Rozdział zamówiony przez Lenannastazja i mam nadzieję, że się spodoba.
Charlie delikatnie poklepał małego smoczka po łepku i uśmiechnął się, gdy ten kichnął, podpalając mu delikatnie ubranie. Jednak szybko udało mu się ugasić delikatny płomień. Wyszedł z klatki, gdzie trzymali małe smoczki i zaśmiał się, gdy te zaczęły się ze sobą bawić.
Te zwierzęta były dla niego całym światem i nie wyobrażał sobie życia bez nich. Nienawidził pytań, kiedy znajdzie sobie dziewczynę. Nie uważał, że każdy musi doświadczyć miłości, aby być szczęśliwym. Dla niego pasja była prawdziwą zajawką i do pełni radości potrzebował czasem tylko spokoju, aby poczytać dobrą książkę, siedząc przy ciepłym kominku.
Niczego mu nie brakowało. Miał przyjaciół, pasję, zainteresowania, pracę, którą kochał i wspaniałych rodziców i rodzeństwo. Rozumiał, że każdy może mieć inne cele w życiu, ale spotkania rodzinne czasem, doprowadzały go do szału, gdy za każdym razem mówiono mu jak ma żyć.
- O czym myślisz wariacie? - poczuł dłoń na swoim ramieniu i odwrócił się w kierunku dziewczyny. Poprawiła swoje (T.K.W) włosy, patrząc w piękny zachód słońca, który rozpościerał się przed nimi.
- Pojedziesz ze mną do moich rodziców na święta? - zapytał niespodziewanie, a ta zerknęła na niego ze zdziwieniem. - I będziesz udawać moją dziewczynę? - zadał kolejne pytanie niepewnie, a ta zaśmiała się na jego pomysł.
- I masz zamiar przedstawić mnie swoim rodzicom jako swoją dziewczynę, żeby dali ci w końcu spokój ze swoimi pytaniami? - zapytała pytanie z rozbawieniem, a ten był zdziwiony jej spostrzegawczością. Jednak ona znała jego sytuacje i miał nadzieję, że mu pomoże. Znali się od paru dobrych lat i uczucie między nimi było wyjątkowe.
Często ze sobą rozmawiali, śmiali się, rozumieli się bez słów, jednak żaden z nich nawet nie śmiał pomyśleć o drugiej stronie jako o kimś więcej niż przyjacielu. Obydwoje byli zapracowani i nawet nie myśleli o żadnych miłościach, a przynajmniej na razie.
- Nie śmiej się, wiesz jaka jest moja mama. Już mnie nawet z wnuczką swojej koleżanki próbowała zapoznać. - westchnął i usiadł na skale, przyciągając ją do siebie, ponieważ widział jak ta się trzęsła z zimna. Owszem kochał ją ale tylko jako przyjaciółkę, za którą był w stanie wskoczyć w ogień.
- Jeśli to ma cię uszczęśliwić, to dobrze zgadzam się, ale osobiście wątpie, że coś to zmieni. Później będę pytać o ślub, albo o inne rzeczy. Najlepiej im wytłumacz po prostu wszystko. Masz prawo żyć jak chcesz i oni nie mogą cię zmuszać do miłości. Jeśli nie widzisz potrzeby, aby się zakochać to oni muszą to zrozumieć. - szepnęła wtulona w jego tors i uśmiechnęła się do siebie.
Ich relacja obydwojgu była na rękę, mieli w sobie nawzajem wsparcie, byli wolni, mogli spełniać swoje najskrytsze marzenia, nie patrząc na innych i konsekwencje swoich czynów. Po prostu mieli przyjaciela, który był dla nich całym światem. Było im dobrze, tak jak jest i pod żadnym pozorem nie chcieli tego zmieniać.
- Dziękuję malutka. - pocałował ją w czoło i pomógł jej wstać. - Ciemno już się robi, choć do mnie wypijemy jakąś ciepłą herbatę. - dodał, a ona pokiwała głową i wspólnie ruszyli do chatki Weasleya, nawzajem opowiadając sobie o dzisiejszym przygodach, które ich spotkały.
~*~
- Wciąż uważam, że to kiepski pomysł Charlie. - zganiła chłopaka, który chwycił ją za rękę, pukając do domku jego rodziców. - Przecież to czyste wariactwo. Na co ja się zgodziłam? - zapytała przerażona, bojąc się, że prawda mogłaby wyjść na jaw. Nie wyobrażała sobie, udawać, że jest z nim związku. Owszem wiele razy, trzymali się za ręce, czy nawet dawali sobie buziaki w policzki. Jednak nie umiała udawać, że czuje coś więcej.
- Nie panikuj, damy radę. - powiedział z rozbawieniem i wszedł do mieszkania, gdy nikt im nie otworzył. (T.I) rozejrzała się po pomieszczeniu i była wręcz pod wrażeniem, jakie ciepło było tu czuć od samego wejścia. Choć dom nie wydawał się duży, było tu niebywale przytulnie. - Mamo jesteśmy! - krzyknął Charlie, a na schodach zaraz było widać, pulchną, rudowłosą kobietę, uśmiechniętą od ucha do ucha. - Mamo to jest (T.I). - przedstawił ją, a dziewczyna wyciągnęła dłoń, chcąc się przywitać, jednak została porwana w jej ramiona.
Spojrzała za nią i dostrzegła dwóch chłopaków, którzy uśmiechali się do niej. Była pod wrażeniem z jakim ciepłem została przywitana, pomimo że widzieli ją pierwszy raz w życiu. Charlie miał naprawdę cudowną rodzinę.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, już myślałam, że Charlie jakiś niedołężny jest i dlatego żadnej dziewczyny nie ma. - powiedziała Molly, a młoda kobieta parsnęła, starając się nie wybuchnąć śmiechem. Za to Charlie wyglądał jakby miał za chwilkę zapaść się pod ziemię.
Spojrzała na zażenowanego przyjaciela i była pewna, że ten dzień będzie o wiele bardziej ciekawszy niż na początku myślała.
~*~
- Dobrze, że ten mamy już za sobą. - powiedział Charlie, zakładając na siebie bluzkę od piżamy. Spojrzał na swoją przyjaciółkę i rozejrzał się po pokoju, gdzie jego mama kazała im dziś nocować. Nie miał problemów aby z nią spać, ponieważ na niektórych misjach ratowania smaków, niekiedy byli zmuszeni razem gdzieś leżeć.
- Mi się tam podobało. - odrzekła rozbawiona, całym dzisiejszym dniem i mogła szczerze stwierdzić, że bawiła się tu lepiej niż sam Charlie. Świetnie się bawili, słyszała wiele historii o ich rodzinie i poznała wszystkich nawet przyjaciół jednego z braci.
- Bo moja mama opowiadała ci o tym, że w wieku sześciu lat miałem dziwne krosty na tyłku, albo wielu innych żenujących sytuacji. - powiedział z delikatnym uśmiechem i usiadł na łóżku obok niej. - Jak w ogóle polubiłaś moją rodzinę? - zapytał, zmieniając temat, chcąc zapomnieć o tematach jakie opowiadała jego matka na Wigilii.
- Są cudowni, Fred z Georgem są świetni, mają świetne pomysły z tymi swoimi eliksirami. Ron jest bardzo miłym chłopcem i chyba mnie polubił. Choć boli mnie to, jak ich okłamujemy. Oni naprawdę mnie chyba polubili, gdy dowiedzą się prawdy, pęknie im serce, a zwłaszcza twojej mamie. - odparła, patrząc na swoje ręce, jego rodzina była naprawdę wyjątkowa i strasznie nie chciała ich okłamywać. Zasługiwali na prawdę.
- Najwyżej następnym razem powiem, że zerwaliśmy, czy coś. Zresztą nie martw się na razie i choć spać, bo jutro z samego rana musimy się wylecieć z powrotem do Rumunii. Musimy wypocząć. - pocałował ją w czoło i odwrócił się tyłem do niej. Młoda kobieta pokiwała głową z rozbawieniem i przytuliła się do jego pleców, przyznając mu rację. Nie mieli się czym na razie przejmować, a jutro musieli wcześnie wstać.
Zamknęła oczy, wdychając jego zapach. Mając takiego przyjaciela, jak Charlie nie potrzebowała nikogo innego. Ich więź była zdecydowanie mocniejsza niż niejeden silny, mocny związek...
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *