Księżyc biegła ulicami, które początkowo roiły się od spanikowanych ludzi (niektórzy próbowali złapać się jej jak koła ratunkowego, ale po tym, jak odesłała kilkoro z siniakami, dali jej spokój), a później całkiem opustoszały. W oddali słychać było krzyki, ale tutaj było wręcz nieznośnie cicho. Słyszała swoje kroki i oddechy, co było okropnie irytujące.
Zbliżała się coraz bardziej do obszaru atakowanego przez Dympiry; może to nie one były jej wrogami, ale i tak powinna zachować czujność, gdyby- coś złapało ją za bark, więc odruchowo odskoczyła, zdzielając to coś z półobrotu. Feniksa zatoczyła się, łapiąc za nos:
- Auć! – pisnęła. – Postanowiłaś wyłamać nosy wszystkim z AŻ?! – to brzmiało bardziej, jak ona. Raczej nie kojarzyła Feniks z piszczącą myszą.
- Nie postanowiłam! I weź się do mnie nie zakradaj! Myślałam, że to Dympir – mogła to zapisać, jako mały sukces. Dała w twarz kolejnej osobie z AŻ i nadal uważano to za przypadek. Chociaż to akurat był przypadek.
- Dympir to by ci akurat za wiele nie zrobił... – przewróciła pomarańczowymi oczami, wciąż kurczowo trzymając się swojego nosa. – Jesteś na nie odporna, zapomniałaś?
- Może i jestem odporna, ale to nie znaczy, że proszę się o kolejną – wskazała na (zakrytą kołnierzem) szramę na szyi.
Feniksa wreszcie puściła swój nos:
- Chyba w porządku – otrząsnęła się. – Chodź, rusz się, tam umierają ludzie! – pobiegła przodem, a Kasamia nie miała innego wyjścia, jak tylko pójść za nią.
Swoją drogą, zabawne, że szły z tego samego kierunku. Czy to możliwe, że ona również była na budowie? Jeżeli tak, to żałowała, że przegapiła okazję rzucenia w nią cegłą (oczywiście przypadkiem).
- O, super, że jesteś! – Przypływ uśmiechnął się do swojej ukochanej, ale jego mina zrzedła, gdy zobaczył Księżyc. – I... – zacisnął zęby. – ...Ty również – naturalnie, powiedział tak tylko dlatego, że z boku stali nieustraszeni reporterzy i kręcili to wszystko. Biedna, mała Flora prawie musiała się rozdwoić, żeby ich wszystkich uchronić. – Mam pomysł, spróbujmy zapędzić je w pułapkę i użyć na nich mocy!
- Jesteś jeszcze większym debilem, niż l wyglądasz! – parsknęła. – Czy tylko ja jedna pamiętam tutaj, że wy nie jesteście na nie odporni?
- Gdyby twoje słowa mogły zabić, w ogóle nie mielibyśmy problemu – Feniksa oparła się plecami o plecy Przypływa i używając mocy przegoniła Dympiry, które próbowały zakraść się do chłopaka od tyłu. – Ale... jako rozsądna przywódczyni muszę przyznać, że nie wiemy, jak zareagują i czy któryś nie dopadnie nas wtedy od tyłu. Potrzebujemy więcej informacji, zanim podejmiemy ryzyko – jej oczy rozszerzyły się, kiedy spoczęły na mutantce. – A ty wciąż tutaj? Bierz się do pracy, ale już! – Kasamia odwróciła się i namierzyła wzrokiem stwora, który gonił pędzącą o lasce staruszkę, gdy ta próbowała dotrzeć do pola siłowego i schować się za Zefirem. Zrobiła pierwszy krok, ale zatrzymała się, słysząc kolejne słowa liderki: – Po ataku porozmawiamy sobie o tobie i Życiu.
Waza sapnął z zaskoczenia:
- Co? Ale Herman powiedział-
- Nie obchodzi mnie co powiedział, zamierzam wycisnąć z niej prawdę, niezależnie od kosztów.
- Chyba śnisz, jeśli myślisz, że COKOLWIEK ci powiem! – pokazała jej język, zanim rzuciła się biegiem, aby odepchnąć Dympira, dosłownie sekundę przed tym, jak jego pazury zdążyły zetknąć się ze starowinką. – Szybciej! Niech pani ucieka! – krzyknęła do niej, gdy równocześnie tarzała się z Dympirem po asfalcie, trochę zbyt dynamicznie machając kończynami, kiedy sam stwór „pacał" ją pazurami, jakby nie wiedział co ze sobą zrobić.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...