Lukas zauważył, że odkąd Gerwas opuścił ich osadę, Burza była jakaś inna. Wydawała się odległa, a kiedy tylko na nią zerkał, sprawiała wrażenie zamyślonej. Tylko nad czym ona tyle myślała?
On sam nie był dzisiaj mistrzem skupienia; jego myśli nieustannie wracały do Kasamii i do tego co powinien powiedzieć, albo zrobić. Zastanawiał się, co by było gdyby zabił Gerwasa. Czy brzydziłby się samym sobą? Czy mutanci wygnaliby go ze stada? Co zrobiłaby Burza? No właśnie, Burza... był tak zamyślony, że nawet nie zdawał sobie sprawy, że z jej zamyśleniem było coś nie tak, dopóki Ester nie wytknął mu tego przy kolacji.
Początkowo nie chciał się wtrącać, ale teraz nie dawało mu to spać.
Wstał więc i po cichu przeszedł na drugą stronę jaskini; nikogo tam jednak nie zastał. – Teraz był jeszcze bardziej pewien, że coś jest nie tak.
Wyszedł na zewnątrz i podążał za jej zapachem, aż na jeden z górskich szczytów, gdzie siedziała na trawie; przytulała kolana i z zamyślonym wyrazem twarzy spoglądała w niebo. Jej piękne, biało-czarne włosy tańcowały na wietrze, a oczy odbijały gwiezdny blask. Lukas podszedł do niej i cichutko przykucnął obok. Gdyby jej ucho nie drgnęło w jego kierunku, mógłby przysiąść, że go nie zauważyła.
- Coś jest nie tak? – zapytał szeptem, dotykając jej ramienia.
- To nic takiego – uśmiechnęła się, choć nie chciała na niego spojrzeć. – Masz większe problemy.
- Mam czy nie mam, nadal chcę wiedzieć co cię trapi – do głowy wpadła mu całkiem nieprzyjemna myśl. – ...Albo kto – dodał nisko i odchrząknął. Nie jest twoją dziewczyną, nawet jeśli lubi kogoś in-
- To... po prostu głupia, dziecięca fanaberia jaką kiedyś miałam, zignoruj to... ja... zaraz pójdę spać – wstała, ale złapał ją za rękę i przytrzymał w miejscu. – Lukas...
- Po pierwsze, nic co mówisz nie jest głupie... – zawahał się krótko. – Co najwyżej niepoprawnie zabawne – powiedział w końcu, a ona szybko odwróciła wzrok. – Poza tym, wiesz o wszystkich moich dziecięcym fanaberiach, nawet o tym, że przez krótki czas goniłem własny ogon. Może to pora, żebym ja dowiedział się o twoich?
Burza roześmiała się lekko i usiadła:
- Znajdź jednego mutanta, który tego nie próbował – przestała się śmiać, a na jej twarz wkradła się niepewność – Naprawdę cię to obchodzi? ...Czy po prostu pytasz, bo czujesz, że tak wypada?
- Oczywiście, że tak! Jesteś dla mnie ważna i chcę wiedzieć, kiedy coś cię trapi – dogonił swoje słowa i prędko odwrócił wzrok, aby ukryć rumieniec. – Poza tym, czy to nie ty ciągle powtarzasz, żeby niczego nie trzymać w sobie?
- Racja, ale... czasami myślę, że mnie to nie dotyczy. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę, ile razy słyszałam, że za dużo mówię...
- Mówiłem ci już, wcale nie mówisz za dużo – oznajmił stanowczo i dla wzmocnienia efektu, złapał ją za barki i lekko potrząsnął, aż się roześmiała. – Wskaż mi tego, co ci tych głupot nagadał, a przysięgam, że znajdę go i pokażę mu co to znaczy naprawdę „dużo mówić". W alternatywnej wersji, po prostu spiorę go słownikiem – zażartował.
- Przestań! Wiesz, że nie toleruję przemocy! – jeszcze przez krótką chwilę próbowała opanować śmiech. Odetchnęła. – Myślałam o tym, co powiedział ten człowiek. Konkretnie o ludziach z supermocami.
Zamrugał:
- Dlaczego? – nie myślał o tym zbyt wiele.
- Kiedy byłam mała podziwiałam Żywioły – odparła po chwili. – Chciałam być taka, jak one... – jej oczy zajaśniały, a następnie przygasły. – ...Ale jeśli to co powiedział jest prawdą; jeśli jacyś ludzie naprawdę mają w sobie moce Żywiołów- ...to znaczy, że one nie zginęły, tylko przez cały ten czas gdzieś tam były i nie kiwnęły nawet palcem żeby nam pomóc. To znaczy, że wolały zostawić nas na pastwę Dympirów! A to znaczy, że żadni z nich bohaterowie, a zwyczajni dezerterzy!
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasía"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...