Rozdział 69

108 24 33
                                    

Kasamia wpatrywała się beznamiętnie w powieszony na stołówce kalendarz z dzisiejszą datą – 3 października, więc w teorii miała urodziny i pierwszy raz w życiu była tego świadoma. Nie sądziła jednak, żeby SOON jakkolwiek to obchodziło i całkiem szczerze... ją również. Prawdę mówiąc, tylko ją to przygnębiło. Natomiast fakt, że Feniksa kazała jej stawić się tu niemalże godzinę przed czasem, wcale nie wróżył przyjęcia niespodzianki czy czegoś w tym stylu.

Ostatnich kilka tygodni było dla niej szczególnie trudnych, właśnie za sprawą wspomnianej bohaterki (a dla niej, to raczej anty-bohaterki).Okazało się bowiem, że Feniksa potrafi być wyjątkowo nieznośna, jeśli zależy jej na wydobyciu prawdy. Dodatkowo, jak na nieszczęście, w nic jej nie wierzyła i we wszystkim wietrzyła podstęp. Tak samo, jak za pierwszym razem, po którym przez tydzień miała siniaki na ręce. Brakowało jej już pomysłów co zrobić, żeby jej nowa nemezis się wreszcie odpieprzyła, skoro nawet powiedzenie prawdy nie podziałało. Oczywiście, w ciągu ostatnich dni miała, aż zanadto okazji, żeby próbować wymyślić kłamstwo, które chciała usłyszeć, ale za każdym jednym razem spotykała się z tą samą odpowiedzią: „Kłamiesz" – albo innym pasującym tu synonimem.

Nie wspominając już nawet o siniakach we wszystkich kolorach tęczy, jakie pozostawały na jej ciele, po każdym „przesłuchaniu".

Leniwie przesunęła spojrzeniem na zegarek i dostrzegła, że dochodzi 7:00.Feniksa mogła zjawić się tu w każdej chwili.

Kasamia z nudów zaczęła szarpać i obracać wokół palca bandaż, który nosiła na lewej dłoni. PRAWDOPODOBNE jej irytująca szefowa powinna być odrobinę subtelniejsza, bo odkąd przedwczoraj przy drugim posiłku wbiła jej widelec w dłoń, Mieczysława miała ją na oku i niby przypadkiem, zawsze kręciła się gdzieś w pobliżu z mopem, gdyby ta znowu czegoś próbowała. Może to głupie, że pokładała nadzieję w starej sprzątaczce, ale naprawdę miała już tego wszystkiego serdecznie dość.

Nie wiedziała, czy to ze stresu, czy może to jakiś ból fantomowy, albo coś jeszcze innego, ale od wielu dni nie tylko bolała ją głowa, ale często bolał ją brzuch, miała nudności (nigdy nie wymiotowała) i bolały ją mięśnie (najpewniej od tych wszystkich siników i wykręceń). Była tak zirytowana, że zaraz po założeniu opatrunku, użyła regeneracji, zupełnie nie dbając o to, czy ktokolwiek to zauważy. Profilaktycznie jednak poinformowała pielęgniarkę, że sama będzie zmieniać sobie opatrunki, ale przyjdzie do niej w razie, gdyby działo się coś niepokojącego. A propos niepokojących rzeczy, ostatnio zbyt często śniła, że morduje Feniksę.

Liderka zespołu zjawiła się zgodnie z zapowiedzią. Od progu mierzyła ją zdegustowanym, lodowatym spojrzeniem i utrzymywała je do momentu, aż usiadła i położyła obie ręce na stole.

- Być może źle podeszłam do tematu... – zaczęła.

- No co ty nie powiesz? – Kasamia śledziła każdy jej ruch, bo kobieta przed nią była jak wąż, atakowała szybko i niespodziewanie.

- Powiem, że wcale nie musimy być wrogami. Zacznijmy od nowa – sięgnęła do torby, którą przyniosła ze sobą i z czysto lisim spojrzeniem, wyciągnęła z niego kieliszek i butelkę. Przelała do środka trochę jej zawartości i podała jej. – Masz dzisiaj urodziny... może wypijemy za twoje zdrowie? – wyciągnęła drugi i nalała do niego wody.

- Nie pijesz? – parsknęła kpiąco. Może nigdy nie miała styczności z alkoholem, ale za to doskonale znała jego zapach ze środków do dezynfekcji, których używali naukowcy. A to tutaj, pachniało mocno.

- Prowadzę – odparła, jednocześnie unosząc kieliszek, aby ją ponaglić.

Kasamia z obrzydzeniem zmarszczyła nos. Doskonale wiedziała co to za cyrk – Feniks chciała ją odurzyć i wyciągnąć z niej prawdę, a prawdę mówiąc, nie była pewna czy czegoś przypadkiem tam nie dosypała.

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz