Rozdział 76

146 22 27
                                    

- Czyli dobrze to przyjęli? – zapytał po raz kolejny.

Kasamia warknęła:

- Nie wiem, sprawdź to sobie w ich myślach. Nie możesz?

- Mogę, ale wolałbym to usłyszeć od ciebie – Wiatr spierał się o to z niewiadomego powodu.

- To wyczytaj to z moich myśli – przewróciła oczami. Czy nie widział, że była zajęta Koszmarem? Dympir zwinął się na jej kolanach i mruczał, jak mały kotek.

Żywioł westchnął z udręczoną miną:

- 231304, mógłbyś jej nie rozpraszać? Chciałbym, żeby chwilowo skupiła się na czymś innym, niż na tym czy podrapać cię za uchem, czy pod brodą.

Momentalnie zmroziło ją w miejscu.

- Jak ty go nazwałeś? – wychrypiała.

- 231304 – powtórzył, marszcząc brwi, jakby próbował wyczytać z jej myśli, co tak strasznie nią wstrząsnęło, ale natrafił jedynie na pustkę. – Dlaczego... Oh... – wyglądało na to, że sam na to wpadł. – Przykro mi, że tak to odbierasz, ale uwierz mi, że one nie mają nic przeciwko. Wręcz uwielbiają, kiedy zwracam się do nich osobiście.

Kasamia zmarszczyła brwi, posyłając mu harde spojrzenie.

- Zrozum, na świecie żyje obecnie ponad milion Dympirów, muszę je jakoś rozróżniać, więc używam kolejności, w jakiej się pojawiły. A im to NAPRAWDĘ nie przeszkadza.

- Dobrze... – wypuściła przez zęby powietrze, które nie zauważyła, że wstrzymuje. – ALE TO JEST KOSZMAR i nie chcę słyszeć, że mówisz do niego inaczej.

- Naturalnie – odwrócił wzrok. – Będzie, jak sobie życzysz.

- Jeszcze jedno.

- Tak?

- Jeśli jakiś Dympir przyjdzie do ciebie i powie, że ma prawdziwe imię, masz to uszanować i go tak nazywać, rozumiesz? – zamrugała, żeby przegonić natrętne łzy.

- One nie- – westchnął, łapiąc się za głowę. – Oczywiście, jeśli tak się zdarzy, uszanuję ich decyzję, możesz być tego pewna.

- Dobrze – nie przestawała mierzyć go spojrzeniem, nawet gdy wróciła do rozpieszczania Koszmara. – A skoro musisz wiedzieć, Feniksa wydaję się być bardzo zaangażowana w sprawę schematu, a przynajmniej odkąd zweryfikowała nasze mapy.

- A reszta? – zachwycił się.

- Przypływ potakuje jej we wszystkim, a Zefir i Flora również wydają się wierzyć, że dokonaliśmy przełomowego odkrycia. Wszystko zgodnie z planem. Ale powiesz mi, po co tak właściwie próbujesz ich wywieść w pole?

- Jeszcze nie zdecydowałem na pewno, aczkolwiek zastanawiam się nad zaatakowaniem konkretnej osoby.

- Oho, czyli to ma jakieś znaczenie?

- Wcześniej nie miało.

- Mogę wiedzieć kto jest taki wyjątkowy? – zaśmiała się sucho.

- Prezydent.

- No tak, to logiczne – jej słowa zmieniły się w pisk, kiedy Koszmar znowu zapomniał jaki jest ciężki i zaczął się wiercić.

- Wiem, że miałem cię już o to nie pytać, ale czy poczyniłaś już jakieś postępy odnośnie... podjęcia decyzji? – przysiadł się do niej na łóżku.

Teraz kiedy B- – przełknęła tę myśl, żeby Wiatr jej przypadkiem nie wychwycił. Ale w skrócie, jeszcze bardziej się wahała.

Przed odpowiedzią wybawił ją dzwonek telefonu.

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz