Lukas samotnie przemierzał las i cieszył się ostatnimi chwilami ciszy przed spotkaniem z siostrą. Od ostatniego, a raczej, od ostatniej próby, minęły prawie 3 miesiące i miał nadzieję, że tyle wystarczy, by ochłonęła i powiedziała mu, co jest nie tak.
Nigdy nie spodziewałby się po niej takiej agresji. Kasamia atakowała wioski i mordowała ludzi w takim tempie, że po mniej niż tygodniu, w okolicy nie było już ani jednego, żywego człowieka. Mutantka jednak na tym nie poprzestała i z każdym dniem oddalała się coraz bardziej. Często widywał ją wylatującą ze swojej groty o świcie i wracającą późnym wieczorem, albo też dopiero kilka dni później. To nie wróżyło niczego dobrego. Zwłaszcza, że przez cały ten czas była w amoku.
To wywołało falę niepokoju nie tylko u ludzi, ale także u niektórych mutantów. Oczywiście Kasamia nigdy żadnego nie zaatakowała, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że z amokiem nie ma żartów.
Postanowił, że przemówi jej do rozumu i tylko prze okazji, wyrwie się z tego wariatkowa, jakim w ostatnich miesiącach stała się Kotlina.
W skrócie: kłótnie, bójki i nieporozumienia, od których, na dodatek, wciąż bolała go głowa. Miał nadzieję, że przynajmniej Kasamia będzie w rozmownym nastroju i nie rzuci mu się do gardła na przywitanie.
Coś białego mignęło pomiędzy liśćmi, ale zniknęło tak szybko, że to zignorował.
Miał tylko nadzieję, że nic się nie stało. W końcu SOON nie dalej jak w zeszłym tygodniu wyznaczyło nagrodę za schwytanie Kasamii, „Żywej lub (najlepiej) martwej" a teraz wszędzie wokół było niepokojąco cicho.
Zamyślony prawie nie zauważył, jak świetlista postać naciąga gałązkę przed jego twarzą:
- Co- – tylko tyle zdążył powiedzieć, nim oberwał – Au! Co ty wyprawisz, ty... dziwne, nie wiem co?! – wrzasnął, a ona zamarła w miejscu:
- Widzisz mnie?
- Tak! – oburzył się, ocierając krew z rozciętej wargi. Wstał i uważnie się jej przyjrzał. – A nie powinienem? – zapytał w końcu, kiedy odkrył, że wcale nie miała zapachu, ani twarzy, ani... kompletnie niczego, co czyniłoby z niej człowieka. Przypominała bardziej ducha, niż jakiekolwiek stworzenie, które spotkał. – Kim ty w ogóle jesteś? I dlaczego mnie uderzyłaś?! To bolało! – przywołał regenerację. – Jesteś Dympirem albinosem, czy jak?
- To niemożliwe, nie masz prawa mnie widzieć! – podeszła i wcale niedelikatnie, szarpnęła go za szczękę, żeby przyjrzeć się jego twarzy.
- A to niby moja wina? Puść mnie wreszcie! – odepchnął ją od siebie i przeskanował wzrokiem. – Czy wszystkich nieznajomych tak traktujesz?
- Jesteś bratem Kasamii – to nawet nie było pytanie, ale patrzyła na niego, jakby oczekiwała, że zaprzeczy. Kiedy niepewnie skinął głową, zrobiła coś z twarzą, co sprawiło, że wyglądała na wściekłą. – Świetnie, więc przez cały ten czas Roślinność miała rację?! Nadnaturalna więź istnieje. Nie wierzę, że przegrałam ten durny zakład.
- Roślinność? Masz na myśli Żywioły? Znasz je? One żyją?
- Oczywiście, że żyją! A myślisz, że czym jestem? Ożywionym wieszakiem? – roześmiała się. – Jestem Życie.
Życie, jeden z wielkich Żywiołów... ja chyba śnie! – natychmiast się pokłonił.
- Szukasz robaków? – spytała.
Lukas wyprostował się i spojrzał w ledwo dostrzegalne punkciki światła, które mogły być jej oczami.
- Nie, ja... kłaniam ci się. Jesteś Życie! Bohaterka, jeden z Wielkich Żywiołów. Pomyślałem, że wypada-
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...