Draco Malfoy & Reader

5.1K 201 13
                                    

Rozdział poprawiony.

*

Odgarnęła z twarzy blondyna włosy i uśmiechnęła się, widząc jego otwarte usta i zamknięte oczy. W końcu usnął męczony ostatnimi czasy bezsennością. Za dużo myślał i te myśli nie dawały mu odpocząć. Pierwszy raz od paru tygodni widziała, jak przespał cały wieczór; nie kręcił się, nie szamotał, nie budził się zlany potem, nie krzyczał. Jednak nie dziwiła mu się, wojna odcisnęła na nich wszystkich ogromne piętno. Zwłaszcza, że po zakończeniu bitwy o Hogwart jego problemy się nie skończyły.

Lucjusz Malfoy po wielu ciężkich rozprawach w Wizengamocie, wylądował w Azbabanie, matka chociaż zazwyczaj zimna i idealnie skrywająca uczucia, stała się przerażoną przyszłością kobietą, która każdego dnia potrzebowała pomocy i opieki. Zaś Draco wcale nie miał lepiej. Dzięki Potterowi - jego odwiecznemu wrogowi - udało mu się uniknąć celi w więzieniu, co nie zmieniało faktu, że wcale nie było mu po tym lżej.

Opiekował się matką, starał się utrzymać dobre imię Malfoyów, pracował od rana do wieczora, potęgowała się jego bezsenność, którą próbował zwalczać różnymi sposobami, lecz niestety z marnym skutkiem. Jednak gdy próbowała mu pomóc, chciała zaprowadzić do psychologa, by pogodził się z przeszłością, zbywał ją zimnym głosem. W końcu kim dla niego była? Tylko kochanką, przyjaciółką ze szkoły. Nawet jeśli chciałaby to zmienić, wiedziała, że nie będzie to łatwe.

Ich uczucia już przed wybuchem bitwy były pełne namiętności i nieprzespanych, gorących nocy. Później jednak nie mieli czasu ani ochoty by rozmawiać. Czasy były niespokojne. Pragnęli tylko chronić siebie i swoich najbliższych. Dopiero niedawno znowu zaczęli się spotykać. Zaczęło się od przypadkowych spotkań w ministerstwie, później spoczęło na wspólnych posiłkach w barach, a na końcu przy budzeniu się przy sobie nawzajem. Przebywanie jednak u boku blondyna nie było takie łatwe, jak mogło się wydawać.

Nie chciał rozmawiać, często ignorował jej słowa, nie pozwalał sobie pomóc. Uważał, że sam sobie poradzi, bo to jego obowiązek. Nie mówił nawet, kiedy było mu źle i udawał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Udawał tak świetnie, że o jego problemach dowiadywała się przed przypadek: a to gdy zobaczyła jakieś niekorzystne dla niego papiery z rozprawy, albo gdy słyszała, jak namawiał matkę do leczenia, czy gdy płakał, myśląc, że nikogo nie ma w domu.

Nie przypominał w niczym tego sarkastycznego chłopaka, którego poznała i w którym się zakochała. Wiedziała jednak, że teraz choć jest o wiele ciężej, wciąż to uczucie względem niego mogła nazwać miłością. Niejednokrotnie przez te uczucia płakała, bo nie było łatwo żyć z tak zagubionym człowiekiem. Nie chciała jednak rezygnować. Chociaż on trzymał ją na dystans w sprawie swoich myśli, widziała w jego oczach wdzięczność, radość, a nawet czasem spokój. Wiedziała, że potrzebował wiele czasu, aby poukładać sobie wszystko w głowie, więc dawała mu ten czas. Starała się nie nalegać i akceptować jego czasem dziwne decyzje.

Z rozmyśleń obudził ją jęk z gardła Dracona. Rozciągnął się i niepewnie spojrzał w jej stronę zaspanym wzrokiem. Przywitała go z uśmiechem.

- Witaj. Dobrze się spało?

Kiwnął głową, najwyraźniej o czymś myśląc. Już sekundę później chciał wstać, ale powstrzymała go dłoń kobiety.

- Gdzie znowu idziesz? Dzisiaj masz wolne w pracy, nie pamiętasz?

- Wiem, ale muszę uszykować matce śniadanie. Wiesz, że nie wstaje z łóżka.

- Nie musisz. Zaniosłam jej do pokoju kanapki jakąś godzinę temu. Zjadła i nawet namówiłam ją na spacer... nie przejmuj się, pilnują jej skrzaty. - dodała, widząc, że ten chce coś jeszcze powiedzieć.

