W tak krótkim czasie jego życie stanęło na głowie. Matka chorowała, Hunkcwoci nie zaprzestali wyśmiewania się z jego osoby, a Lily, jego jedyna dotąd przyjaciółka odwróciła się od niego. Stał na rozdrożu, nie mając nadziei na jakiekolwiek zmiany. Straszliwa obojętność przejęła jego ciało, a on sam poddawał się temu beznadziejnemu uczuciu. Chciał po prostu zaznać spokojnej melancholii, lecz nigdy nie było mu to dane.
Jednak ważenie eliksirów stało się bezpieczną przystanią dla jego skołatanych nerwów. Wtedy zapominał na chwilę w jak obrzydliwym świecie żyje i jak bardzo los go nie oszczędza. Dawało mu to ukojenie i ubóstwiał uczucie, kiedy jego wszelakie złe myśli przysłaniane były recepturami na mikstury. Na dzisiejszej lekcji z profesorem Slughornem również próbował skupić się przede wszystkim na lekcji. Ważyli eliksiry, jednak kompletnie nie umiał usunąć się w głębie swojego umysłu. Wszelakie śmiechy czwórki irytującej paczki znajomych powodowały, że myślał, że to z niego się naśmiewają i pewnie niewiele się mylił.
Dopiero gdy nauczyciel uciszył ich, zdołał skupić się na swoich działaniach. Patrzył jak woda bulgocze w kociołku i gdy podniósł dłoń aby ją wymieszać, usłyszał syczenie wokół swojego ucha i spojrzał w tamtym kierunku, marszcząc brwi. Obok niego siedziała (T.I). Znajoma z roku i jednocześnie piękna dziewczyna, która była marzeniem wielu chłopaków. Nawet on nie umiał przejść obok niej obojętnie a fakt, że jej usta znajdowały się zaraz obok jego ucha, spowodował, że zarumienił się wściekłą czerwienią.
- Severusie, proszę, pomóż mi. Mój eliksir ma dziwny kolor, a robiłam wszystko jak powinnam. - odparła, uśmiechając się, widząc jego policzki. Wydawała się rozbawiona stanem do jakiego go doprowadziła.
- Robiłaś wszystko zgodnie z podręcznikiem? - zapytał, starając się opanować swoje rumieńce i wychylił się, spoglądając na jej miksturę. - Przecież to jest szlam, nie eliksir.
- Musisz być taki bezpośredni? - podniosła jedną brew, wciąż jednak kąciki jej ust delikatnie unosiły się.
- Nie będę cię okłamywać. Kolorem i gęstością przypomina fekalia. - nachylił się i lekko wdychnął opary. - I śmierdzi tak sami źle, jak wygląda. Nie będę okłamywać, tego nie da się uratować. - powiedział, wykrzywiając usta w grymasie.
Zamieszał lekko, starając się nie zwracać uwagi na jej intensywny wzrok na sobie. Nagle podeszła do niego i gumką, trzymanej na dłoni, związała mu włosy. Severus napiął się jak struna, czując się dziwnie, lecz nie miał odwagi zaprotestować. Czuł, że zarumienił się po same uszy, dlatego odwrócił się i zrobił krok w bok, wracając do swojego stanowiska. Udawał, że kroi składniki, aby ona przestała na niego spoglądać. W końcu co taka piękna kobieta, mogłaby chcieć od takiego kogoś jak on?
- Wyglądasz naprawdę dobrze w związanych włosach, Sev. - oznajmiła, a ten przełknął ślinę, wciąż wpatrując się w kociołek. - Nigdy nie przeszkadzały ci, jak miałeś rozpuszczone? Wiesz, przy robieniu eliksirów musiało być to męczące.
- Radzę sobie, dzięki. - rzekł, wewnętrznie zestresowany jej osobą obok.
(T.I) zawsze była jego obiektem westchnień. Lubił patrzeć na nią, gdy przechodziła obok, albo słuchać jej głosu. Nigdy jednak nie robił sobie większej nadziei na jakiekolwiek uczucie z jej strony. Był przecież tylko nudnym, spokojnym Severusem, którego większość uznawała za dziwaka. Uważał, że nie ma żadnych szans, lecz dlaczego teraz odezwała się do niego i próbowała rozwinąć konwersację? Może wcześniej zbyt zapatrzony był w Lily i nie zauważał niczego po za nią?
Gdy pomyślał o Evans w jego głowie pojawiło się wiele myśli. Nie szczęśliwych jak niegdyś, lecz smutnych. Byli przyjaciółmi parę lat, a ona była w stanie śmiać się z jego największymi wrogami, z ludźmi, którzy utruli mu całe nastoletnie życie. Widziała, jak cierpiał, gdy ci rzucali w niego zaklęcia, albo wykrzykiwali w jego stronę różne nieprzyjemne słowa, a pomimo tego zapomniała o tym i zakolegowała się z nimi. Jakiekolwiek uczucia wobec niej odeszły wtedy w zapomnienie. On zrobiłby dla niej wszystko, jakkolwiek by go nazwała, a ona po jednej sprzeczce umiała o nim zapomnieć. Czuł się jak zabawka, którą można było porzucić w dowolnym momencie życia.
- Więc chciałbyś mi pomóc to zrobić od nowa? W zamian możemy iść do miasteczka w sobotę. Ja stawiam. - Severus otworzył szeroko oczy na jej słowa.
- Czy ty mnie zapraszasz na randkę? - spytał, nie dowierzając temu, co powiedziała.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnęła się. - To jak?
- Nie wiem... ja
- To znaczy tak? - zapytała rozbawiona, a on niepewnie kiwnął głową.
Wciąż nie rozumiał, co ona chcę od niego. Nie miał jej nic do zaoferowania. Jednak pomyślał, że wprawdzie nic mu nie szkodziło. Nie miał za wielu znajomych, więc weekend spędziłby w samotności, jak przez resztę ostatnich tygodni. Czasem nawet i on potrzebował zabawy i towarzystwa. W końcu podniósł głowę i nieśmiało uśmiechnął się w jej stronę. Miał wiele wątpliwości, lecz być może była to jego ostatnia szansa, aby jakkolwiek się do niej zbliżyć. Lily była przeszłością, o której musiał zapomnieć. Musiał zacząć nowy rozdział w swoim życiu.
*
Gdy nadszedł sobotni poranek, wstał w niezwykle dobrym humorze, który w jego przypadku był niecodzienny. Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze. Na chwilę zdołał zapomnieć o wszystkich swoich problemach i skupić się przede wszystkim na sobie. W końcu wciąż był nastolatkiem, dojrzałym, lecz jego hormony buzowały, jak u każdego. Spotkanie z (T.I) wiele razy wyobrażał sobie i każda wizja wydawała się coraz bardziej przyjemna. Miał wyjść do miasteczka z jedną z najpiękniejszych dziewczyn jakie znał. Jak to pięknie brzmiało!
Wciąż jednak gdzieś z tyłu głowy miał wiele wątpliwości. Może założyła się z kimś, aby wyjść z nim na spotkanie? Albo było jej go po prostu szkoda? Wymyślał różne spekulacje, a jego niskie poczucie własnej wartości dawało mu się we znaki. Nie wierzył, że ktokolwiek mógłby go polubić takiego jaki jest. Lata bycia pośmiewiskiem odbiły się na nim.
W końcu jednak wyszedł na korytarz przy Wielkiej Sali, gdzie umówił się z (T.I). Z każdym krokiem stres powiększał się. Nigdy wcześniej nie był na jakimkolwiek spotkaniu z dziewczyną. Jednak gdy zobaczył, jak podąża w jego stronę, poczuł jak całe nerwy momentalnie się rozładowują. Wyglądała pięknie, jak zawsze zresztą. Chyba pierwszy raz poczuł realne nadzieje na relację z kimkolwiek.
- Witaj, Severusie.- Witaj. Dobrze wyglądasz. - odparł nieśmiało, a ona cicho podziękowała.
Ruszyli przed siebie, a wiatr smugał ich ramiona. Rozmawiali na różne tematy, począwszy od eliksirów, a kończąc na Hunkcwotach, których minęli, wychodząc ze szkoły. Severus był pod wrażeniem jej spokoju. Słuchała wszystko, co mówił, nie przerywała mu ani nie oceniała. Wydawała się całkowitym przeciwieństwem Lily, która próbowała zmieniać jego podejście do życia bądź zainteresowania i znajomości. Przy (T.I) czuł, że może być sobą.
Spojrzał na nią kontem oka, jak opowiadała o swoich zainteresowaniach. Słuchał jej z niebywałą ciekawością, lecz zdarzało mu się niekiedy rozmarzyć na jej temat. Był zdumiony faktem, że rzeczywiście szedł obok niej, rozmawiali, a jeszcze niecały tydzień wcześniej mógł tylko marzyć, aby móc być przy niej. Los w końcu uśmiechnął się do niego.
CZYTASZ
Harry Potter || one shot
FanfictionOne shot Harry Potter ( zamówienia zamknięte) * proszę nie zwracać uwagi na wszelakie błędy, gdyż shoty są dopiero w trakcie poprawek *