Wracając do sali minęła się z Lukasem i choć starała się ze wszystkich sił, ten nadal jej unikał. Za każdym razem, kiedy próbowała złapać jego spojrzenie odwracał się do niej plecami.
Kasamia obserwowała, jak naukowcy wyprowadzają go na korytarz. Posmutniała, bo właśnie uświadomiła sobie, że dopóki treningi nie wrócą do normy, właściwie nie będą się widywać. Zresztą... może to i lepiej? Przecież i tak nie chciał jej znać.
- Nie martw się, kiedyś mu przejdzie - usłyszała za sobą głos Arii, ale nadal uparcie wpatrywała się w drzwi. - No to... jak było na treningu?
- W porządku - zamierzała się oddalić, ale zatrzymała się, kiedy Aria dostała ataku kaszlu. - Wszystko dobrze? - Dopiero kilka dni temu, kiedy zaczęły spędzać ze sobą więcej czasu, zauważyła, jak często kaszlała jej starsza siostra.
- Nic mi nie jest - jej głos wciąż był ochrypnięty, mimo to machnęła lekceważąco ręką. - Tylko trochę się przeziębiłam.
- Może zgłoś to naukowcom? Znaczy, nie przepadam za nimi i w ogóle, ale już od kilku dni tak kaszlesz.
- Nie martw się - dłoń Arii powędrowała do jej ramienia. - A naukowcy mi nie pomogą. Dobrze wiesz, że nie lubią marnować leków. Chodź - poprowadziła ją do miejsca, gdzie zostawiano im jedzenie. - Na pewno jesteś głodna. Ja po treningach zawsze mam wilczy apetyt.
- W ogóle nie jestem - na widok czekającej na nią papki nie wiadomo czego, z niesmakiem zmarszczyła nos, a żołądek zwinął jej się w supeł. - Niedobrze mi...
- A dziwisz się sobie? Odkąd... odkąd t-to się stało... - zamilkła na chwilę. - Prawie nie jadłaś. Chudniesz w oczach! - wepchnęła jej talerz, a Kasamia automatycznie próbowała go odłożyć. Aria zatrzymała ją, łapiąc za nadgarstki - Posłuchaj, mi też nie jest łatwo coś przełknąć...
- Więc nie jedz.
- ...Ale próbuję - kontynuowała, odrobinę bardziej surowo. - Musimy mieć siły, żeby to przetrwać i żeby dożyć następnego dnia; lepszego dnia. Czy myślisz, że rodzice chcieliby żebyśmy z ich winy zagłodzili się na śmierć?
Przeanalizowała jej słowa:
- Masz rację - wreszcie się zgodziła. - Rodzice nie chcieliby żebyś ty, albo Lukas zagłodzili się na śmierć, ale... - westchnęła. - Ja to co innego. Pewnie mnie nienawidzą. Zabiłam ich... - jej głos załamał się, więc z całych sił zacisnęła powieki, chowając twarz w dłoniach.
- Uważasz, że to odpowiedni moment na żarty?!
- Co? - uniosła wzrok i przetarła oczy. Musiała ją źle usłyszeć.
- Powiedziałam, że chyba sobie żartujesz! - powtórzyła głośniej. W jej brązowych oczach, mimo zbierających się łez była także determinacja. - Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? Kasamia - ścisnęła jej dłonie i spróbowała zmusić, żeby na nią spojrzała, ale bezskutecznie. - ...Oni cię nie nienawidzą, kochali cię! Wciąż cię kochają! Oni... do ostatniej chwili, próbowali cię chronić - Kasamia w końcu uniosła głowę. W oczach Arii było tyle bólu, że przez chwilę poczuła się egoistką. Tak bardzo skupiała się na sobie i swoich emocjach, że przez to wszystko niemal zapomniała, że przecież Aria w przeciwieństwie do niej, widziała to wszystko na własne oczy.
- Próbowali mnie chronić? - powtórzyła, bo nie miało to dla niej najmniejszego sensu. - A-Ale ja ich zaatakowałam!
Aria milczała i przez krótką chwilę unikała jej spojrzenia:
- Usiądziesz? - zaproponowała, samemu siadając. Kasamia poszła w jej ślady, a Aria przyciągnęła ją do siebie. Przez chwilę żadna z nich się nie odzywała. - To... myślę, że... to było inaczej, niż myślisz, że było - wydukała w końcu.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...