Remus Lupin & Reader

2.5K 130 9
                                    

Rozdział zamówiony przez hannah180407 i mam nadzieję, że się podoba.

Listopadowa pogoda w Hogwarcie od paru tygodni nie należała do najciekawszych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Listopadowa pogoda w Hogwarcie od paru tygodni nie należała do najciekawszych. Wieczne deszcze, wiatry i mgła od samego rana, zabierała wiele weekendów, które można by spędzić na błoniach lub w miasteczku.

(T.I) również nie była zadowolona, że zamiast spędzić miło dnia w Hogsmeade ze znajomymi, siedzieli w swoich dormitoriach i przez okno obserwowali lejący deszcz na dworze. Większość osób, w tym ona, zrezygnowała z pójścia do miasteczka, gdyż nawet chwilowe wystawienie nosa za mury szkoły, spowodowałoby zmoczenie ubrań do suchej nitki.

Gdy zmęczona zamknęła książkę, która ze znudzeniem zaczęła czytać, położyła głowę na biurku i zaczęła zastanawiać się, jak ma spędzić resztę tego niebywale nudnego i szarego dnia. Ostatecznie stwierdziła, że pójdzie przejść się po Hogwardzkich korytarzach, wstępując po drodze do kuchni, by zjeść coś słodkiego. Zwłaszcza, że od paru godzin krążyła jej po głowie smaczna, mleczna czekolada.

Wstała i wyszła z dormitorium, rzucając krótkie "do zobaczenia" w kierunku swoich koleżanek z pokoju. Zeszła po schodach i rzuciła okiem na uczniów zebranych w pokoju wspólnym i zauważyła, że nie tylko ona cierpi dziś na niebywałą nudę. Ci, którzy nie zdecydowali się pójść na wypad, leżeli na kanapach, lub przeglądali podręczniki ze znudzeniem wypisanym na twarzy. Pogoda dała się we znaki również w humory uczniów magicznej szkoły.

Pośpiesznie wyszła z pomieszczenia i powolnym krokiem szła w stronę kuchni, kontem oka obserwując rozmazane widoki za oknem, za sprawą mocno ścinającego deszczu. Gdy w końcu zauważyła przed sobą kuchnie, delikatnie uśmiechnęła się i przyśpieszyła kroku, już czując na swoim języku posmak słodkiego przysmaku, który zaraz miał znaleźć się w jej ustach.

Podeszła do obrazu, połaskotała gruszkę na nim i weszła do środka. Jej dobry humor w tamtym momencie jednak magicznie wyparował, gdy ujrzała widok ciężko pracujących skrzatów, które ewidentnie miały jakieś większe zamieszanie i każdy z nich krążył po wielkiej kuchni, nawet nie zwracając uwagi na przyjście dziewczyny.

- Ponoć Irytek próbował zalać kuchnię, na szczęście nieudolnie, jednak i tak narobił im sporych problemów. - odwróciła głowę i dopiero wtedy dostrzegła chłopaka z jasnobrązowym odcieniem włosów. Dziewczyna od razu skojarzyła go z jednym z znanych wszystkim Huncwotów. Siedział na ziemi, między półkami, a dziewczyna była pewna, że gdyby się nie odezwał, w życiu by go nie zauważyła.

- Szkoda, nie chciałabym dokładać im tu jeszcze problemów swoją obecnością. - powiedziała i podeszła w jego kierunku, uważając by czasem nie staranować po drodze żadnego skrzata. - Może im pomożemy? - zapytała, siadając obok niego, wciąż patrząc na zamieszanie między małymi stworzeniami.

- Próbowałem, jednak uparły się, że same sobie poradzą i póki nie usiadłem, piszczały, że są skrzatami i same to zrobią, by przysłużyć się Hogwartowi. - odparł. - Jestem Remus, a ty? - zapytał i wyciągnął ze swojej kieszeni tabliczkę czekolady, na co dziewczynie zaświeciły się oczy i zaburczało w brzuchu, co spowodowało cichy śmiech jej nowego kolegi.

