Strach przeszył jej całe ciało i przełknęła ślinę, słysząc otwieranie drzwi i kroki. Oparła się o metalowe, zimne kraty i wychyliła się lekko, chcąc zobaczyć kto pojawił się w piwnicy. Przełknęła ślinę gdy zobaczyła Severusa, który szedł z różdżką wyciągniętą w jej stronę.
Pomimo że mężczyzna jako jeden z niewielu nigdy jej nie skrzywdził w porównaniu do innych śmierciożerców, bała się go. W końcu był jednym z nich, mogła się spodziewać wszystkiego. Nigdy w życiu by się nie spodziewała tego po swoim byłym nauczycielu.
Odsunęła się pod ścianę i skuliła się, trzymając się za kolana. Jedną ręką chwyciła się za ramię, czując jeszcze nie doschniętą krew z wczoraj, kiedy śmierciożercy przyszli na niższe piętro i rzucali przypadkowymi zaklęciami na lewo i prawo.
- Wstań. - odrzekł twardym głosem, jednak dziewczyna poczuła w nim trochę współczucia, jednak wcale nie poczuła się lepiej. Uczyniła co kazał i stanęła skulona w sobie, bojąc się tego co może nadejść. Każdego dnia odczuwała to samo, strach, niepewność, samotność. Wiedziała, że to była wojna, jednak nigdy by nie sądziła, że znajdzie się w głównym niebezpieczeństwie.
Przełknęła ślinę i spojrzała niepewnie w jego oczy, które przenikały ją na wylot. Nie miała pojęcia, na co mężczyzna tak intensywnie spogląda. Była wychudzona, brudna i cała od krwi, sama nie miała ochoty na siebie patrzeć.
- Czarny Pan chce wszystkich więźniów widzieć w jadalni. Tylko jest jeden problem. - odrzekł, a ona spojrzała na niego ze strachem. - Tylko ty jesteś jeszcze w stanie w ogóle stanąć na nogach. - dodał, a na jej twarzy zszedł strach, a zastąpiło go przerażenie. Miała nadzieję, że nie dołączy do swoich współwięźniów i przeżyję dzisiejszy dzień, bez większych uszczerbków na zdrowiu. Pomimo tak nieprzyjemnej sytuacji, ciągle miała nadzieję, że uda jej się stąd uciec.
Poszła za mężczyzną i zaczęła się intensywnie rozglądać wokół. Chciała zapamiętać jak najwięcej, może udałoby jej się znaleźć jakieś okno, albo drzwi. Wiedziała, że nie wytrzyma długo w takich warunkach i ucieczka była jedynym słusznym rozwiązaniem.
- Panie tylko ona była w stanie się w ogóle ruszyć. Z reszty nie będzie żadnego pożytku. - powiedział Snape, a kobieta dopiero teraz spostrzegła siedzącego tyłem Voldemorta. Przełknęła ślinę, czując jak serce bije jej z potrójną siłą. W tej chwili straciła już wszystkie nadzieję co do swojego pomysłu.
- Dziękuję Severusie. - odrzekł swoim zimnym, bezuczuciowym głosem Tom. - A ty moja droga pomożesz mi. - spojrzał na nią, a ona otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. W czym niby miała mu pomóc? - Jak wiesz już zapewne, że zbieram swoją armię. - Wstał i podszedł bliżej dziewczyny. - Z początku chciałem cię zabić, jednak Severus powiedział mi, że miałaś znakomite stopnie w szkole, jesteś czystej krwi, szkoda żeby taka osoba się zmarnowała nie sądzisz? - zapytał, a ona ze strachu nawet nie mogła się ruszyć.
Słyszała co on mówił, jednak wszystko docierało do niej jakby przez mgłe. Planował ją zabić, ale uratował ją Snape? A teraz chce ją w swojej armii. To było dla niej zdecydowanie za dużo. Poczuła jak w głowie zaczyna jej pulsować, a nogi zrobiły się jak z waty.
Upadła na ziemi, chwytając się za głowę. Voldemort tylko spojrzał na nią i prychnął, spodziewał się takiej reakcji z jej strony. Jednak nie chciał odpuścić, zabijał mugoli, a nie ludzi z czystej, arystokrackiej krwi. Miał nadzieję, że zgodzi się wstąpić w jego szeregi dobrowolnie. Jeśli nie, czekał ją los taki jak tych, którzy mu odmawiali.
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *