Rozdział 108

91 15 35
                                    

Ktoś powinien wiedzieć.

- Bez urazy dla nikogo, rozumiem dlaczego chcesz rozmawiać z nami – Lukas wskazał na siebie i Burzę. – Ale co tu robią ci ludzie? – skinął na Prometa (w kombinezonie, ale bez maski) i Mieczysławę.

- Mam przeczucie, że muszę się czymś podzielić – zaczęła, dygocząc z nerwów. Bała się, co pomyślą, ale bała się też, co na to Wiatr. – Promet wstawił się za mną przed ojcem – posłała mu wdzięczny uśmiech. – A Miecia... – zaproszenie jej było spontaniczną decyzją. Zresztą tak samo, jak ich wszystkich. – Nadal trzyma moją stronę, mimo że wie kim jestem. Poza tym, przez długi czas była tu dla mnie jedynym wsparciem.

Trochę jak matka. Miałam już matkę, może niejedną ...ale nigdy nie miałam babci – podobała jej się ta myśl.

Wróciła do rzeczywistości.

- W to, co teraz powiem, może być wam trudno uwierzyć, ale to najprawdziwsza prawda – przemówiła. – Nie mówię tego, żebyście kogokolwiek osądzali i tępili, wręcz wolałabym, żebyście zatrzymali tę informację dla siebie. Nie pytajcie też, czemu wam to mówię, bo nie wiem. Coś we mnie chcę, żebym się tym podzieliła, więc to właśnie robię – wzięła głęboki wdech, a następnie ulokowała spojrzenie w Burzy. – Wiesz najwięcej o tym, co działo się, kiedy byłam w SOON, ale jednym ci nie mówiłam. Nikomu tego nie zdradziłam – spojrzała na wszystkich po kolei, czubek ogona nerwowo jej podrygiwał. – To nie Dympiry są waszym wrogiem, to tylko bezwolne marionetki, stworzone, by słuchać stwórcy.

- Wiesz kto przewodzi Dympirom? – Promet wykorzystał jej przerwę na oddech. Oczy mu błyszczały, a ciało nachyliło ku niej.

Burza i Lukas wyprostowali się, a Mieczysława przesiadła bliżej. W pomieszczeniu zapadła cisza, jednak wytężając słuch szło usłyszeć ich śpieszące się serca.

- To Wiatr – oznajmiła.

W pomieszczeniu zawrzało od protestów, okrzyków niedowierzania i intensywnych rozmów. Kasamia uciszyła wszystkich. Wstała, a następnie, bardzo rozważnie, streściła całą historię – historię Wiatru. Powiedziała o jego motywach, oraz o tym, dlaczego stworzył Dympiry. Podkoloryzowała jedynie sposób, w jaki się o tym dowiedziała. Nie powiedziała im o układzie, ani o przepowiedni. Nie zdradziła, że są jakkolwiek powiązani.

Zdawała sobie sprawę, jakby zareagowali, gdyby przyznała, że zamierza zniszczyć świat, a oni zostali wybrani, by to przetrwać.

- Nie zdradzajcie nikomu, że wiecie – poprosiła na koniec. – A teraz zostawcie mnie samą – wyczuwała, że mieli pytania; całe mnóstwo pytań, ale wiedziała, że jeśli którekolwiek zadadzą, to się rozpłaczę.

- Dziękuję, że się tym z nami podzieliłaś – Promet starał się pozostać opanowany i zaakceptować jej wolę, mimo iż to właśnie on zdawał się mieć najwięcej pytań.

- Tak, naprawdę to doceniamy – dorzuciła Burza, która wcześniej zamierzała wyjść w milczeniu, ale ośmieliło ją, że ktoś inny odezwał się pierwszy.

- Jesteśmy tu dla ciebie, dziecko – Miecia mocno objęła ją na pożegnanie, a odchodząc, poklepała po plecach.

Wreszcie drzwi zatrzasnęły się za nimi i została sama.

...Do momentu, aż ukazała się Życie.

- Nie powiesz im, co knujecie? – w jej głosie nie było oskarżenia, choć słowa wyraźnie to sugerowały.

Jasne, że podsłuchiwała.

- Dowiedzą się w swoim czasie – odparła, powoli oswajając się z myślą, że będzie ją musiała... że będzie się musiała jej pozbyć. – Czyli zaraz po tym, jak zostaną ostatnimi żywymi istotami na Ziemi.

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz