Pokój na trzecim piętrze, w którym zmuszeni byli czekać, był ciemny i niewykończony. Okna miał przysłonięte starymi szmatami, a betonowe ściany niepomalowane. Jedynym źródłem światła były Żywioły oraz nagromadzone świece.
Cisza otaczała ich i ściskała w ochronnym uścisku niczym matka dzieci, a oni lękali się od niej oddalić.
Kasamia poruszyła się nerwowo, mocniej zaciskając lodowate dłonie. Promet otoczył ją ramieniem, a ona nieprzytomnie oparła się o jego tors.
Najgorsze było oczekiwanie.
Ciągnące się w nieskończoność minuty, ciało wykonujące niepotrzebne ruchy i myśli, że można by w tym czasie porobić coś pożytecznego, jednocześnie odrzucając każdy pomysł z obawy przed niewystarczającą ilością czasu.
Zadaniem fałszywych adeptów było przekonać Wiatr, że ostateczne starcie rozegra się tutaj – w Nice. Całe SOON miało zostać na miejscu, aby podtrzymać tę iluzję w trakcie, gdy oni będą opuszczać miasto.
Kasamia czuła na sobie spojrzenie Oleandry, próbującej od kilku minut, bezskutecznie nawiązać z nią kontakt. Ruda siedziała na kolanach Maryna Wassona – wciąż nie wierzyła, że to jego prawdziwe nazwisko, a dowiedziawszy się na pewno by się zaśmiała, gdyby nie była wtedy w tak podłym nastroju. Ich pozycja oraz pierścionek, który wrócił na palec Oleandry świadczył o tym, że do siebie wrócili.
- Kasamia – powiedziała w końcu, a ona, nie chcąc zachowywać się szczeniacko, przestała udawać, że jej nie dostrzega. – Gdybyśmy mieli nie wrócić... mogłabyś mi wybaczyć? – nie owijała w bawełnę.
Mutantka zmarszczyła brwi i już miała coś odwarknąć, kiedy do refleksji zmusił ją ostrzegawczy ucisk na ramieniu.
- Powiedz mi, tylko szczerze, ...czy choć raz, szczerze pomyślałaś o mnie jak o przyjaciółce? Czy zawsze udawałaś. Po co to w ogóle było?
- Ja... Posłuchaj, początkowo Herman nie chciał, żebyś gdziekolwiek chodziła bez nadzoru, więc gdy po raz pierwszy wysłał cię na budowę, upewnił się, że któreś z nas również tam będzie. Planowałam tylko obserwować, więc kiedy recepcjonistka zmusiła nas do współpracy, trochę się zdenerwowałam. Zauważyłaś to, a ja postanowiłam podkręcić moją wrodzoną nieśmiałość do maksimum. Pozwoliłam ci wierzyć, że nigdy wcześniej mnie nie spotkałaś...
- Nie o to pytałam.
- Wiem, ale... daj mi skończyć. Muszę to z siebie wyrzucić – prosiła, zaciskając dłonie i naciągając rękawy bluzy. Wszyscy adepci ubrali się dziś całkowicie na czarno. – Pamiętasz pewnie, że przez dość długi czas próbowałam... wydobyć z ciebie informacje, bezskutecznie. Kiedy po raz kolejny na siebie wpadłyśmy, uznałam, że być może zabieram się do tego od złej strony i że... być może, chętniej zwierzyłabyś się przyjaciółce, niż wrogowi... – urwała na moment, nerwowo poprawiając okulary. – Odkąd zostałam pobłogosławiona przez Ogień... byłam sama. Potem dołączył Maryn, a jeszcze później Laurycy. Ich dołączenie niestety nie zmieniało tego, że poza pracą właściwie nie miałam życia, więc kiedy się pojawiłaś... To była całkiem fajna odskocznia, wiesz, móc porobić te wszystkie rzeczy, chodzić w różne miejsca... po prostu dobrze się bawić, nie martwiąc się... pracą. Tego dnia, kiedy powiedziałaś mi kim jesteś... wzbudziłaś we mnie współczucie, zaczęłam cię rozumieć, ale...
- Ale trudno powiedzieć, czy szczerze mnie lubiłaś? – Kasamia dokończyła za nią, zrezygnowanym tonem.
- Trudno lubić kogoś takiego – przyznała ze skruchą. – Nie potrafię powiedzieć na pewno, ale wydaję mi się... to całkiem możliwe, że po prostu lubiłam spędzać z tobą czas, a nie... no wiesz.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...