Z pomocą Klika oraz dwóch ochroniarzy udało jej przenieś brata do gabinetu pielęgniarki. Sama Lucyna jeszcze nie dotarła, ale niewielkim wysiłkiem udało im się zdobyć klucze.
Kiedy tylko ułożyli nieprzytomnego Lukasa na leżance, ochroniarze wrócili do pracy. Alan z kolei rozpoczął poszukiwania soli trzeźwiących.
Kasamia zerknęła nieśmiało na Arię, czując silną potrzebę wyściskania i zarzucenia siostry słowami tęsknoty. Nie chciała jej jednak przestraszyć, pamiętała bowiem o jej płochliwości, dlatego tym bardziej zaskoczyło ją, że to ona pierwsza wyciągnęła rękę na zgodę, mówiąc:
- Widziałam cię w telewizji – głos miała cichy i zlękniony.
- Umm... tak?
- Tak – przytaknęła. – Dlatego przyszłam. No i przeczytałam ten dziennik, który mi zostawiłaś.
- To czemu dopiero teraz? – znała przecież tempo czytania siostry. – Minęło tyle czasu... martwiłam się. Myślałam, że więcej cię nie zobaczę.
Aria westchnęła, jednocześnie przeczesując włosy, aby następnie schować się za ich ciemną kurtyną.
- Czy to Lukas? – spytała wreszcie. – Faktycznie jesteście do siebie bardzo podobni, tak jak napisałaś. Jak to było...? „Nigdy nie musiałam zastanawiać się, jakby to było, gdybym urodziła się chłopcem, bo wystarczało, żebym spojrzała na niego"?
- Aria, proszę... – Kasamia wbiła w nią błagalny wzrok.
- Po prostu... to co tam przeczytałam, kłóciło się z tym, co widziałam tutaj. Nie wiedziałam czy dziewczynka, która to pisała, w ogóle jeszcze istnieje – zaśmiała się sucho. – Nasze ciała to jedynie skorupy, które opuszczamy, kiedy przestają nam służyć. Prawdziwa śmierć to jednak taka, która następuję za życia; kiedy zmieniasz się bezpowrotnie, kiedy ci, którzy znali cię od podszewki, przestają cię rozpoznawać. Gdy żyjesz w sprzeczności z tym, w co wierzyłaś i gdy robisz coś wbrew sobie. Im bardziej poznawałam cię przez tamte słowa, tym bardziej obawiałam się, że się uśmierciłaś.
- Ja nigdy... – chciała zaprzeczyć, ale nie przeszło jej to przez gardło. Wystarczyło, że przypomniała sobie o strachu i obrzydzeniu, jakie towarzyszyło pozbawianiu kogoś życia, albo gdy czuła się zmęczona samą egzystencją i płakała z byle powodu, przekształcając ból w agresję, którą później opłakiwała podwójnie. – Ważne, że się ocknęłam.
- Nie spoczywaj na laurach, w ciągu życia umieramy i odradzamy się wiele razy. Ty umarłaś na lata, lecz zdarza się też umierać na sekundy, albo godziny. Niektórzy zaś tracą życie w okresie dojrzewania i już do śmierci ciała pozostają trupami.
- Jak to było, kiedy umarłaś? Mam na myśli, twoje ciało – zaryzykowała.
- Miło – przyznała po dłuższej chwili. – Jakbym przez całe życie chodziła z kulą u nogi, a dopiero wtedy ktoś mi ją zdjął. Unosiłam się... – zgorzkniała – ...a potem upadłam, na nowo odczuwając ból bycia przywiązanym do powłoki, w dodatku uszkodzonej.
Kasamia chciała zapytać o coś jeszcze, ale wtedy ich rozmowę uciął zbolały jęk. Lukas zdążył obudzić się sam, co słysząc, Alan porzucił poszukiwania i podbiegł sprawdzić, czy podczas upadku nie nabawił się jakiś obrażeń.
- Dobrze się czujesz? – spytała, podchodząc i zanurzając dłoń w jego włosach w otwartym poszukiwaniu guza, podczas gdy Klik sprawdzał jego oczy. Całe szczęście, niczego nie znaleźli.
- Poważnie pytasz? – spojrzał na nią powątpiewająco. – Jak na kogoś, kto jednego dnia zaliczył spotkanie z trzema trupami – skinął po kolei na każdego z nich. – Chyba całkiem nie najgorzej. Czy z martwych powstał ktoś jeszcze, o kim powinienem wiedzieć?
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...