Syriusz kiedy uciekł z Azkabanu pierwsze o kim pomyślał był jego przyjaciel ze szkoły Remus. Zawsze kochał tego chłopaka i z wzajemnością, jednak wątpliwości co do winy Syriusza zachwiały wiele. Lupin kiedyś wierzył, że Syriusz był winny zdradzie, za którą został zesłany do bram Azkabanu. Był okres, że nienawidził go całym sercem za śmierć Jamesa i Lily. Później jednak zdołał zrozumieć jak bardzo wszyscy się mylili.
Spotkali się raz, drugi, trzeci, kiedy Black uciekał przed ministerstwem i w sumie każdym. Pomagał mu zdobyć jedzenie, ubrania i rozmawiali jak za starych dobrych czasów, wspominając Jamesa i ich wielkie wybryki w Hogwarcie. Pomimo że zbliżyli się do siebie, wciąż ich kontakt sprawiał wiele do życzenia. Kiedyś łączyło ich więcej niż zwykła przyjaźń, teraz nie umieli po tylu latach znów do tego wrócić.
Lata mijały, Czarny Pan rósł w siłę, a Syriusz czuł się lepiej niż lata temu. W końcu miał rodzinę, przyjaciół i choć wciąż musiał się ukrywać przed ministerstwem, odczuwał nijaki spokój duchowy. Choć jego kontakt z Remusem nigdy już nie był taki jak wcześniej. Lupin zaczął kręcić z nijaką Tonks, chcąc poczuć chociażby ułamek normalnego związku. Choć wciąż zostając z Syriuszem sam na sam, miał wielką ochotę wpaść w jego ramiona jak za dawnych dobrych czasów. Choć wiedział, że nie mógł, bądź nawet nie chciał.
Kiedy byli młodzi ich uczucie było pełne doznań, przyjemności i eksperymentowania z własnym ciałem. Dzisiaj obydwaj byli już dojrzałymi mężczyznami, z którego jeden z nich miał partnerkę, pracę, mieszkanie, przyjaciół i wszystko co było mi do szczęścia potrzebne. Choć wciąż do pełni szczęścia pozostawała mała luka, którą był Syriusz.
Black był strasznie samotnym człowiekiem w ostatnim czasie. Zwykle sam siedział w Zakonie Feniksa, bawiąc się czasem z Hardodziobem. Nie miał nikogo z kim mógłby zamówić słowo, a nikt nie pozwalał mu stąd wychodzić. Lecz to nie bolało go najbardziej. Największą krzywdą dla tej samotnej duszy był Remus, który starał się unikać mężczyzny, bojąc się, że jego spokój zostanie rozwiany przez uczucie, które przez lata nie straciło mocy.
Syriusz wiedział, że nigdy nie był idealny. Wiele razy naśmiewał się z innych, był pewnym siebie facetem z powodzeniem u obydwóch płci i nie raz wykorzystywał to, nawet na swoim najlepszym przyjacielu, czego żalował najbardziej. Gdy między nim a Remusem pierwszy raz wydarzyło się coś więcej niż tylko pocałunek, Black poczuł dziwne uczucie w sercu i spanikował. Bał się tych uczuć, które żywił do swojego przyjaciela i próbował o tym zapomnieć sypiając z wieloma innymi kobietami, o czym niestety dowiedział się Remus.
Niedługo po tej sytuacji skończyli szkołę, Voldemort zaczął panować, a ci młodzi mężczyźni nie umieli ze sobą już porozmawiać. Syriusz dziś żałował, że kiedykolwiek skrzywdził chłopaka, jednak wtedy spanikował. Nigdy nie śpieszyło mu się do związków, a uczucie które żywił do Remusa, przeraziło go. Dziś pluł sobie w brode na myśl jak wiele złych decyzji podjął. Choć wiedział, że już nigdy nie cofnie czasu, a swych błędów już nie naprawi.
Gdy Zakon Feniksa reaktywowano, ci spędzali ze sobą coraz więcej czasu, jednak Remus już wtedy był z Tonks. I choć czuł coś do niej, wciąż ciągnęło go do Syriusza i pod pretekstem załatwienia spraw dla zakonu, spotykali się w ukryciu tak jak kiedyś, tłumacząc sobie wszystkie niewyjaśnione sytuację i żałowali, że tak późno udało im się to zrobić. Jednak bali się, tak po prostu się bali...
Nigdy nikt nie zauważył ich uśmiechów w swoją stronę, a w ich częstych spotkaniach nie widzieli niczego podejrzanego. Raz nawet Harry przez kominek prawie usłyszał ich rozmowę, na szczęście prędko zrozumieli, że chłopak trzyma głowę w kominku i bardzo chcę z nimi porozmawiać. W niektórych sytuacjach mieli o wiele więcej szczęścia niż rozumu. Lecz ostatecznie nic nie wyszło na jaw.
Spotykali się częściej, wciąż mając wyrzuty, że okłamują bliskie sobie osoby. Syriusz nie chciał okłamywać Harry'ego - osoby która jako jedna z niewielu, rozumiała go. Zwłaszcza, że chłopak tak bardzo przypomniał mu Jamesa. Żeś Remus okłamywał kobietę, na której mu zależało, jednak czy mógł kochać dwie osoby na raz? Nie wiedział czy to możliwe dla innych, ale on właśnie takie rzeczy odczuwał.
Choć kiedy byli sami, byli szczęśliwy. Rozmawiali jak za starych dobrych czasów, wspominali dawne dzieję, a czasem po prostu milczeli, próbując nadrobić te wszystkie lata. Na spotkaniach udawali zwykłych znajomych, choć Syriusz miał ochotę wykrzyczeć, że kocha Remusa. Jednak wiedział, że mężczyzna zabiłby go za to. W końcu Remus miał dziewczynę, a nikt nie podejrzewałby ich o coś więcej niż tylko przyjaźń. Musieli wytrzymać tyle ile tylko daliby radę.
Jednak jedna misja Zakonu zmieniła wszystko. Syriusz został zamordowany przed swoją własną kuzynkę, a Remus patrzył na to z łzami w oczach. Pocieszał Harry'ego, a sam miał dość życia bez niego. Przez całe trzynaście lat, kiedy mężczyzna siedział w Azbabanie myślał o nim jak o zdrajcy. Teraz znał całą prawdę i jego uczucia wobec siebie i nie umiał żyć z myślą, że już nigdy nie zobaczy jego wiecznego, pewnego siebie uśmiechu. Chyba wciąż nie docierało do niego, że to był koniec ich tajnych spotkań. A najgorsze było to, że z nikim nie mógł się podzielić swoim cierpieniem, bo nikt nie wiedział, że coś czuł do swojego przyjaciela.
Jego gorsze dni, tłumaczył pełnią lub bólem po stracie przyjaciela. Ludzie pocieszali go, że czas leczy rany, jednak on miał wrażenie, że jego to nie dotyczy. Mijały dni, tygodnie a jego ból wciąż był taki sam, a czasem tęsknił za nim bardziej niż na początku. Syriusz był, zniknął z dnia na dzień, przez głupią sytuację, która nie musiała się wydarzyć. Te myśli czasem doprowadzały go do skrajnego wyczerpania. A gdy to kumulowało się z pełnią, Remus był nie do wytrzymania. Smutek w takich dniach rządził nim bardziej niż zwykle.
- Remus, musimy iść. - usłyszał głos Nimfadory i niepewnie wstał. Uśmiechnął się do niej smutno i ubrał na siebie płaszcz, wiszący na szafce. - Strata Syriusza musi być dla ciebie ciężka, ale on na pewno nie chciałby żebyś się tak dołował, Remusie. - dodała i otwarła drzwi, przez które wyszła. Zaś Lupin spojrzał w niebo i miał wrażenie, że widział wśród chmur uśmiech swojego przyjaciela. Wiedział, że pewnie zdawało mu się, jednak wziął sobie radę Tonks do serca.
- Oj Syriusz, tak wiele skomplikowałeś. - szepnął przed nosem i zamknął drzwi od mieszkania. Chwycił Tonks za dłoń i teleportowali się do Nory, a w jego dłoni wciąż znajdowało się zdjęcie Syriusza. Uśmiechniętego jak zawsze...
----
Dawno mnie tu nie było, ciekaw jestem, czy ktoś jeszcze pamięta te shoty xD
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *