Lukas powoli wypuścił Burzę i odsunął się od niej, próbując zrozumieć dopiero co usłyszane słowa. W umyśle zaległa mu jednak, ciężka chmura mgły przez którą nie mogły przebić się żadne myśli. Jakby nastąpił wybuch i spustoszył wszystko. Burza coś do niego mówiła, ale był w zbyt wielkim szoku i nie mógł niczego zrozumieć.
Potrząsnął głową.
Burza oparła dłoń na jego ramieniu i przepraszała, że nie powiedziała mu wcześniej. Próbował ustalić dlaczego. Odpowiedź nasuwała się sama. Nie ufała mu. Gorsza była jedynie świadomość, że czymś sobie na to zasłużył i znowu nie wiedział czym.
Historia chciała zatoczyć koło.
Nie mógł stracić Burzy, tak jak stracił Kasamię. Nie mógł, nie, nie przeżyłby tego. Nie mógł do tego dopuścić. Nie znów.
Widział tyle znaków, niby wszystko było normalnie, ale i tak się od siebie oddalali. Znowu coś przeoczył i to coś mocnego, inaczej przyszłaby i chociaż spróbowała z nim porozmawiać.
Jego serce przyśpieszyło, ciepło rozlało się po jego ciele, a potem nagle zniknęło, ustępując miejsca lodowatemu dreszczowi. Dłonie mu drżały, oddech stał się płytki i nierówny.
Burza widząc to ujęła jego dłonie, zaciskając je w swoich, łagodnym głosem nakłaniała go, żeby na nią spojrzał.
- Oddychaj - bardziej wyczytał to z ruchu jej ust, niż usłyszał. - Skup się na mnie, na moim głosie. Powiedz mi, co widzisz?
- Ciebie.
- Poza mną - poprosiła.
Próbował się skoncentrować. Jego wzrok błądził po okolicy:
- Drzewa, śnieg...
- Bardzo dobrze. A teraz skup się na dźwiękach, co słyszysz?
- Szum liści, twój głos, trzepot skrzydeł.
- Jakie zapachy wyczuwasz?
Wciągnął powietrze nosem.
Zarówno jego serce jak i oddech, zaczęły się uspokajać.
- Twój... - zmarszczył nos. - I tej rośliny - Nie pamiętał jej nazwy, ale kwitła niezwykle wcześnie i śmierdziała niemiłosiernie.
Uśmiechnęła się delikatnie, nie puszczając jego dłoni. To nie pierwszy raz, gdy widziała go takim. Od śmierci Kasamii często budził się zlany potem, z szybko bijącym sercem i z trudem łapiąc oddech. Miał szczęście, że ją miał, nie jak za pierwszym razem. Pamiętał tamten dzień, pamiętał, że nie miał pojęcia, co się z nim działo. W jednym momencie biegł korytarzem, uciekając przed obrazami, które na zawsze wyryły się w jego pamięci, a później padł na ziemię i dyszał, przekonany, że doznał zawału serca.
- Wdech i wydech - poleciła. - Czy już ci lepiej?
- Tak - odetchnął, rozluźniając mięśnie. - Dziękuję.
- Nie dziękuj. Chcesz o tym porozmawiać? Wiem, że dużo na ciebie zrzuciłam, więc tym bardziej powinniśmy.
- Wiem - odwrócił wzrok. - Jak długo wiesz?
- Trzy miesiące, około.
- Czy ktoś jeszcze wie?
- Kipiti i Ester.
Jakby kopnęła go w brzuch. Do ostatniej chwili łudził się, że nie powiedziała nikomu, że nie miało to z nim nic wspólnego. Ale musiało, bo wtajemniczyła wszystkich przyjaciół, oprócz niego.
Nieświadomie przygryzł dolną wargę. Przestał, czując metaliczny posmak krwi. Długo wahał się, czy zadać to pytanie:
- Dlaczego mi nie ufasz? - zdystansował się, wysuwając dłonie z jej. - Wiesz, że nie przeszkadza mi, że chcesz coś zachować dla siebie, ale to... o tym akurat chyba powinnaś mi powiedzieć.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...