Rozdział 26

238 34 26
                                    

Lukas nie miał pojęcia, jak znalazł się w tej sytuacji i co go podkusiło, by stawać między Kasamią, a jej najnowszą ofiarą.

Wszystko zaczęło się od tego, że Burza wróciła do kotliny kulejąc. Powiedziała, że lekko poszarpała się z jego siostrą, ale prze okazji udało jej się wyciągnąć ją z amoku. Co prawda, z relacji wynikało też, że Kasamia nie była w zbyt przyjaznym nastroju, ale i tak był gotowy rzucić wszystko i pobiec na poszukiwania.

Problem tkwił w tym, że nie mógł tego zrobić. Bynajmniej nie od razu, bo od godziny szarpali się ze stadem dzikich owiec, które Defos, Raion, Hope i kilku innych mutantów, znalazło w górach. Z obserwacji wynikało, że stado błądziło tam od paru dni, a po pasterzach nie było śladu – naturalnie potrafili się domyślić, co się z nimi stało...

Nie mógł tak po prostu odejść, bo kiedy tylko odwracał wzrok wszystko zaczynało się sypać.

Lukas do późna kontrolował zbieranie materiałów, budowę prowizorycznej zagrody, a także wyznaczał wachty do pilnowania chodzącego luzem stada. W rezultacie, pod koniec dnia był wykończony i pomimo chęci odszukania siostry, sam nie wiedział kiedy zasnął.

Dzisiaj z samego rana, kiedy promienie wschodzącego słońca wybudziły go ze snu, zerwał się i nie zważając na nikogo pobiegł do lasu. Był tak zaaferowany, że dopiero w połowie drogi zdał sobie sprawę, że Burza podążyła za nim.

Musiał przyznać, że może to nie był jego najmądrzejszy pomysł, żeby rzucić się i obezwładnić łowcę, który siłował się z jego siostrą – która chwalić Żywioły – nie była w amoku, tylko furii.

Uderzył człowieka łokciem w brzuch, aż ten upuścił broń i zaczął bezradnie szarpać się w jego uścisku. Lukas miał go jednak w nosie, bo jego spojrzenie utkwione było w Kasamii, a jej z kolei w przeklinającym wszystkich bandycie.

Ich spojrzenia się spotkały i wyglądało na to, że oboje nie wiedzą, co powiedzieć, ale żadne z nich nie chcę odpuścić i odejść.

- Po co wróciłaś? – Kasamia odezwała się pierwsza, ale do Burzy, ostentacyjnie ignorując jego obecność. – I to z nim na dodatek – dodała z obrzydzeniem, spoglądając na niego jak na robaka i to ledwie krańcem oka.

- To twój brat i musicie wreszcie porozmawiać – odpowiedziała jej i skinęła na niego. – Jest okazja.

- Też tak pomyślałam – zgadzając się, Kasamia całkiem go zaskoczyła. – Ktoś próbuję mnie zabić, rzućmy wszystko, rzućmy obronę, chodźmy na ploteczki! – wraz z jej prześmiewczym tonem, zmarła jego nadzieja.

- Kasamia, posłuchaj- – zaczął.

- A masz coś nowego do powiedzenia? – weszła mu w słowo.

- Tak, ja-

- Mam na myśli coś poza: „Kocham cię, bądźmy znowu rodziną" bla bla bla „Zależy mi na tobie" bla bla bla „Jesteś moją siostrą" bla bla bla „Zapomnijmy o tym, jak łamaliśmy sobie serca" bo takie argumenty do mnie nie przemawiają – oznajmiła, intensywnie mu się przyglądając.

- Przepraszam – powiedział, a wyraz jej twarzy momentalnie zmienił się z kpiącego na ostrożny.

- Przepraszasz? – powtórzyła.

Lukas spojrzał na Burzę, a ta zachęciła go, pokazując kciuki w górę:

- Przepraszam – potwierdził, patrząc jej w oczy. To wydawało się zmienić coś w jego siostrze. – Nie wiem za co, ale przepraszam. Chcę żebyś mi wybaczyła – tymi słowami złamał jakieś zaklęcie, bo jej mina znowu stała się zimna.

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz