W głowie wciąż odtwarzała ich poprzednią rozmowę.
- Tak sobie myślałam... mam kilka pomysłów, odnośnie tych rebeliantów. A, i zanim jeszcze, próbowałaś się już może zaczaić?
- To problem SOON, nie mój. Nie zamierzam się w to mieszać.
- Ale mogłabyś-
- En! To nie moja sprawa i koniec. Nie zamierzam rozwiązywać cudzych problemów, zrozum to wreszcie, okej?!
- Dobrze, ale myślałam...
- Źle myślałaś! Nie ty powinnaś przejmować się ruchem oporu, więc posłuchaj mnie raz i odpuść. Niech SOON samo zajmie się swoimi problemami. Jak rozkażą mi coś zrobić, zrobię to, ale nie wcześniej. A ty trzymaj się od tego z daleka, bo to cię NIE DOTYCZY!
Rzadko żałowała słów i tym razem było podobnie. Podniesienie głosu było czasami jedynym językiem, który docierał. Oleandra nie powinna się w to mieszać. Nie wiedziała jeszcze (i z jej ust się tego nie dowie), że mieszka pod jednym dachem z kobietą, która bez skrupułów upuściłaby jej krwi.
Kasamia odpaliła nieruchomy od kilkunastu godzin czat w telefonie, a potem zgasiła ekran i wsunęła urządzenie pod poduszkę.
Wyszła do toalety, zostawiając w pokoju oświecone światło. Na korytarzach było przyjemnie i ciemno.
Gdy wracając otworzyła drzwi, wyskoczył na nią Koszmar. Pchnęła go z powrotem, oglądając się nerwowo na ochroniarzy, którzy zdawali się niczego nie zauważać. Koszmar jednak nie dał za wygraną i wciąż usiłował ją wypchnąć.
Kasamia siłowała się z nim, aż dotarło do niej, że ochroniarze, by nie zauważyć tego wszystkiego, musieliby naraz oślepnąć i ogłuchnąć. Chyba, że... zostali zamrożeni w czasie. Wiatr.
Odepchnęła go i weszła do środka. Dympir zaskomlał błagalnie, trzymając się z tyłu.
Wiatr krążył po jej pokoju, a jego dotychczas spokojne ciało wirowało i zrzucało wszystko, czym się dało. Narobił takiego bałaganu, że szło odnieść wrażenie, że przeszedł tędy huragan.
Huragan, który zatrzymał się na moment w sekundzie, gdy ich spojrzenia się spotkały, a potem rozszalał się na nowo.
Koszmar złapał ją za przedramię i usiłował odciągnąć, ale ona wyrwała mu się, a następnie zwinęła dłoń w pięść i przyłożyła do ust, żeby ostentacyjnie odchrząknąć:
- Przepraszam, można wiedzieć, co ty, na całą magię, wyprawiasz?! Bo jeśli to jakiś chory rytuał, to wypieprzaj mi stąd w podskokach i to już!
Wiatr roześmiał się dziwnie.
- Ty mi powiedz... – zaczął, gdy już opanował śmiech. – Jak to jest, że to ty, zwykłe, śmiertelne stworzenie, masz nade mną taką władzę? Co jest w tobie takiego wyjątkowego? Dlaczego przepowiednia musi dotyczyć akurat ciebie? Ty nawet NIC nie robisz, a sam fakt, że żyjesz, krzyżuje mi plany!
- Ja? Ja krzyżuje ci plany? – poczuła się zaatakowana. – Przecież ty nie masz żadnych planów! Odkąd twój zamach na prezydenta nie wypalił, siedzisz tylko na dupie i Dympirów też prawie nie posyłasz!
Wiatr pokręcił głową w rozbawieniu i niedowierzaniu, zanim uniósł ją i zaczął powoli klaskać w dłonie.
- SOON – to miało być pytanie, ale tak nie zabrzmiało. – Oczywiście, że o niczym by ci nie powiedzieli! Powinienem był się domyślić, gdy nie przyszłaś z resztą tych kolorowych klaunów.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...