(T.I) dobrze znała stereotypy na temat domów w Hogwarcie przez, które wiele razy była oceniana przez ich pryzmat. Na początku nie przeszkadzało jej to, starała się to ignorować. Zmieniło się to dopiero w momencie, kiedy zakochała się w Gryfonie. Nie chciała się przyznać do tego nawet przed samą sobą. Chodziła do Hogwartu już parę lat i słyszała opinie na temat związku uczniów z domu węża i domu lwa. Każda z nich nie była pozytywna, co jeszcze bardziej ją dobijało.
Teraz siedząc w Wielkiej Sali, czytała książkę od eliksirów. Nie mogła się jednak skupić, ponieważ po jej prawicy siedział Draco, który udawał, że słucha wyraźnie podekscytowaną czymś Pansy. Dziewczyna mówiła tak głośno, że (T.I) zapominała połowę tego co przeczytała. Nagle Draco odezwał się, wyrywając ją z rozmyślań.
- Grenger znowu bije książką rudzielca. Jednak było warto przyjść na to śniadanie. - uśmiechnął się z pogardą.
Spojrzała na stół Gryffindoru. Jej obiekt westchnień siedział odwrócony do niej tyłem, a jego mugolska towarzyszka czymś wzburzona krzyczała na niego, wymachując książką. Ten jednak niekoniecznie zwracał na nią uwagę, ponieważ na talerz nałożył sobie więcej jedzenia i to na tym był teraz skupiony. Pomimo tego, że był cały brudny od mięsa, według niej Ron ciągle wyglądał uroczo.
*~*~*~*~*~*~
Ostatnią lekcją na ten dzień miały być eliksiry. Stres przed tą lekcją był zdecydowanie większy niż przed innymi. Powodem tej sytuacji był nielubiany przez wszystkich nauczyciel. Severus Snape był bardzo wymagający. Nie przepadał również za gryfonami, przez co większość z nich z wielką niechęcią udawało się na te lekcje.
- Dziś popracujecie w parach, które sami wylosujecie. - Snape mówiąc to pokazał wszystkim pudełko, w którym prawdopodobnie były karteczki z imionami uczniów. - Będziecie podchodzić i nie ma wymian. Oczywiście nie odpowiadam za to kogo wybierzecie. - dokończył swoją wypowiedź i zaczął podawać koszyczek.
Niektórzy byli bardzo zadowoleni ze swojego partnera, większość jednak nie wygrała za ciekawie. (T.I) czekała aż ktoś ja wybierze. Szczerze było jej to obojętnie do kogo trafi, z każdym by się dogadała. Umiała eliksiry więc i tak większość robiła sama. Jej zamyślenia przerwał głos nauczyciela.
- (T.I) (T.N) - powiedział na głos nauczyciel. Nastolatka odwróciła się w kierunku jego głosu. Stał przed ławką Weasleya.
Nawet ucieszyła się. Miała nadzieję, że uda jej się z nim porozmawiać. W końcu przestanie się do niego tylko patrzyć i pójdzie o krok dalej. Podeszła do ławki Rona i uśmiechnęła się w jego stronę, czego on nie odwzajemnił. Zrobiło jej się przykro i spuściła głowę. Nie wiedziała o co mu może chodzić.
(T.K.W) włosa przyniosła wszystkie składniki, a Ron jedyne co robił to czasem zerkał, ewentualnie tylko podawał jej co potrzebne. Nawet nie odpowiadał na jej pytania, a przecież ona chciała tylko go poznać. Nie miała złych zamiarów.
- Możesz mi powiedzieć, czy ja kiedykolwiek coś ci zrobiłam? - zapytała, a on wydawał się jakby w ogóle jej nie słuchał. - Co się stało, że mnie tak nie lubisz? - zadała kolejne pytanie jednak teraz ciszej.
Nie miała zamiaru na siłę się z nim kolegować. Jeśli tego nie chciał, musiała to zrozumieć. Po prostu chciała wiedzieć dlaczego chłopak żywi do niej taką nienawiść. Przecież nigdy wcześniej nie miała z nim kontaktu, nie miała czym mu podpaść.
- Wystarczy, że jesteś Ślizgonką i zadajesz się z tym Malfoyem. - odpowiedział, a ona spojrzała na niego niezrozumiale. Nie mogła uwierzyć, że tak stereotypowe słowa usłyszy z ust chłopaka, który jej się podobał.
- Naprawdę oceniasz mnie, patrząc na mój dom? - zapytała. - Czy Ślizgoni mają napisane gdzieś, że muszą każdego kogo spotkają, wyśmiać? - zadała kolejne pytanie, a Ron nie do końca wiedział co ma powiedzieć.
Nastolatka dokończyła sama eliksir, po czym wyszła z sali już więcej ani słowem, nie odzywając się do niego. Naprawdę było jej przykro po tym co chłopak powiedział. Nawet jak nie lubił Ślizgonów, mógł chcieć ją chociaż poznać. Przecież nie była taka sama jak reszta.
Usiadła na ławce przy sali i podciągnęła kolana. Nigdy wcześniej nie zauroczyła się tak bardzo, jak w Ronie. Widziała, że pochodzą z dwóch różnych światów, ale nie sądziła, że poznanie go będzie aż tak trudne. Spokojnie mogła stwierdzić, że miłość do Weasleya była najgorszą rzeczą, jaką spotkała ją w najbliższym czasie.
*~*~*~
Siedząc w bibliotece myślała o Ronie. Pierwszy raz zakochała się tak na poważnie. Miała nadzieję, że jak zacznie go unikać, zapomni o nim, niestety tak to nie działa. Przez to że go nie widywała, myślała o nim jeszcze częściej. Patrzyła na niego z nadzieją, że chłopak na nią spojrzy lub uśmiechnie się.
Podczas pobytu w Hogsmeade ze znajomymi, (T.I) od pewnego czasu pierwszy raz dobrze się bawiła. Postanowiła wyrzucić Weasleya ze swojej głowy. Chodź nie było to łatwe, chciała przestać się zamęczać. Myślenie o nim stało się przytłaczające i miała już tego dość.
Astoria wraz Pansy wyciągnęły ją do miasteczka. Choć nie wiedziały, dlaczego ich współlokatorka tak się zachowuje, chciały poprawić jej humor, co na chwilę im się udało.
Wypad miał skończyć się dobrze, gdyby nie to, że poszły do gospody pod Świńskim Łbem. Siedział tam rudowłosy, który słysząc otwieranie drzwi spojrzał na nią. Nastolatka już chciała wyjść, ale Astoria pociągnęła ją za rękę w kierunku stolika. Jak na złość tylko jeden był wolny i był on obok Rona i jego znajomych. Usiadła i czekała, aż jej koleżanki coś zamówią. Ciągle czuła na sobie wzrok Gryfona. Była spięta, bała się, że zrobi coś źle i upokorzy się przed nim.
- Możemy porozmawiać? - zapytał Ron. Chciał zakończyć tą niemiłą atmosferę między nimi. Żałował tego co powiedział na eliksirach. Później zauważył, że dziewczyna nie jest taka jak mu się wydawało. Była inteligentna, otwarta, roześmiana, ocenił ją zbyt pochopnie.
- Zostaw ją Wiepszlej. - powiedziała Pansy. Nie lubiła go i nie miała zamiaru udawać, że jest inaczej. Jednak najbardziej ciekawiło ją o czym chłopak chce porozmawiać z ich przyjaciółką.
- Dobrze, ale choć na dwór. - Powiedziała, a jej znajome spojrzały na nią jak na wariatkę. Nigdy nie zadawała się z Gryfonami i nie miała nawet o czym rozmawiać z rudowłosym.
Szli chwilę, patrząc w śnieg. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. Stres zżerał ich od środka. Dziewczyna miała nadzieję, że chłopak nie ma zamiaru znowu mówić jak bardzo nienawidzi uczniów z domu węża. Ślizgonka postanowiła przerwać tę ciszę między nimi.
- Więc co chciałeś? - zapytała cicho. Nigdy nie stresowała się rozmową z kimkolwiek. Zawsze była otwarta i z każdym umiała dyskutować. Teraz zaś odebrało jej język w buzi.
- Przeprosić. - odrzekł, a ona zdziwiła się, jednak też bardzo się ucieszyła. - Nie powinienem Cię oceniać. Naprawdę nie wiem co powiedzieć - powiedział. - Po prostu Ślizgoni ciągle się śmieją ze mnie i z mojej rodziny i nie umiem wam zaufać. - zaczął się tłumaczyć.
- Ale ja taka nie jestem - powiedziała i spojrzała w jego niebieskie oczy. Ucieszyła się, że wszystko między sobą wyjaśnili. Naprawdę nie chciała mieć wroga w nim.
- Teraz to widzę. - odpowiedział i uśmiechnął się lekko do niej. - Nie powinienem wsadzać wszystkich Ślizgonów do jednego wora. - dodał, a ona pokiwała głową, zgadzając się w nim.
- Czyli między nami wszystko w porządku? - zapytała, upewniając się z uśmiechem. Bardzo się cieszyła, że to wszystko dobrze się skończyło.
- Tak. - odrzekł. - A chciałabyś iść ze mną na spacer? - spytał niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się i chwyciła go za rękę zaprowadziła go w kierunku ławki. Nie przejmując się znajomymi, którzy z zaciekawieniem obserwowali ich poczynania.
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *