Pierwszą rzeczą jaką zrobiła Kasamia po ocknięciu się z amoku było zwymiotowanie - wszędzie wokół unosił się mdły zapach krwi i rozkładu.
Otworzyła oczy i przetarłszy usta rękawem, podniosła się chwiejnie, by zobaczyć stos zmasakrowanych, gnijących ludzkich ciał, porozrzucanych bezładnie dookoła niej. Niektóre nie były nawet kompletne.
Natychmiast zebrało jej się na łzy, ale nie z powodu tych ludzi. Nie żałowała tego, co zrobiła. Zabijanie samo w sobie było okrutne, ale to byli ludzie - plaga tego świata, gatunek, który musiał wyginąć, aby inni mogli żyć. Płakała, bo znowu mogła myśleć o Arii.
Odetchnęła.
- Odebraliście mi całą rodzinę... - jej głos niósł się na wietrze. - Czego tak naprawdę chcieliście dokonać? - zamknęła oczy, a jej serce przyśpieszyło z nawracającego gniewu. - Zasłużyliście na wszystko, co wam zrobiłam.
Naprawdę nie miała pojęcia, jak długo tkwiła w amoku, ale teraz wiedziała jedno... nie zamierza przestać.
Nie była gotowa znów zmierzyć się z tym bólem. Wgryzła się więc w ogon i z całych sił zacisnęła na nim zęby. Piorunujący ból przeszedł po całym jej kręgosłupie, a krople krwi zrosiły trawę.
Zakręciło jej się w głowie, ale nie przestawała dopóki przed jej oczami ponownie nie zjawiła się ciemność.
֍🦋֍
Lukas chciał tylko w spokoju zjeść i wrócić do Burzy.
- Jestem taka wykończona!
- Te dzieciaki ciągle płaczą!
- I jeszcze te jaskinie, są takie niewygodne. Wiadomo, że laboratorium to pięciogwiazdkowy hotel nie był, ale przynajmniej żadna skała nie wżynała mi się w tyłek!
- Właśnie, a nocami jest tak strasznie zimno!
- Większość maluchów już złapała katar.
- Nie tylko maluchy, zaczęło coś łapać.
- Moje ubrania to zniszczone śmieci.
- Mnie od tamtego dymu, wciąż drapie w gardle! I chyba pogorszył mi się wzrok.
Lukas zmarszczył brwi i starał się zachować spokój. Czy on miał nad głową napisane: „Jeśli coś ci nie pasuję, to tutaj złóż skargę"?! Dlaczego nie mogli się po prostu odczepić i zająć swoimi problemami? Czy nie rozumieli, że nie był cudotwórcą, który naprawi cały świat pstryknięciem palcami?
- Co mam zrobić? - zapytał, przerywając ich niekończącą się paplaninę.
- Doradź nam.
- Powiedz, co robić.
Z otworu jaskini położonej najniżej rozległ się głośny płacz, który po sekundzie zmienił się w chór wrzeszczących niemowląt:
- A przez chwilę było cicho... - gderała, wyraźnie niezadowolona Kiko.
- Czy one mogą choć chwilę nie płakać?! - dołączył się jeden z trojaczków. Lukas naprawdę nie potrafił stwierdzić który.
- Uciszcie je, albo pójdę tam i uciszę je raz na zawsze! - zagroziła Kira, a mutanci odsunęli się od niej z niepewnością. Przez ostatnie kilka dni, nasłuchał się tyle nieprzyjemności na jej temat, że właściwie nie mógł być pewien, czy mówi poważnie.
Fuzja najwyraźniej też nie była, bo chyłkiem wymknęła się z grupy i czmychnęła w stronę jaskini. Za nią z dużo mniejszym entuzjazmem poszły dwie pozostałe matki z R.O - Dara i Mora - tak naprawdę nie miał pewności, co do imienia tej drugiej, ale kilka razy słyszał, jak w taki sposób zwraca się do niej Fuzja. Sama Mora zaś w ogóle nie mówiła, choć inne matki twierdziły, że nie jest niema.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...