Draco odetchnął i ułożył się z powrotem. Spojrzał na nią z wdzięcznością. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział, jak ubrać to w słowa. Dopiero po chwili się odezwał:

- Przepraszam, że w to wszystko tak cię wciągam. Nie powinnaś wykonywać moich obowiązków.

- Ty znowu to samo. - przerwała mu. - Ile razy mam ci powtarzać, że chce ci pomóc? Zawsze się wspieraliśmy, a teraz mam przestać, bo jest trudniej niż wtedy gdy byliśmy dziećmi? Przestań wymagać od siebie niewiadomo czego.

- To ty niczego nie rozumiesz. Ojciec pewnie by sobie poradził w mojej sytuacji.

- Draco o czym ty mówisz? Twój ojciec wiele przeżył, ale i on tutaj nie dałby rady. Zresztą twoja mama zawsze była dla niego wsparciem. Ty też daj sobie pomóc.

Blondyn odkąd tylko zamknięto Lucjusza w Azbabanie wmawiał sobie, że dla ojca musi dać radę. Wybielał go, zapominając ile zagrożenia ten przyniósł na ich rodzinę. Wszystko dlatego, że to Narcyza tak mówiła, a Draco jej słuchał. Matka jej ukochanego kochała syna ponad wszystko, ale odkąd ich rodzina się rozpadła, nie umiała okazać mu wsparcia. Chciała widzieć w Draco swojego męża by poczuć się spokojnie i bezpiecznie. Bitwa i cała otoczka wokół niej, spowodowało, że ta silna niegdyś kobieta zaczęła postrzegać świat inaczej niż w rzeczywistości on był.

- Jak długo będziesz udawał przy mnie, że wszystko jest w porządku? Myślisz, że jestem ślepa i nie widzę? Że jak dwa razy prześpisz się ze mną to dam ci spokój i nie będę się o ciebie martwić? - mówiła dalej, widząc, że ten milczy.

- My nawet oficjalnie nie jesteśmy razem. Nigdy ci tego nie zaproponowałem, a ty nigdy nie mówiłaś nic o tym. Jak zatem mogłbym obarczać cię moimi problemami? Nie musisz mi pomagać, nie musisz być tutaj i mnie słychać.

- Ale chce do jasnej cholery. - przerwała ostro po czym dodała łagodniej. - Nigdy nie mieliśmy czasu, aby zająć się tym, co jest między nami, ale żadna łatka związku, małżeństwa czy czegokolwiek nie zmieni tego, co czuje. Chce ci pomóc, nawet będąc tą zwykłą kochanką, dziewczyną, przyjaciółką czy kimkolwiek innym, ale daj mi się do siebie zbliżyć. Otwórz się i więcej nie udawaj, że wszystko jest w porządku.

Chwyciła go za dłoń i spojrzała wprost w jego stalowe oczy. Wydawały się robić coraz bardziej wilgotne. Po jego policzku popłynęła jedna, samotna łza, która pokazała jej, jak bardzo Draco potrzebuje pomocy i wsparcia. Wtulił się w nią, dziękując w duchu, że obok siebie kogoś takiego.

- Dziękuję. - szepnął tylko i pozwolił głaskać się po plecach.

(T.I) była gotowa wsiąść na swoje barki połowę jego bagażu doświadczeń i pomóc mu je nieść. Nie będzie to łatwe, zapewne nie raz będą płakać nad swoimi decyzjami, będą żałować, ale ostatecznie ich serce podpowie im, że przecież się kochają, że mają siebie nawzajem.

- Nawet nie wiesz jak wiele czasu na to czekałem. - odsunął się niepewnie. - Ale bałem się, że dla ciebie to nic poważnego, a nie chciałem dokładać sobie problemów i cię stracić.

- Nie straciłbyś mnie, Draco. - uśmiechnęła się i połączyła ze sobą ich czoła. - Za bardzo cię kocham. - szepnęła, zamykając oczy.

Wtedy poczuła jak ich usta łączą się ze sobą w ciepłym, mokrym i niemrawym pocałunku. Całowali się wiele razy, ale nigdy w taki sposób. Wtedy bywały to przypadkowe gesty podczas erotycznych zbliżeń, a teraz wszystko było inne. Niepewne, nie próbowali się nawzajem zdominować, lecz dawali sobie czas na odkrycie równowagi. Ich usta muskały się jakby robili to pierwszy raz. Nieśmiało szukali w sobie miłości, na którą tak długo czekali i po którą tak długo nie umieli wyciągnąć ręki.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz