Kasamia wpatrywała się w swoje zmęczone odbicie w lustrze. Od tygodnia ćwiczyła całkowitą dezaktywację mocy; za każdym razem jednak bezskutecznie. Już prawie zdążyła pogodzić się z myślą, że to niemożliwe, kiedy zaczęła dostrzegać efekty swoich działań.
Jednego razu udało jej się zniknąć połowę ucha, a wczoraj nawet cały ogon, wciąż jednak nie opanowała całości. Miała jednak motywacje - jeśli to opanuje naukowcy zabiorą ją na dwór. - Oczywiście tego nie powiedzieli, ale jeśli będzie wyglądać, jak normalny człowiek, jakie będą przeciwwskazania, żeby to zrobili? - A przynajmniej tak powtarzali jej Ester i Kipiti, z którymi zaprzyjaźniła się podczas ostatniego tygodnia treningów.
Nie wspominała o tym nikomu innemu, nawet swoim rodzicom i rodzeństwu. Poprawka, zwłaszcza rodzicom i rodzeństwu, ponieważ ci mieli talent do niszczenia resztek jej motywacji. Za każdym razem, kiedy im o czymś takim mówiła, żałowała tego.
Prawie nigdy nie usłyszała od nich: „świetny pomysł" czy „na pewno sobie poradzisz" ale za to, prawie zawsze dostawała teksty w stylu: „nie ma sensu" czy „to nie zadziała" albo „nie marnuj czasu, dziecko" - co było ulubionym tekstem jej mamy.
Mimo to, kiedy w końcu jej się udało i spoglądając w lustro nie widziała już mutantki, a na pozór całkiem zwyczajne, ludzie dziecko, jej pierwszym odruchem było pobiec i pochwalić się rodzicom.
- Mamo! Mamo! Spójrz! - wołała nie mogąc ukryć ekscytacji, ale jej rodzice obdarzyli ją tylko pytającym spojrzeniem, jakby nie dostrzegali różnicy.
- Czy coś się stało? - zapytała w końcu WN01.
Nim odpowiedziała celowo kręciła się i obracała jeszcze przez parę sekund w nadziei, że jednak coś zauważą. Ale w końcu się poddała:
- Nie zauważyłaś? - zaśmiała się niezręcznie. - Moje uszy i ogon zniknęły. Teraz wyglądam, jak człowiek, prawda?
Przez chwilę panowała nieprzyjemna atmosfera, a ona nie miała pojęcia skąd się wzięła. Jej mama zerkała na tatę, jakby w poszukiwaniu pomocy, a Lukas szeptał coś do Arii, która w końcu nie wytrzymała i szturchnęła go upominająco łokciem.
Z każdą mijającą sekundą czuła się coraz to bardziej niewygodnie.
- Właściwie, to nawet niezły kamuflaż - odparł w końcu Lukas, przerywając już i tak przedłużającą się ciszę. - Tylko... no widzisz, nie do końca rozumiem, po co? - posłała mu pytające spojrzenie; dla niej to było oczywiste. - Do czego to ma się niby przydać? Do walki z Dympirami? Raczej nie sądzę, ale... w sumie, przyda się jakiś kamuflaż, żeby uciec przed natrętnymi paparazzi. Masz łeb, siostra!
- Może tego nie wiesz, ale jeszcze nie ocaliliśmy świata! - fuknęła, zdenerwowana ich brakiem zrozumienia. - Więc nie jesteśmy bohaterami i prawdopodobnie nigdy nie będziemy! Zawsze będziemy tylko śmiechu wartym eksperymentem i niczym więcej, rozumiesz!? - pchnęła go, a on cofnął się zdezorientowany.
Przez chwilę wszyscy milczeli, wyraźnie zaskoczeni jej wybuchem.
- Pesymistka! - odgryzł się Lukas i odszedł wyraźnie obrażony, a ich tata poszedł za nim.
Poczuła, jak w oczach zbierają jej się drobne łezki i spuściła wzrok.
Nagle poczuła dotyk na ramieniu i uniosła wzrok. Jej mama złapała ją za dłonie i uklękła przed nią, a w jej bursztynowych oczach odbijało się zmartwienie:
- Dobrze, a teraz całkowicie szczerze, powiedz mi dlaczego, aż tak bardzo chciałaś opanować te moce?
- J-Ja po prostu chciałam, żeby naukowcy pozwolili mi wyjść, chociaż na chwilkę - szlochała. - Wiem, że boją się nas przez nasze moce, więc pomyślałam, że jeśli... - głos jej się załamał. Dopiero teraz, kiedy powiedziała na głos zdała sobie sprawę, jak niedorzecznie głupio to brzmiało.
CZYTASZ
Brakujący Element
Viễn tưởng"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...