Rozdział 112

39 12 19
                                    

Pod czaszką pulsował ból, a mózg od razu podpowiedział jej, że uchylenie powiek nie będzie najprzyjemniejszym doświadczeniem. Mimo to coś kazało jej spróbować. Z trudem otworzyła oczy, krzywiąc się, gdy oślepiło ją wyjątkowo jasne światło.

Pod sobą poczuła ruch, jakby leżała na żywym ciele.

- Żywiołom dzięki, obudziła się, nic jej nie jest.

Łzy stanęły Kasamii w oczach; znała ten głos.

- Mama? – świat wokół zaczął nabierać wyrazistości i wnet dostrzegła nie tylko twarz rodzicielki, ale i ojca, nieokaleczonej siostry oraz brata, którzy pochylali się nad nią z zatroskanymi minami. – Co się stało? Co wy tutaj robicie? – nawet jej głos brzmiał inaczej, wyżej.

- Nie martw się, skarbie, już nic ci nie grozi – matka ucałowała ją w czoło. Twarz miała zarumienioną, a oczy lśniące i żywe.

- Tak! My z tatą już się z nimi policzyliśmy – Lukas brzmiał, jak dzieciak. Przetarła oczy i spostrzegła, że to dlatego, że nim był. – Zaczekaj, jeszcze jedno – pochylił się i wyszarpał coś z jej ucha, o czym zaalarmowało ją bolesne ukłucie. Między dwoma palcami trzymał zaciśnięty kolczyk, którym tego dnia naukowcy wywołali u niej amok.

- Co? Ale- Przecież... – wspomnienia Kasamii zaczęły się rozmazywać. – Amok... ja... jakim cudem, zabiłam was!

Rodzicie wymienili zdumione spojrzenia, a potem się roześmiali.

- Chyba nawiedziła cię jakaś senna mara – uspokajała Aria. Twarz miała tak piękną i gładką... bez żadnych wystających kości i poparzeń. – Na nikogo nie podniosłaś ręki.

- To co się stało?

- Naukowcy mieli nadzieję wywołać u ciebie amok, ale na ich nieszczęście zemdlałaś z bólu – wyjaśnił jej ojciec. Czuły uśmiech nie schodził z jego promieniującej życiem twarzy. – Aria ma rację, musiało przyśnić ci się coś strasznego.

Młodsza Kasamia uśmiechnęła się przez łzy, zanim wyciągnęła ręce i złączyła się z matką i ojcem we wspólnym, leczącym rany uścisku. Aria i Lukas wkrótce do nich dołączyli. Chwila moment, Lukas? Świat zamigotał. Lukas w tym wieku zawsze wymigiwał się od uścisków z rodzicami.

Wystraszył się – świat zespolił się, kiedy w to uwierzyła.

- Wiem, co ci poprawi humor – ojciec odsunął się, zniknął i pojawił się znów z piankową piłką w dłoni. – Refleks! – zawołał, rzucając.

WN01 przechwyciła ją, zanim zrobiła to Kasamia.

- Kochanie, jest osłabiona – zauważyła, odrzucając piłkę do kosza z zabawkami. Kosza z zabawkami? – Powinna odpocząć.

- Nie jestem zmęczona – wyznała, przeskakując z nogi na nogę. – Wydaje mi się, że przespałam stulecie!

- I tak powinnaś odpocząć – matka była nieustępliwa.

W poszukiwaniu ratunku przeniosła spojrzenie na tatę:

- Wybacz, smyku, mama ma zawsze rację.

- Odprowadzę cię do łóżka – ujęła dłoń córki i poprowadziła pod okno, gdzie jej oczom ukazał się obcy mebel. Łóżko wyglądające i pościelone identycznie jak jej prycza w SOON.

- Nie mogę spać, nie chcę – upierała się z obawy przed tym, co zastanie, gdy zamknie oczy. Serce waliło jej w niebotycznym tempie.

- A jeśli przeczytam ci bajkę?

To sen – serce zakuło ją w piersi. – Nic z tego nie jest prawdziwe.

Matka nigdy nie czytała jej do snu, tylko śpiewała, a ojciec z nią tańczył. To Aria czasami dawała się namówić na przeczytanie im czegoś, choć w laboratorium nie było za dużo literatury dziecięcej. Często opowiadała im własne historie.

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz