wyrwał mężczyzna, którego swoją drogą nie znała, ubrany cały na czarno. Włosy koloru czerni. Na twarzy miał kilku dniowy zarost, co dodawało mu kilka lat. A nade wszystko był już pijany. Co można było stwierdzić po jego ruchach. Nie miała ochoty z nim się bawić, ale musiała. Więc lekko kiwnęła głową i podniosła rękę ku niemu.
Zaczęli tańczyć, co mężczyźnie nie wychodziło najlepiej przez promile w organiźmie. Starała się nadążać za jego ruchami lecz nie wychodziło. Czarnowłosy tworzył swój własny taniec, który swoją drogą tańca nie przypominał. Narcyza błagała w myślach Merlina by to w końcu się zakończyło. Mężczyzna nawet nie zauważył, że jego taneczna partnerka nie bawi się dobrze.
Gdy piosenka w magnetofonie przestała grać kobieta skłoniła się i udała się na swoje miejsce. Nie miała najmniejszej ochoty zatańczyć jeszcze raz z tym facetem.
Jej stres wzrósł jak spojrzała na zegar. Wskazywał on na godzinę dwudziestą trzecią. O tej dokładnie dzień wcześniej Voldemort zabrał jej męża i syna. Nie było już ich okrągłą dobę. Narcyza przemknęła oczy próbując odpedzic od siebie złe myśli. Wiedziała, że jej syn mógł nie wytrzymać tego co kazał mu zrobić Czarny Pan. Jej strach był coraz większy.
Potrzebowała teraz przy sobie Lucjusza, który przytuli ją i powie, że wszystko dobrze. Chciała się w niego wtulić i aby ją pocałował ją w czoło. Potrzebowała miłości i spokoju. Chciała aby jej rodzina już wróciła, chciała ich mieć przy sobie. Przy nich wszystko było łatwiejsze.
Gwałtownie się obudziła gdy usłyszała otwieranie drzwi od swojego pokoju. Zobaczyła wchodzącego do pokoju swojego męża wstała i szybko go przytuliła co mężczyzna szybko odwzajemnił. Stali tak parę minut czy nawet godzin. Nie liczyli dla nich było ważne, że mają siebie. I nic więcej nie było im potrzebne.
- Kocham Cię skarbie. - powiedziała do Lucjusza. Tej spojrzał na nią i delikatnie ale namiętnie musnął jej usta. Całowali się z miłością i tęsknotą. Brakowało im siebie, a ona tak bardzo się cieszyła, że wrócił cały i zdrowy. - A gdzie jest Draco? - zapytała kiedy odsunęli się od siebie.
- Już w swojej komnacie, był zmęczony. - rzekł i usiadł na łożu. - Nic mu nie jest kochanie nie martw się. - dodał, widząc smutny wzrok żony. Wstał i wziął ją na ręce, następnie usiadł i położył ją sobie na kolanach. Patrzył na nią z niesamowitą miłością. Był z niej dumny, że pomimo tych trudnych czasów jeszcze walczyła o ich małżeństwo. Starała się aby on nie oszalał od nadmiaru pracy i obowiązków.
A przedwszystkim wspierała Dranona, aby radził sobie z tą sytuacją. Czasem nawet ona była strasznie wymeczona, ale i tak bardziej bała się o swoją rodzinę a nie o siebie. Ona trzymała go przy życiu. Dla niej się nie poddawał, dla niej walczył nawet jak nie miał już sił. I to się nazywała prawdziwa miłość.
Położył ją delikatnie i zaczął ją całować. Tęsknił za nią, tak bardzo brakowało mu jej pięknych włosów, oczu, po prostu jej całej. Rozpiął jej suknię i zaczął dotykać jej ciało jakby robił to pierwszy raz. Potrzebował jej bliskości i miał ochotę już nigdy jej nie puszczać.
Była jego królewną, światełkiem w tunelu...
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *