Nienawidziła tego, że obudziła się przed wschodem i nie potrafiła już nawet myśleć o ponownym zaśnięciu. Leżała na kocu, gdzie zaciskała i rozprostowywała palce, sztywno wpatrując się w sufit.
Wybiła piąta, a ona zazgrzytała zębami z irytacji. Prawdopodobnie przeleży tu cały ranek, a jedyną rzeczą, jaką w tym czasie zrobi – poza przeklinaniem całego wszechświata i wszystkich żyjących stworzeń – będzie rutynowe uciszenie budzika.
W przypływie agresji, przewróciła się na bok, szarpnęła poduszkę. Jak płachta na byka działał na nią jej pomarańczowy kolor. Wbiła się w nią pazurami, wgryzła zębami, a na koniec rzuciła jeszcze o ścianę. Na koniec, bo nie chciało jej się po nią wstawać.
Aż trudno uwierzyć, że jeszcze wczoraj o tej porze, szalała z ekscytacji.
Jak mogłam dać się tak omamić?
Zdrajcy. Wszyscy ludzie to zdrajcy.
Wytarła rękawem pojedynczą, zabłąkaną łzę.
Jeśli moim przeznaczeniem faktycznie jest zniszczyć świat, przyjmę je z otwartymi ramionami i będę patrzeć jak płonie!
Tyle razy się już załamywała, że powinna przywyknąć do tego uczucia. I mogłoby, gdyby za każdym razem nie załamywała się inaczej; przeżywała inaczej i rozumiała inaczej. Załamywała się na miliony sposobów i nigdy nie wracała taka jak dawniej. I to chyba właśnie to nazywają „dorastaniem".
Położyła dłonie płasko na twarzy, zrobiło się ciemno, ale świat nie zniknął. Dziś nie chciała już niczego. Przywołała pazury i pod wpływem impulsu, przeciągła je w dół po twarzy, tworząc krwawe bruzdy. Czasami trzeba było ognia, by zapomnieć o pożarze – nie wiedziała czy to powiedzenie miało sens, ale z pewnością musiało go mieć, skoro trzeba było bólu, żeby zapomnieć o... innym bólu.
Pulsowanie i gorąc skutecznie odwracało jej uwagę. Znów ogarnęło ją to dziwne uczucie, że chciałaby się teraz zobaczyć w lustrze.
Ledwo zdążyła usiąść, kiedy nagle zawyła syrena alarmowa. Najpierw pomyślała: „Świetnie, Dympiry. Nie mógł sobie wziąć i darować". Ale wtedy z głośników wybrzmiał szum, a następnie głos, którego nie rozpoznała:
- Wszyscy agenci oraz członkowie elitarnej grupy AŻ wzywani są do natychmiastowego stawienia się na skrzyżowaniu Niezłomnej i Poległej. Zostaliśmy zaatakowani, to nie są ćwiczenia. Powtarzam: zostaliśmy zaatakowani, to nie są ćwiczenia.
Przymknęła oczy i przywołała regenerację, rozluźniając się pod wypływem zaleczających się ran.
- Pocałuj mnie w dupę, nigdzie nie idę – wymamrotała.
- Księżyc, ty również!
Kasamia podskoczyła w miejscu. Nie pomyślała wcześniej, że mogłaby mieć tutaj podsłuch. Może za szybko odetchnęła, widząc, że nie ma kamer? Porzuciła wątpliwości, gdy doszła do wniosku, że to niemożliwe, bo jej knowania z Wiatrem z pewnością nie rozeszłoby się po kościach.
- Potrzebujemy wszystkich! To nie są ćwiczenia! Zostaliśmy zaatakowani! Skrzyżowanie Niezłomnej i Poległej, to nie są ćwiczenia!
Kasamia wygramoliła się z łóżka, przywdziała swój głupi kostium i rozczochrana powlekła we wskazany adres.
- Prędzej! Wszyscy stawić się mają na skrzyżowaniu Niezłomnej i Poległej. Zostaliśmy zaatakowani, to nie są ćwiczenia!
Przyśpieszyła – żeby nie słuchać dłużej tego biadolenia – a i tak uzbrojeni po zęby agenci przepychali się i mijali ją w przejściu, pędząc prościutko do firmowych samochodów. Nie rozumiała po jaką cholerę im one, skoro owe skrzyżowanie było pięć minut stąd. Dosłownie Ol- Ona mieszkała na Poległej! Nie zamierzała iść za ich przykładem, ale jeden z nich zajechał jej drogę i kazał wsiadać.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasía"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...