Marzeniami Lily zawsze było założenie rodziny, dom z ogródkiem i idealna w jej mniemaniu miłość. Natrafiając na osobistość taką jak Riddle, musiała przyznać, że uczucia stały się dla niej cięższe niż wcześniej. Nie umiała zrozumieć fascynacji tym poważnym i tajemniczym Ślizgonem, z którym często patrolowała korytarze. Nie rozmawiali za wiele, ich kontakt tak naprawdę ograniczał się do zwykłych oficjalnych przywitań i rozmów na temat lekcji, a jednak coś w niej drgnęło, nie wiedząc, że rozpęta tym burze w sercach obojga.
Z początku jej dusza optymistki wierzyła, że uda jej się z nim umówić na spacer by się lepiej poznać. Jednak im dłużej przebywała w jego towarzystwie i obserwowała jego gesty, tym bardziej zauważała, że jest to cięższe niż przepuszczała. Chociaż to dodało jej jeszcze więcej chęci i coraz częściej swój pewny siebie wzrok kierowała na chłopaka. On również odwzajemniał jej spojrzenia, jednak w jego wzroku znajdowała się ciekawość. Nigdy jeszcze nie spotkał dziewczyny, która umiała ustać pod jego spojrzeniem dłużej niż minutę. Zaś ona nawet nie rumieniła się, posyłąc mu uśmiech.
Czasem nawet odrzucała blond włosy do tyłu, bądź kręciła je wokół palca, gdy widziała, że ten patrzy w jej stronę. Miała piękne, gęste blond czupryne i zawsze chętnie wykorzystywała je do zdobycia potencjalnego kandydata na randkę. Wbrew powszechnej opini, dziewczyna wcale nie była frywolna. Jej romantyczna dusza potrzebowała miłości, namiętności i szczerego uczucia. Riddle jednak był inny niż reszta. Nie poddał się jej względom, ani nawet nie zaczął zwracać na nią uwagi. Bawił się z nią, zaintrygowany jej zachowaniem. Pierwszy raz spotkał kogoś kto się go nie bał, ponieważ te trzęsące dziewczyny na jego widok wprawiały go w istne zażenowanie. Lily była inna. Dumna, a jednak wrażliwa. Skromna, a jednak pewna siebie. Była zbudowana z przeciwieństw i nigdy nie było wiadomo, na którą stronę się trafi.
Pamiętał jak dziś pierwszą ich rozmowę. Patrolowali wtedy korytarze, cisze mąciło odbijanie się ich butów od posadzki. Tom wydawał się zrelaksowany tym spokojem i nie chciał, aby ktokolwiek mu przeszkadzał, zaś dla Lily cisza była denerwująca, dlatego postanowiła ją przerwać.
- Jak ci minął dzień, Tom? - zapytała jak zwykła znajoma ale to zdanie wystarczyło, aby wprawić go w zdziwienie.
- Słucham? - zapytał, przystając na chwilę, dokładnie wpatrując się w jej twarz, jakby miał nadzieję, że ją ugnie.
- Pytałam się, jak ci minął dzień. Nie wiedziałam, że masz problemy ze słuchem. - powiedziała to coś spokojnie, jednak na jej twarzy zakwitł lekki uśmieszek.
- Uważaj, co mówisz, bo możesz mieć później problemy. - odparł twardo, a ona spojrzała na niego z zaciekawieniem ale i kpiną.
- Rozumiem, że ludzie się ciebie boją i tak dalej, ale pytanie się, jak minął ci dzień nie powinny cię oburzać, Tom.
Tom nie odpowiedział, tylko wbił w nią mordercze spojrzenie. Nie wiedział, że jest ona taka nieposłuszna. Kpiła sobie z niego i wcale nie wydawała się tą sprawą przejęta. Miał ochotę rzucić w jej stronę jakieś zaklęcie, lecz wiedział, że nie może. Ale jakże ona wtedy go zdenerwowała! Nie lubił, kiedy ktoś nie traktował go z szacunkiem. Wiedział, że dziewczyna jest inna, bo sie go nie boi, ale nie sądził, że aż tak.
- Więc nic nie powiesz? - zapytała, a on tylko zgromił go wzrokiem, błagając w duchu Merlina, aby dziewczyna się zamknęła.
![](https://img.wattpad.com/cover/199100384-288-k80211.jpg)
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *