Rozdział zamówiony przez valentinamaei i mam nadzieję, że się spodoba.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Percy błagam cię, choć ze mną do tej kuchni. - poprosiła (T.K.W) włosa dziewczyna, ciągnąc go jak dziecko za szatę. Wydęła wargę i zrobiła słodkie oczka do niego, co wcale nie pomogło, a Weasley wcale nie zmienił swojego zdania.
Nie chciała pójść sama, gdyż było już dawno po ciszy nocnej, a strasznie zgłodniała. Wiedziała, że z pustym brzuchem nie zaśnie, a jej wnętrzności żyły już własnym życiem, wydając z siebie coraz to dziwniejsze odgłosy.
- Kobieto daj mi spokój, jutro mamy eliksiry, muszę się uczyć, a nie łazić z tobą po szkole. Zresztą wytrzymasz do rana. - powiedział chłopak nawet nie odrywając wzroku z nad swoich notatek. Nie miał ani ochoty, ani zamiaru nigdzie pójść i narażać się na szlaban.
- Trudno to pójdę sama. - odpowiedziała, a wtedy ten dopiero się odwrócił i zobaczył, że rzeczywiście w środku nocy wychodzi. Gdy zniknęła za obrazem pokręcił głową z politowaniem i wrócił do swoich zajęć.
Dziewczyna zaś szła korytarzem, oświetlając sobie drogę światłem z różdżki. Ryzykowała tym, ponieważ teraz byłaby zauważona z daleka, jednak gdyby szła całkowicie po ciemku, już dawno zapewne zaliczyłaby glebe.
Gdy usłyszała czyjeś kroki, szybko schowała różdżkę do kieszeni i ukryła się za ścianą, ciężko dysząc. Bała się, że za chwilę zjawi się przy niej jakiś prefekt, lub co gorsza nauczyciel i złapie szlaban, z którego nie za bardzo by się cieszyła. Zwłaszcza teraz gdy dyrektor zaoszczył patrole, od czasu kiedy Syriusz Black pojawił się w Hogwarcie.
- Jest tu kto? - usłyszała głos, który prawdopodobnie należał do profesora Lupina. Wstrzymała oddech gdy stanął zaraz obok ściany koło niej. Zamknęła buzię swoją ręką, nie chcąc wydać z siebie żadnego dźwięku, gdyż skończyłoby się to dla niej wręcz tragicznie.
- Czego tu chcesz Lupin? - wystraszyła się, słysząc profesora Snape, który niewiadomo skąd tu się pojawił. Wychyliła się delikatnie, chcąc zobaczyć i zaraz spowrotem się schowała, gdyż wydawało jej, że Remus spojrzał na nią kontem oka.
Była przerażona, gdyż wiedziała, że nie zrobi żadnego ruchu, gdy oni tu stali. Musiała czekać, aż sobie pójdą i mieć nadzieję, że czarnowłosy nie spojrzy za siebie. Jego zdecydowanie bardziej się bała, niż nauczyciela obrony przed czarną magią. Z doświadczenia wiedziała, że u Lupina szlabany były mniej męczące.
Raz trafiła już do niego i przez cały czas rozmawiali ze sobą, jakby znali się lata. Był strasznie miłym i serdecznym człowiekiem, ale i też wymagającym. Cieszyła się, że chociaż na ostatnim roku trafiła na kompetentnego nauczyciela, przy którym naprawdę mogła się czegoś nauczyć.