Niby powinna już do tego przywyknąć, a za każdym razem, kiedy jadła w głowie pojawiała jej się myśl: „Tęsknię za normalnym jedzeniem".
Niechętnie wzięła do ust kolejną łyżeczkę i przełknęła. Błotnisty, słonawy posmak rozpłynął się na jej języku, a ona starała się nie skrzywić. Zazwyczaj było lepiej, bo Mieczysława w przeciwieństwie do kobiety, która ją zastępowała, miała jakikolwiek gust.
- Czy ona w ogóle tego próbowała? – Flora odsunęła od siebie niedokończony posiłek.
- Smakuje jak te najtańsze, puszkowane badziewie z marketu – zawsze głodny Przypływ tylko wodził łyżeczką w swojej porcji, spoglądając przy tym na pozostałych, którzy również nie pałali się do jedzenia.
- To będzie ciężki tydzień – dodał Zefir.
Tylko Paradoks zjadł swoją porcję, choć bez większego entuzjazmu.
- Ile ja bym dała za jakiś prawdziwy posiłek... – rozmarzyła się Feniks. – Minęły wieki odkąd miałam okazję skosztować mięsa.
Do ich stolika podszedł Herman:
- Będzie okazja – najwyraźniej podsłuchał ich rozmowę. – Prezydent, w ramach podziękowania, zaprasza wszystkich Adeptów na uroczystą kolację.
To rzeczywiście dobre wieści.
Przy ich stoliku rozbrzmiały podekscytowane szepty, a Przypływ uniósł lewą pięść i wykonał krótki gest zwycięstwa. Tylko Paradoks zdawał się z tego powodu bardziej zmieszany, niż uradowany.
- Przysłał karty, by każdy z was zaznaczył czy chcę wołowinę, rybę, czy danie całkowicie warzywne – ciągnął, wykładając wspomniane karty na stół. – Do wieczora mam je odesłać. Kolacja odbędzie się w sobotę wieczorem.
Nareszcie normalne jedzenie, w dodatku przyrządzone. To może być najlepszy posiłek w życiu.
Kasamia mimowolnie się podekscytowała. To uczucie jednak minęło, gdy przechwyciła wymowne spojrzenie dowódcy. Ciśnienie momentalnie jej podskoczyło. Zerwała się z miejsca i pomknęła za nim.
Zawołała za nim, dopiero kiedy znaleźli się daleko od pozostałych. Nie chciała by ktokolwiek poza nim, dosłyszał jej skargę:
- To nie w porządku! Ja także zostałam zaproszona.
- To nie podlega dyskusji. Powiadomię prezydenta, że nie możesz przyjść, ponieważ masz ważne plany. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie problemy byśmy mieli, gdyby cię rozpoznał.
- Ale przecież mnie widział! Widywał mnie setki razy w wiadomościach! Nie rozpozna mnie, ja sama czasem siebie nie rozpoznaję!
- Może gdyby tyczyło się to tylko i wyłącznie samego prezydenta, moglibyśmy przymknąć oko – wtrącił kolejny głos. Nie zauważyła, kiedy Feniks zdążyła wstać od stołu. – Tyle że na kolacji będzie również niejaki Gerwas Onyks. Jest najwyższym pośrednikiem między nami, a prezydentem i on również, uciekł ci kiedyś spod pazurów.
- Zgadza się. To podwaja możliwość wykrycia.
- O czym rozmawiacie? – Paradoks niespodziewanie dołączył.
- O niczym istotnym – sam wyraz twarzy Hermana kazał mu wracać na miejsce. – Księżyc właśnie żaliła mi się, jak bardzo żałuję, że nie będzie mogła iść z wami na sobotnią kolację.
- Jak to?
- To nieprawda! – sprzeciwiła się. – Oni zabraniają mi pójść.
- Zabraniacie jej? A z jakiej racji? – Paradoks przesuwał spojrzeniem między liderką drużyny, a szefem SOON.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...