- (T.I). - przedstawiła się, nie odrywając wzroku od jego przysmaku. - Mogę kawałek? Cały dzień marzy mi się czekolada. - zapytała, a ten pośpiesznie zaczął rozpakowywać smakołyk, jednak pod jej czujnym wzrokiem, zaczęły ślizgać mu się ręce i nie mógł otworzyć opakowania. Zawsze trudno przychodziły mu rozmowy z dziewczynami. Jednak po chwili udało mu się otworzyć słodycz i z zarumienionymi policzkami, wyciągnął go w jej kierunku. - Dziękuję. - ułamała sobie kawałek i włożyła go do ust, zamykając oczy i delektując się jego smakiem.

I zapadła między nimi cisza, którą przerywały trzaskanie, skrzypienie i hałasy wywoływane przez skrzaty. Remus kątem oka, spoglądał na nastolatkę i uśmiechnął się delikatnie, widząc jej zafascynowanie czekoladowym przysmakiem. Do tej pory myślał, że to on był zakochany w czekoladzie, jednak widząc jej minę, musiał przyznać, że przy niej to był pikuś.

- Chcesz jeszcze jednego? - zapytał, a ona pokiwała głową i po raz kolejny ułamała słodycz. Remus po raz kolejny zaczął jej się przyglądać i uśmiechnął się, widząc z jaką przyjazną miną patrzy na pomieszczenie. Chłopak nie wiedział dlaczego, ale prawie w ogóle nie kojarzył jej, dlatego ciężko mu było o czymkolwiek z nią porozmawiać. Miała na sobie codziennie ubranie i nie mógł nawet stwierdzić z jakiego jest domu.

Zresztą kontakty między ludzkie, nigdy nie wychodziły mu najlepiej. Nie był jak Syriusz, bądź James. Lupin bardziej należał do nieśmiałych osób, choć nie wiedząc dlaczego, do niej odezwał się jako pierwszy i dopiero przy otwieraniu czekolady, dotarło do niego, że siedzi w jednym pomieszczeniu z piękną dziewczyną, której uśmiech powodował, że i on czuł się szczęśliwy.

- A czemu tak sam tu siedzisz? - zapytała, przerywając tym ciszę między nimi. Remusowi zajęło chwilę, by dotarło do niego o co pytała dziewczyna, gdyż przyglądanie się jej twarzy, zajęło mu dłużej niż by przypuszczał

- Moi przyjaciele wybrali się do Hogsmeade, a ja nie czuję się najlepiej i nie chcę się bardziej przeziębić. - odparł, mając nadzieje, że nastolatka nie będzie pytać o więcej. Nie chciał już na początku znajomości jej okłamywać, lecz prawdy też pod żadnym pozorem nie miał zamiaru ujawnić. Nie chciał wiedzieć, jak by zareagowała na słowa, że parę dni temu przeszedł przemianę w wilkołaka i strasznie z tego powodu go wszystko boli. Nawet w jego głowie nie brzmiało to dobrze.

- Przykro mi. - odparła ze współczuciem, a Remus aż zdziwił się gdy w jej głosie poczuł niesamowite ciepło. Aż uśmiechnął się na ten gest. - Rzeczywiście jesteś strasznie blady. Może nalać ci wody, albo poszukam, czy nie mają tu jakieś czekolady? - wstała i zanim Remus zdążył zareagować, dziewczyna już szła w jego kierunku z dwoma tabliczkami czekolady.

- Nie trzeba było. - szepnął pozytywnie zaskoczony jej zachowaniem. W końcu kompletnie się nie znali, a ona zajęła się nim jak dobrym przyjacielem. Gdy podała mu tabliczkę, przyjął ją z uśmiechem i przegryzł wargę, czując jak ich ramiona ocierają się o siebie, przez niedużą ilość miejsca. Czuł, że jego policzka są czerwone jak dojrzałe pomidory, jednak gdy spojrzał na nią, lekko się uspokoił, widząc, że ona również jest zarumieniona. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem i znów poczęstował się przysmakiem, przypadkiem, muskając dłonią o jej rękę, na co obydwoje chwilowo wstrzymali oddech.

I przez resztę czasu siedzieli tak, patrząc raz na siebie, raz na skrzaty. Obydwoje byli pewni, że tego dnia nie zapomną do końca życia i mieli nadzieję, że kiedyś również będzie im dane spotkać się sam na sam. Pomimo że nawet nie rozmawiali ze sobą długo, czuli się w swoim towarzystwie naprawdę dobrze.

Harry Potter || one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz