Nawet gdy została rozkuta, wciąż kręciło jej się w głowie. Może powinna powiedzieć tym mądralom, że ten ich cały „tłumik" miał dziwaczne skutki uboczne. Niestety zbyt ciężko było myśleć, kiedy coś uderzało w twój umysł, jak w jakiś gong.
Kasamia nie stawała oporu, kiedy wcześniej szydzący z niej agenci, pomogli jej ustać na nogach i podprowadzili ją pod same drzwi.
- Chwila! A co z Arią? Co z moją córką? – zatrzymała ich, a raczej to oni się zatrzymali.
- Nie pojedzie z tobą do Niki – odparł jeden z nich. – Szef zarządził, że ma zostać tutaj, w razie gdybyś czegoś próbowała.
Kasamia oprzytomniała:
- Chwila, chwila, a skąd mam wiedzieć, że to wy czegoś nie spróbujecie? Czegoś jak... ja narażam życie w tej waszej stolicy, wy zabijacie Arię tutaj, na samym początku, przez cały ten czas wmawiając mi, że ona żyję.
- Dopilnujemy, żebyś nie miała żadnych wątpliwości, co do naszej prawdomówności – powiedział drugi. – A teraz już chodź, nie zostało nam wiele czasu, a wciąż musimy dostać się jeszcze na dach.
Jeszcze jedno pytanie cisnęło jej się na usta, ale miała teraz coś znacznie ważniejszego na głowie. To nie mogło czekać, bo za chwilę opuszczą pokój i już nie będzie drugiej szansy:
- Chwila! – zawołała znowu.
- Co tym razem?!
- Czy nie możesz być cicho choć na jeden, krótki moment?!
- Nie, nie mogę – wytrzymała ich spojrzenie. – Przypuszczam, że nie będę mogła zobaczyć się z córką przez... – jeśli w ogóle przeżyję. – ...dłuższy czas. Czy mogę się z nią pożegnać?
Żołnierze wymienili spojrzenia:
- Nie mamy czasu – zadecydowali wreszcie. – Zresztą, na co ci to? I tak jest przecież nieprzytomna.
- Macie dzieci? – nie musiała czekać na odpowiedź, wyczytała to z ich min. – W takim razie, czy na moim miejscu nie chcielibyście się z nimi pożegnać?
Milczeli przez kilkanaście sekund:
- Masz 5 minut – powiedział wyższy. – Czekamy pod drzwiami. Nie próbuj żadnych sztuczek.
Kiedy została sama (tym razem bez ograniczających ją łańcuchów), wróciła spojrzeniem do córki. Serce krajało jej się na myśl, że mogłaby jej więcej nie zobaczyć. Ale jak to w życiu bywa, nie miała wyboru. Jedynym sposobem na uratowanie Arii było posłuszeństwo SOON. To było lepsze niż śmierć, nawet jeśli miałaby jej już nigdy więcej- ...ale czy to znaczy, że Aria spędzi resztę życia tutaj? W bazie SOON? Uwięziona i pogardzana? – kurczę, przypomniało mi się dzieciństwo... – Nie, jeśli szybko pozbędzie się Dympirów. Wtedy nie będą mieli powodu, żeby ją tu trzymać.
To trochę tak, jakby skazali ją na prace społeczne. A przy jej zarzutach była to wręcz cudownie niewielka kara. Może powinna się cieszyć? Gdyby nie te pseudo-dziwne-supermoce mogłaby już nie żyć. Ba! Na pewno by już nie żyła.
Kasamia przykucnęła i wsunęła dłoń przez kraty, żeby dotknąć nią dłoni córki. Uścisnęła ją, ale bez żadnej reakcji. Gdyby nie fakt, że słyszała w uszach bicie jej serca, naprawdę pomyślałaby, że nie żyję.
- Mam nadzieję, że mnie słyszysz – zaczęła, starając się nie dopuszczać do siebie smutku. – Będę musiała wyjechać na trochę... nie z własnej woli, nie. Z własnej woli nigdy bym cię nie zostawiła, ale muszę to zrobić. Nie wiem czy wrócę, ani co w ogóle mam tam robić, ale... obiecuję ci, że uczynię wszystko co w mojej mocy, żeby cię stąd wydostać. Przyrzekam – mocniej ścisnęła jej dłoń. Żałowała, że nie może zrobić więcej, ale kraty skutecznie jej to uniemożliwiały. – Mama zawsze będzie cię kochać. Nawet jeśli będzie daleko, to tylko podwoi wysiłki, żeby ta miłość dotarła do ciebie, aż tutaj. Nie jestem dobra w ckliwych wyznaniach, ale... bardzo cię kocham. Do zobaczenia wkrótce – palcami odsunęła jej grzywkę i z czułością założyła za ucho.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...