Scorpius Malfoy & Reader

2.1K 96 11
                                    

Rozdział zamówiony przez -_Livka_- mam nadzieję że się spodoba.

- Szybko choć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Szybko choć. - powiedział Scorpius i pociągnął swojego przyjaciela za rękę. - Nie możemy się spóźnić na mecz. - dodał, a Albus nie miał pojęcia po co mają iść na rozgrywki. W końcu żaden z nich nigdy nie interesował się Quidditchem. Szczerze to nawet go nienawidzili.

- Od kiedy tobie tak się spieszy na to? - zapytał w końcu. - Nigdy nie chodziliśmy to i teraz po co mamy iść. - dodał. - Zresztą będzie tam pewnie dużo ludzi i zapewne będą się na nas patrzeć jak za zawsze. - odparł, nie za bardzo zadowolony z jego pomysłu.

Nie lubił jak każdy porównywał go do swojego ojca, a tam będzie jego kuzynostwo, rodzeństwo. Nie uśmiechało mu się ich widzieć, a zwłaszcza Jamesa, któremu od tego roku coś zaczęło się nie podobać i nie szczerzył komentarzy na jego temat.

Miał już szczerze dość Hogwartu, a on dopiero zaczynał drugi rok w nim. Przeciwieństwem Albusa był Malfoy, który na razie kompletnie nie przejmował się zdaniem innych. Był szczęśliwy, jeszcze bardziej po rozmowie ze swoją rówieśniczką, która zaprosiła go na dzisiejszy mecz, na którym miała zagrać po raz pierwszy.

- Mówiłem ci, że (T.I) ma grać dziś po raz pierwszy, a stresuje się tym, że jest tam jedną z najmłodszych na boisku i jak przyjdziemy na mecz, to ją wesprzemy psychicznie. - wytłumaczył, a Potter westchnął z uśmiechem. Przecież mu nie odmówi pomocy przy wsparciu swojej koleżanki.

Przecisnęli się przez uczniów na miejsca. Choć obydwaj czuli na sobie wzrok innych uczniów, starali się nie zwracać na to uwagi. Patrzyli jak ich koleżanka śmiga na miotle miedzy dwoma pałkarzami z przeciwnej drużyny.

Nie do końca zdawali sobie sprawę kto wygrywa, a Albus co chwilę lekko zasypiał z nudów. Nie ukrywał, że ten sport nie należy do jego ulubionych. Scorpius zaś intensywnie przypatrywał się rozgrywce, jednak nie dlatego, że mu się podobała, tylko z powodu kibicowaniu dziewczyny, którą uwielbiał.

- Nieźle jej idzie nie? - powiedział do Albusa, jednak po chwili spostrzegł, że chłopak śpi opierając się o oparcie. Nie zwrócił na to większej uwagi i starał się przekrzyczeć innych, krzycząc jej imię. Choć zdawał sobie sprawę, że dziewczyna go i tak nie usłyszy, to krzyczał tak jakby za chwilę miał sobie zdrzeć gardło.

*~*~*~*~*

- Byłaś niesamowita, choć nie zawsze wiedziałem, gdzie jesteś i co robisz, ale i tak grałaś świetnie. - powiedział, a dziewczyna zaśmiała się z jego podekscytowania.

- Dziękuję, że przyszliście na ten mecz, choć wiem, że nie przepadacie za Quidditchem. - podziękowała, patrząc na Albusa i Scorpiusa, jednak ten pierwszy tylko mruknął coś pod nosem, czytając książkę od eliksirów.

Może nie był jakimś zagorzałym fanem tego przedmiotu, jednak chciał umieć cokolwiek na lekcje i pokazać w końcu ojcu, że nie jest gorszy od Jamesa.

- Mam nadzieję, że na eliksirach będzie jakaś praca w grupach. - odrzekła. - Choć nikt z naszej trójki eliksirów nie umie, to chociaż śmiesznie będzie. - spojrzała na Albusa, którego zaczęła boleć głowa od przeglądania książki i zamknął ją z hukiem.

Dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, jednak nauczyciel zaprosił ich do klasy. Scorpius usiadł w ławce z Potterem, a (T.I) za nimi. Czekali aż nauczyciel powie im co mają robi, chcąc uszykować się do tego psychicznie.

- Dzień dobry uczniowie. - zaczął nauczyciel, a młodzi spojrzeli na niego z lekkim znudzeniem na twarzy. Dzisiejszego dnia w parach sporządzicie eliksir, wybrany przez was. - dodał, a każdy z klasy zaczął wybierać sobie parę do zadania.

Jak zwykle to bywało została trójca święta, do której zaliczał się Malfoy, Potter i (T.I). Kiedyś dziewczyna nie miałaby problemu z dobraniem sobie pary, jednak po tym jak zbliżyła się do chłopaków, każdy się od niej odsunął. Ludzie są naprawdę kreatywni, jeśli chodzi o wymyślanie plotek.

Nastolatka stanęła przy stole kolegów i wyciągnęła z torby podręcznik. Zaczęła wertować w poszukiwaniu jakiegoś prostego eliksiru przy, którym się nie napracują i nie urwą sobie kończyn.

- To może balsam ze stokrotki? - zapytała. - Nie wydaje się trudny. - dodała, a oni pokiwali głowami i poszli po wszystkie potrzebne składniki, które odczytali z książki.

Scorpius położył kociołek i zagotował wodę w nim na palenisku. Nastolatka wrzuciła tam pierwszy składnik, podyktowany w książce. Chłopcy wrzucali po kolei wszystko, jednak (T.K.W) włosa zauważyła, że z eliksirem robi się coś nie tak.

Nie zdążyła nic powiedzieć, bo zaczął on niebezpiecznie bulgotać i każdy na nich spojrzał z zaciekawieniem. Blondyn podszedł bliżej niego, chcąc zobaczyć jest z nim nie tak. Jednak dziewczyna szybko odciągnęła go od kociołka, a chwilę później mikstura delikatnie wybuchła.

Profesor szybko podbiegł do nich, a ci byli nie bardziej zdziwieni niż on. Malfoy za to był wdzięczny przyjaciółce, za uratowanie go przed ich zabójczą miksturą.

- Jak wy to zrobiliście? - zapytał przerażony nauczyciel. - Przecież wy to dopiero zaczęliście robić. - Spojrzał do ich kociołka. - Wam wrząca woda wybuchła czy co? - zapytał, a wszyscy wokół zaczęli chichotać pod nosem. Cała trójka zresztą też z trudem powstrzymywała się od śmiechu. - Koniec lekcji, ja muszę to posprzątać. - dodał, a oni nie trzeba było dwa razy powtarzać i zabierając swoje rzeczy, wybiegli z sali.

Zaczęli się śmiać jak najęci, przypominając sobie minę profesora. Naprawdę nie spodziewali się, że tak świetnie zakończy się ten dzień.

- Dobra to teraz idziemy coś zjeść do kuchni. - powiedziała, słysząc burczenie ze swojego żołądku. - Kto idzie ze mną? - zapytała, a blondwłosy od razu podniósł dłoń. - A ty Albus nie chcesz iść? - zapytała, a on pokiwał przecząco głową.

- Zmęczony jestem, idźcie sami następnym razem do was dołączę. - powiedział i uśmiechnął się do nich, ruszając do dormitorium. Ci wzruszyli ramionami i ruszyli po jedzenie.

- Za uratowanie mi życia dziś, obiecuje ci, że za rok jak będziemy mogli chodzić do Hogsmeade, zabiorę cię na jakąś randkę. - powiedział i wypiął się dumnie z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna odwzajemniła go i stanęła prosto, udając powagę.

- Oczywiście zacnie panie, wybiorę się z panem za ten rok na wypad do miasteczka. - odparła poważnie, jednak za chwilę obydwóch zaczęli się śmiać. - Ale najpierw mnie dogoń. - odrzekła i zaczęła przed nim uciekać wzdłuż korytarza. Ten rozpoczął pogoń za nią z rozbawieniem.

Byli szczęśliwi, bo chcąc nie chcąc byli bardzo młodymi ludźmi, którzy nie zatracili w sobie dziecka. Jak najdłużej chcieli być sobą, nie musząc myśleć o niczym innym jak zabawa i nauka przedmiotów w Hogwarcie. Pragnęli się tym cieszyć, póki świat im tego nie odbierze...

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz