Rozdział 80

117 20 21
                                    

Adepci Żywiołów próbowali przepędzić Dympiry, siejące spustoszenie w trzech lokalizacjach z czwartego ramienia gwiazdy. Rozdzielili się. Feniks broniła cywilów w okolicach biblioteki, Przypływ walczył pod bankiem, a Zefir wraz z Florą zmagali się z chordą na osiedlu najwyższych wieżowców.

Kasamia oglądała transmisje na żywo.

Była za słaba, by walczyć, jednak z jakiegoś powodu Herman chciał, żeby była na bieżąco, więc własnoręcznie przytargał tutaj cały sprzęt.

Przyglądała się jak Dympiry pogrywają sobie z „jej" drużyną i wcale, a wcale nie czuła się winna z powodu nieobecności.

Rozmawiała z Wiatrem i wspólnie doszli do wniosku, że nie ma sensu wstrzymywać ataków, aż wyzdrowieje.

Zeszła z kozetki i podeszła do dystrybutora po wodę. To był jedyny dystrybutor w całym budynku, z którego pozwalano jej pić. Wróciła na miejsce i po cichu kibicowała Dympirom, kiedy te osaczyły Przypływa. Niestety udało mu się wybronić.

- Widzę, że wybrałaś stronę – omal nie rozlała wody. Wiatr zmaterializował się za nią i z uśmiechem na ustach analizował jej miny.

- Niczego nie wybrałam – odparła. – Mogę lubić Dympiry i nienawidzić SOON, ale to nie znaczy, że na cokolwiek się zdecydowałam. Szczególnie po wczoraj – przyglądała mu się i choć na pewno był świadomy, że Aria żyła, nie dał tego po sobie poznać.

Myśli Kasamii były zbyt głośne, by nie wiedział. Kiedy odwiedził ją dziś, wczesnym rankiem, słowem się w tym temacie nie zająknął.

- Powiedz mi, co czujesz – zażądał.

Kasamia obejrzała się na niego, unosząc brew:

- Przecież wiesz – czasami lepiej ode mnie.

Widzę tylko to, co w danym momencie mi pokazujesz – sprostował. – Dlatego proszę cię, żebyś powiedziała mi co czujesz w związku z przyłączeniem się do mnie. Chcę wiedzieć, co cię powstrzymuje.

W pierwszej kolejności pomyślała o córce.

- Aria będzie z nami bezpieczna.

Następnym argumentem, który do niej przemawiał byli mutanci. Szczególnie jej brat i siostra.

A także Oleandra i... może Miecia.

- Przeżyją wszyscy, których wskażesz – przypomniał.

- Ale kim będę w ich oczach? Odbiorę im wszystko – Wiatr chciał zaprowadzić nowy porządek, stworzyć świat od nowa. Gdzie w tym świecie było miejsce dla nich? – Jak ty byś się czuł, gdybyś przeżył, jako jedyny z katastrofy, a w dodatku, został uwięziony z osobą, która za tę katastrofę odpowiada? Nie jestem przekonana czy chcę żyć w świecie, w którym wszyscy mną gardzą i mnie nienawidzą.

- A czy nie w takim właśnie żyjesz? – uchwycił i ścisnął jej dłoń.

- Więc NIC się dla mnie nie zmieni – naburmuszyła się.

- Zmieni się na lepsze, a oni jeszcze będą ci dziękować.

- Drugą ręką gładził ją po policzku i zakładał włosy za ucho. Wydawał się taki... przekonująco spokojny. Ona również się uspokoiła.

- Nie wiem – westchnęła, odsuwając go od siebie, a raczej to on się odsunął, bo ona wciąż była za słaba, żeby unieść 1,5 litrową butelkę wody. – Ale po co się martwić, skoro przeznaczenie i tak mnie tam zaprowadzi. Sam tak kiedyś powiedziałeś.

- Zwlekasz – otoczył ją podmuch, zanim zmaterializował się ponownie z drugiej strony. – Nie chciałabyś już odzyskać rodziców?

Momentalnie miała łzy w oczach:

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz