Kasamia wbiła pazury w ciemne drewno biurka, zostawiając na nim jaśniejsze ślady po pazurach. Była przekonana, że przyjdzie, opowie z grubsza co zaszło i będzie mogła wrócić do... czegokolwiek, na co najdzie ją ochota, a stało się tak, że tkwiła tu już drugą godzinę.
Agent, którego imienia nie zapamiętała, przesłuchał najpierw Paradoksa, później ją, następnie przesłuchał ich razem, a teraz znowu tylko ją.
- Czy zapamiętałaś jakieś znaki szczególne pojazdu, którym uciekli sprawcy? – zapytał po raz dziesiąty.
- Posiadał koła – warknęła przez zęby, zamiast powtarzać, że był czarny i miał zasłoniętą rejestrację.
- Yhm – odnotował. – Ile osób was zaatakowało?
- Pytałeś o to z pierdyliard razy! – mężczyzna milczał z nieporuszonym wyrazem twarzy. – Sześciu.
- Czy rozpoznałaś, któregoś z nich?
- Nie – skłamała. – Ci ludzie byli mi obcy.
- Czy podejrzewasz dlaczego napastnicy chcieli cię porwać?
Wskazała swój niebieski kombinezon, ale chyba nie załapał.
- Jestem z AŻ, to chyba oczywiste. Uważają, że to przez nas Dympiry atakują Nikę. Zapewne chcieli nas zapakować i wręczyć im na granicy, jak jakiś prezent. Albo po prostu zabić, to też jest opcja.
Zapisał to w swoim zeszyciku.
- Czy masz jakiś wrogów?
- Cały świat – wywróciła oczami, huśtając się na krześle.
- Czy masz podejrzenia co do tożsamości, któregoś z nich?
- Ile razy mam powtarzać, że nie?! To mógł być każdy, nawet ty!
- Już kończymy – zapewniał.
- Obiecujesz mi to od dwudziestu minut.
- Więc twierdzisz, że wszyscy ubrani byli na czarno, mieli zasłonięte twarze i kaptury? – kontynuował, zupełnie nieprzejęty jej wybuchem. – Oraz, że wszyscy byli szczupli i zwinni, zgadza się?
- Tak.
- Dobrze, dobrze... – odnotował. Z piąty raz pisał dokładnie to samo.
- Uważaj, bo ci stron zabraknie.
- Słucham? – uniósł wzrok.
- Nic, nic. Kończmy już to szaleństwo – sprawdziła godzinę. – Nie chcę przegapić obiadu.
- Myślę, że mam już wszystkie niezbędne informacje...
- Nareszcie! Żywiołom nich będą dzięki.
Spiorunował ją wzrokiem.
- Możesz odejść.
Z nieopisaną ulgą, wyszła na korytarz. Zdziwiła się jednak i zaniepokoiła, widząc, że Paradoks nadal czekał przed wejściem. Naprawdę miała nadzieję, że to koniec tego cyrku.
Uniósł wzrok znad ekranu telefonu.
- I jak, dadzą już spokój? – zapytał.
Obejrzała się na niego, nie kryjąc zaskoczenia.
- Chcesz mi powiedzieć, że stałeś tutaj, cały ten czas, nie mając tej pewności? Jesteś ty, chłopaku, normalny?
- I tak nie mam tu za wiele do zrobienia – wsunął telefon do kieszeni i wzruszył ramionami. – Czekałem na ciebie.
![](https://img.wattpad.com/cover/320136819-288-k333196.jpg)
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...